10 kwi 2018

Stefan Knapp - biłgorajanin w świecie

       Sława małych miasteczek budowana jest dzięki osiągnięciom ich  mieszkańców. To oni niosą w świat rodzinne strony nawet jeśli przyjdzie im żyć na obczyźnie, gdzie tworzą, dokonują odkryć, pracują, prowadzą różnoraką działalność społeczną. Biłgoraj na Lubelszczyźnie ma swojego ambasadora w osobie Stefana Knappa (1921 - 1996) wybitnego powojennego malarza, którego dzieła można oglądać w wielu krajach na kilku kontynentach, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Anglii, Meksyku, Gwatemali, Japonii, czy Indiach. Są oczywiście także w Polsce.
       Urodzony w Biłgoraju, tutaj spędził pierwsze lata życia i czas uczęszczania do szkoły powszechnej. Dalszy etap edukacji podjął we Lwowie, gdzie zastał go wybuch II wojny światowej.  Podobnie do wielu mieszkańców wschodniego pogranicza przeszedł syberyjską odyseję: od więzienia w Rawie Ruskiej, przez  więzienie lwowskie,  pobyt w Chersoniu nad Morzem Czarnym, po  skazanie na 5 lat łagrów w pobliżu Archangielska, gdzie pracował przy budowie kolei. Doświadczenia zesłańcze opisał w angielskojęzycznej wspomnieniowej książce "The Square Sun" (1957), która dopiero 30 lat później ukazała się w polskim tłumaczeniu "Kwadratowe słońce" (1987). Wolność odzyskał w 1941 roku na podstawie amnestii w wyniku układu Sikorski-Majski. Zgłosił się do tworzonego Wojska Polskiego, składając akces do lotnictwa. W Wielkiej Brytanii przeszedł szkolenie lotnicze i kursy pilotażu, w wyniku których ostatecznie został pilotem RAF i  otrzymał przydział do 318 "Gdańskiego" Dywizjonu Myśliwsko-Rozpoznawczego, w którym służył do końca wojny. 
 Stefan Knapp jako pilot RAF

Za wojenną służbę został odznaczony  między innymi Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych. To właśnie wtedy także zmienił pisownię swojego nazwiska z Knap na Knapp, dodając podwójne "p". 
        Stefan Knapp talent malarski przejawiał od dzieciństwa. Malował rysunki z natury, a w czasie służby wojskowej portretował kolegów. Podczas pobytu na zesłaniu lepił figurki z więziennego chleba. Jednakże regularną edukację w tej dziedzinie podjął dopiero po wojnie w Central School of Arts w Londynie, a następnie na wydziale Slade Scholl of Fine Art University College London, który ukończył uzyskaniem dyplomu w 1950 roku. W wyniku kilkuletniego poszukiwania własnej drogi twórczej wypracował własny rozpoznawalny styl w postaci wielkich kolorowych murali i panneau wykonywanych z łączonych stalowych blach malowanych emalią. Dzieła te przyciągają wzrok wielkością, kolorystyką i symboliczna wymowa kształtów i barw. Wielokrotnie dawał w nich wyraz, zwłaszcza w pierwszych latach twórczości, traumatycznym przeżyciom z czasów wojny, zwłaszcza zesłania. Z czasem Stefan Knapp stał się artysta znanym i cenionym o czym świadczą liczne zamówienia jakie otrzymywał z różnych zakątków świata. 
         Jego wielkie przestrzenne dzieła kolorowo emaliowanych stalowych blach zobaczyć można na londyńskim lotnisku  Heathrow,  w Paramus w stanie New Jersey, zdobią budynek sieci Aleksander`s w Nowym Jorku oraz St Anne`s College w Oxfordzie czy siedzibę ONZ w Genewie.  Murale Knappa oglądać mogą mieszkańcy Ontario (gmach Synagogi), Hagi (gmach Hearsh) ,  Dusseldorfu (Szpital Miejski), Paryża (gmach C.I.N.), Hamburga ( gmach Unilever). Obrazy mniejszych rozmiarów, aczkolwiek także  tworzone nowatorską techniką emalii, znajdują się w państwowych  i prywatnych galeriach w Japonii, Meksyku czy Indii. Jednocześnie artysta przez wiele lat prezentował swoje prace na licznych wystawach w galeriach Europy (Londyn,  Monachium, Amsterdam,  Manchester,  Bordeaux,  Linz,  Paryż),  w Stanach Zjednoczonych (Nowy Jork, Detroit, San Jose w Kalifornii),  Ameryce Południowej (Argentyna, Wenezuela, Peru). 
        Jednym z najsłynniejszych dzieł Stefana Knappa jest olbrzymich rozmiarów (60 na 15 metrów) mural wykonany w Paramus (New Jersey):


Jego dzieła znajdują się też w Polsce, gdyż artysta nigdy nie zerwał kontaktów z krajem ojczystym i często tutaj przyjeżdżał zarówno w celach artystycznych, jak i prywatnych, odwiedzając rodzinny Biłgoraj. Uwagę zwraca mural na ścianie głównej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu czy na dziedzińcu planetarium w Olsztynie. Oba w sposób plastyczny nawiązujące do kosmicznych wizji:


        Planetarium w Olsztynie


Mural w Toruniu 

Mikołaj Kopernik widoczny na muralu, sportretowany został przez Stefana Knappa także jako dar dla szkoły w rodzinnym mieście Biłgoraju:



Inny dar dla rodzinnego miasta to  obraz Krzyż, który miałam okazję oglądać  podczas wystawy w Kościele pw. św. Jerzego w Biłgoraju. Obraz upamiętnia wizytę Jana Pawła II w Lublinie w 1987 roku. 


      Stefan Knapp należał do najsłynniejszych polskich artystów znanych w świecie w II połowie XX wieku. Swoją techniką rozpoczął nowy kierunek sztuki współczesnej malowania emalią, a jego dzieła wzbudzają zainteresowanie zwykłych ludzi i młodszych pokoleń artystów. Warto zwrócić na nie uwagę, gdy  będziemy w miastach , gdzie zostawił swój ślad. Możemy być jako Polacy dumni z osiągnięć,  do jakich doszedł, zawsze przy tym, mimo wielu lat spędzonych na emigracji, powtarzając: "Urodziłem się w Biłgoraju, jestem Polakiem".  


Tekst opublikowany w najnowszym 116. numerze "Listów z Daleka", luty - marzec 2018,  polonijnego czasopisma wydawanego w Liege, Belgia.

PS Zdjęcia się niektóre nie mieszczą ;-)

4 komentarze:

czesia pisze...

Bardzo podoba mi się krzyż. Ciekawa symbolika pękniętej kuli? ułożonej na płaskiej powierzchni i poniżej łza, kropla?
Wielkie powierzchnie onieśmielają rozmiarem, agresywnymi barwami, kształtami.
Iluż to zdolnych ludzi po wojnie nie wróciło fizycznie do kraju, tylko nieśmiało myśleć można o powodach i tęsknocie.
Stefan Knapp, zapamietam:))

emberiza pisze...

A widzisz, pozazdrościłam Ci Pechsteina i też znalazłam sobie lokalnego malarza do sportretowania ;-)
Pozdrawiam!
Iwona

Anonimowy pisze...

Są to informacje, które chcę zapamiętać. Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Dziękuję za pomieszczenie olsztyńskiej ściany przy BWA... fh

emberiza pisze...

O, przepraszam, dopiero dzisiaj zauważyłam Twój komentarz. Olsztyńska ściana bardzo mi się podoba :-))
Iwona