9 mar 2019

List z raju

Jest sobota, do okna deszcz
pcha się jak strun pizzicato.
To posępnego czasu miecz
zatrzymał się pod fermatą.

Za oknem życiodajny plusk
pęczniejący niczym drożdże;
na mnie osiądzie pył i kurz
jeśli nazwać się nie zdążę.

Milczą zegary pustych chwil,
białe kartki w kalendarzach.
Bóg stworzył wszechświat w siedem dni,
mnie ten jeden dzień przeraża,

gdy bezimienna rozpacz trwa,
dopóki słowem nie nadam
budzącemu się światu praw
istnienia, ja - pierwszy Adam.

2 komentarze:

czesia pisze...

wiesz, nie potrafię zważyć ile w tym smutku, ile zabawy, ile przekory. Odzwyczaiłam się od rymów:)))

emberiza pisze...

Ach, czy proporcje mają znaczenie? Rym jest wyznacznikiem przyjętej konwencji, nie warto mu przypisywać za dużego (ani za małego) znaczenia ;-)

Iwona