Bohema biłgorajska ;-)
Ostatnie spotkanie przed wakacjami. Tym razem zaprosiła nas do siebie Elżbieta Sokołowska. Nawet osobiście przywiozła niektórych. I znowu w czteroosobowym gronie (oprócz gospodyni także Halina Olszewska, Ewa Bordzań, Jacek Żybura i ja) debatowaliśmy o współczesnych i dawnych, może nie tak bardzo dawnych, poetach. Mieliśmy pochylić się nad Broniewskim, więc capnęłam tom wierszy pod pachę. Może dziwne, ale nie lubię jego cyklu trenów "Anka", który wielu krytyków porównuje z "Trenami" Jana Kochanowskiego. Owszem, są piękne obrazy, błyskotliwe migawki metaforyzujące żałobę, odejście, żal, rozpacz... Jak wierszu "Firanka". Mimo to nie widzę aż tak wielkich podobieństw. Całkiem inny język, inna skala wrażliwości, nie ta ranga. Wolę utwory, gorzkie, rozrachunkowe, o zdumiewającym autoironicznym spojrzeniu, jak "Rozmowa z Historią" czy "Targowisko". Zahaczają o politykę, ale cóż, Broniewski był przecież politycznie ukierunkowany. Nie przeszkodziło mu to w wylądowaniu w "mamrze sowieckim", jak opisywał w we wspomnianej "Rozmowie z Historią". Aleksander Wat wspominał, że Broniewski miał niesamowity dar wkurzania Sowietów, gdy zamknięty w celi lwowskiego więzienia na Zamarstynowie wyśpiewywał na cały głos pieśni rewolucyjne. Ale dar poetycki miał niezaprzeczalny i wrodzony, tego nie można się nauczyć. Dlatego gdy ktoś pyta, jak pisać wiersze lub jak wiersze się pisze, cóż można powiedzieć.
Biały papier jest lepszy
od złego wiersza,
złego wiersza nic nie polepszy,
a sprawa pierwsza:
nie pisać, jeśli nie umiesz,
druga: jeśli nie masz powodu...
Za Broniewskim poszliśmy "Ulicą Miłą" - fragment wiersza przeczytał Jacek Żybura. Przy okazji towarzystwo uwzięło się na mnie, próbując "nawrócić" na słuchanie muzyki rockowej w wykonaniu IRA, ale dzielnie się opierałam, co było tym bardziej łatwe, że wbrew opinii Elżbiety i Haliny Artur Gadowski nigdy nie zachwycał mnie urodą. Ale nie to jest istotne, tylko literatura, poezja, słowo... Poetyckim słowem - w chwilach przerwy między kanapeczkami, ciastem i plotkami - posilaliśmy się w miarę proporcjonalnie ;-) Halina przeczytała swój erotyk bez dosłownego erotyzmu. Brakowało tylko lornetki sąsiada podglądającego z przeciwległego balkonu. A mnie się napisał wiersz polityczny (!):
kurna chata
jak to leciało? z dymem pożarów
z kurzem krwi bratniej zawodzimy pretensjami
wobec i wszem na wszelki wypadek
by wszyscy wiedzieli że nam nie po drodze
z tymi którzy na mównicach wypluwają racje
to jest wielka rzecz na skraju świata
kurna chata z dymiącym kominem jak słup
prosto do obolałego nieba i sinych chmur
nam się nie marzy tramwajowy przystanek
my tutaj a jakby gdzie indziej poza trasą
z plecakiem oczekiwań i walizka haseł
niesionych nad głowami jak aureole
codziennej nieświętości osmalonej sadzą
5 komentarzy:
lubię Broniewskiego, choć dawno go nie czytałam, Zgadzam się z Tobą. "Anka"to nie siła Broniewskiego, raczej autoterapia. Lubię jego wiersze palestyńskie
Wrócę tutaj jutro. Jadę do Ostródy na koncert. Dzięki za przywołanie Broniewskiego. Moja przyjaźń z poezją zaczęła się od Ulicy Miłej. Było to 56 lat temu... Pozdrawiam. fh
Czesiu, palestyńskie też lubię, i niektóre "pijackie" ;-) Znasz "Bar "Pod Zdechłym Psem"? Wspaniały!
Hanno, Ty zawsze w drodze na Kulturę:-)
Pozdrawiam obie Panie:-)
Iwona
https://www.youtube.com/watch?v=XPFZ-GPG4Xs
:)
Nie otwiera się :-(
Prześlij komentarz