5 kwi 2017

Koncert francuski w BCK

  2 kwietnia Yaga Jadwiga Kowalik wraz z muzykami: Walentynem Dubrowskim na akordeonie i skrzypkiem Michałem Półtorakiem sprowadzili do Biłgoraja ducha paryskiej kawiarnianej cyganerii i secesyjnej awangardy. Brakowało tylko stolików, przy których można by palić opium i popijać zielony absynt.  Od "Padam... padam..." do "La Boheme", czyli Edith Piaf, Charles Aznovour, a po drodze jeszcze piosenki Juliette Greco. Yaga od lat wykonuje piosenki z repertuaru francuskich pieśniarzy. Miała okres Edith Piaf, przechodziła fascynację twórczością Barbary, czyli Monique Andrée Serf, a teraz słuchamy programu złożonego z utworów Piaf, Greco i Aznavoura. Aranżacje nacechowane zostały indywidualnym rysem artystycznej osobowości wykonawczyni, słyszalnym zwłaszcza w teatralizacji sposobu śpiewania. Piosenka aktorska bardziej niż estradowa. Dla niektórych tekstów to lepiej, do niektórych może pasowało mniej, ale nie da się ukryć, że całość utrzymana w jednolitym klimacie noir. Nawet gdy rytm muzyki zachęcał słuchaczy do klaskania. 
        Artystka również ubrana na czarno, z podkreślającymi aurę detalami, jak czarne siatkowe rękawiczki, czarne boa, czarna oczywiście peruka ze wstążeczkami czy czymś, nastroszona stosownie. Image mroczne. Bo też te piosenki sielankowe nie są. Ale wciągają. I dlatego pamięta się jak śpiewali Piaf czy Aznavour. Nie wszystkie piosenki rozpoznałam, ale tych kilka sprawia, że wraca wspomnień czar. Kiedyś się tego słuchało. Na widowni była jednak połowa wolnych miejsc. Biłgoraj nie powsiada zbyt wielu wielbicieli klimatów wysublimowanej francuskiej piosenki. 



Brak komentarzy: