W kameralnej kawiarni
Pożegnanie z Afryką po raz kolejny, nie wiem, który (?), czytałam swoje wiersze. Przyczynkiem do zorganizowania spotkania było wydanie ostatniego tomiku -
Zakola leniwych rzek. A przy tej okazji, za sprawą dociekliwych słuchaczy, mówiłam też słów parę o haiku, o naszych antologiach, przeczytałam nawet, chociaż uważam, że haiku ze względu na specyficzną formę w czytaniu nie za bardzo się sprawdza.
Z wyborem wierszy do czytania zawsze jest pewien problem. Dla mnie są one już napisaną i wydaną, zamkniętą historią, zamkniętym etapem twórczym, wobec którego odczuwam mniejszy lub większy dystans. Jednak dla słuchczy może to być akurat ten pierwszy kontakt z danym utworem, a więc doświadczeniem nowym. Są w tym tomiku wiersze, o których wiem, że wzbudzają zainteresowanie, odebrałam na ich temat wiele pozytywncyh opinii. Nie czytałam ich. Właśnie dlatego, że prezentowane wcześniej na innych spotkaniach, teraz wydały mi się już zbyt znane.
Wybrałam więc stosunkowo najświeższe, ale jeden też z dawnych, więc niejako z odświeżonym na niego spojrzeniem. Tak, chyba nawet inaczej go przeczytałam teraz niż dawniej. Ale o tym nikt wiedzieć nie musi. Każde spotkanie jest inne i ma swoją specyfczną atmosferę.
Przybyli stali goście z Lublina, których już rozpoznaję po tych kilku wieczorach, na jakich miałam okazję występować. Nie zawiedli przyjaciele z Biłgorajskiej Plejady Literackiej w osobach Ewy i Jacka. Przy okazji doszło też do spotkania z dawno niewidzianymi osobami. Mało tego, mogę powiedzieć, że mam swój fanklub, którego dwie wierne czytelniczki przyjechały specjalnie z Warszawy. Byłam pod wielkim wrażeniem. Jechać 200 km na spotkanie z poetką i potem wracać nocą nie każdemu by się chciało! I znam osoby, które nie mogąc przyjechać z różnych względów, były ze mną, z nami, duchem. To się czuje. Dlatego spotkanie było udane, choćby z tego względu, że doszło do ożywionej dyskusji. To znaczy, że utwory były słuchane, przeżywane, rozważane, aprobowane bądź nie, ale wzbudzały zaangażowanie.
Zapewne nie tylko moja poezja miała udział w stworzeniu odpowiedniej atmosfery. Przewrotnie zaangażowałam też innych artystów: moich ulubionych śpiewaków i muzyków. I jak się okazało, też z sukcesem, za kóry uważam fakt, że parę osób spisało ich nazwiska, pytało o płyty. Przysporzyłam nowych słuchaczy muzyce klasycznej, wybitnym wykonawcom, śpiewakom operowym, operowej muzyce, o której większość sądzi, że jest trudna i niestrawna zanim zdoła czegokolwiek posłuchać. Większość, ale nie bywalcy czwartkowych spotkań poetyckich w Pożegnaniu z Afryką, bo program muzyczny przygotowałam specjalnie na prośbę organizatorki, pani Hanny Olszewskiej. A była to kontynuacja poprzedniej prezentacji, gdy występując rok temu w pełnym składzie Plejady, przywiozłam ze sobą muzykę Händla. Tym razem w programie znaleźli się:
Andreas Scholl z najnowszej płyty Wanderer: Schubert, Ave Maria (oryginalna wersja niemiecka)
Piotr Beczała w dwóch ariach z płyty Twoim jest serce me: Du bist die Welt für mich oraz Dein ist mein ganzes Herz!
Cecilia Bartoli w arii Agostiono Steffaniego z płyty Mission
oraz:
Miserere c-moll Jana Dismasa Zelenki, czeskiego barokowego kompozytora
A ja, cóż? Czytałam wiersze i próbowałam odpowiadać na pytania o to, jak i kiedy się pisze, skąd się biorą pomysły, ile się praucje nad jednym wierszem, no i co to jest haiku. A na koniec i tak dojść można do wniosku, że jednej odpowiedzi nie ma, więc każdy poeta sam znajduje swoją drogę, a każdy czytelnik musi znaleźć swój klucz do czytanego wiersza. I w tej niepewności wciąż zadajemy pytania bez odpowiedzi:
Heroes
czemu padła Troja
czemu Odys płynął
dziesięć lat
czemu wojna krwawa
czemu mur się kruszy
w marsza takt
czemu on zwycięża
czemu ty przegrywasz
z losem w grze
czemu Edyp przeżył
czemu rozpacz ścina
w żyłach krew
czemu nie znam drogi
czemu przyszłość ciemna
rodzi strach
czemu wierzby płaczą
czemu milczy niebo
jak ten głaz
czemu pytam
czemu pytam
nadaremno
Iwona Danuta Startek, Zakola leniwych rzek, Biłoraj 2013
Zakola leniwych rzek: wieczór autorski, 13 lutego 2014 r., Pożegnanie z Afryką, Lublin
zdjęcia Ela Obszyńska