18 kwi 2019

Requiem dla katedry

Część I

nie wiedziałam że dziś
będę pisać przez łzy
które z witraży płyną po ścianach gorących
modlitewne szepty zamarły
w strzelistych abażurach płonącej iglicy
w tym ogniu jak żywa
z sercem gorącym
w całunach dymu 
obraca się w proch 

nieme maszkarony
ognistym oddechem
krzyczą w noc jasną od pożaru
ptasie gargulce sfrunęły
w płatkach popiołu
na kurtki przechodniów

notre drame 
piszą na porannych stronach gazet
chwilo trwaj zanim spłoniesz
grzebiąc setki lat w sarkofagu
pustym pod otwartym niebem
jeszcze dziś stoi katedra
na kolanach modlących się
na paryskim chodniku

4 komentarze:

czesia pisze...

piękny!

emberiza pisze...

Dziękuję:-) wersja robocza i początkowa dopiero, zamyślam coś większego

Iwona

Stokrotka pisze...

Piękny...
Wstrząsający...

emberiza pisze...

Widok płonącej katedry był poruszający, nagle tylu ludzi się nią zianteresowało i tylu spogladało razem w tę samoą stronę, nawet za pośrednictwem mediów. To robi wrażenie.

Iwona