28 lis 2023

Wygrało kazanie do narodu

            Gdyby kogokolwiek zapytać, co ceni bardziej, rzetelne informacje i widzę czy piękne słówka, zapewne każdy odpowiedziałby, że to pierwsze. Od dawna logicy i retorzy zastanawiają się, co przekonuje bardziej i co właściwie przekonywać powinno, a nie przekonuje. Można się jednak mocno zdziwić, jak bardzo niepopularne i mało doceniane bywa myślenie logiczne w zestawieniu z budowaniem pozytywnych emocji bez pokrycia w rzeczywistości.

 Marek Tokarz w pracy Dlaczego nie przekonują nas przekonywające argumenty zauważa, że przekleństwem dobrego merytorycznego mówcy są zarówno słuchacze niezmotywowani, jak i zmotywowani aż za bardzo. Niezmotywowani po prostu zamiast słuchać meritum wywodu, skoncentrują na zjawiskach pobocznych, marginalnych, takich jak emocje, tembr głosu czy wyglądzie. Słuchacze wysoko zmotywowani natomiast mogą podejść do mowy z już gotowym własnym założeniem i tym bardziej będą odporni na argumenty logiczne niezgodne z ich poglądami.  Jeszcze większą rolę odgrywa osobista sympatia słuchacza. Niektórzy badacze uważają ten czynnik wręcz za najważniejszy. Tokarz podsumowuje zjawisko subiektywizmu odbioru argumentacji następująco: Sympatia […] zniekształca percepcję w sposób systematyczny — argumenty osoby lubianej wyglądają na bardziej poprawne, niż są w rzeczywistości. I wreszcie najgorsze działanie ma antypatia, która nigdy nie działa na korzyść nadawcy, a u niezaangażowanego adresata może nawet całkowicie zniweczyć wymowę argumentacji merytorycznej i absolutnie nienagannej.

Tymczasem o tym, że bardziej słuchamy tego, co chcemy usłyszeć i jak bardzo nisko cenimy wiedzę, zwłaszcza, że niekoniecznie budującą, świadczy wynik ostatniej debaty oksfordzkiej przeprowadzonej w Biłgorajskim Centrum Kultury.  Dwie drużyny debatowały nad tezą: Ostatnie wydarzenia w kraju i na świecie wyzwoliły w ludziach więcej złego niż dobrego. Już konieczność opowiedzenia się po stronie zła lub dobra zagraża obiektywizmowi oceny, ponieważ oczywiste jest, że wolimy słuchać o tym, że człowiek jest dobry. Sami chcemy się za takich uważać. I mile łechce nasze ego podkreślanie, w jakich to pięknych i dobrych akcjach bierzemy udział.

               Ale co zrobić z prawdą ujawnioną przez eksperymenty Milgrama i Zimbardo, którzy dowiedli, że gdy tylko pojawią się specyficzne okoliczności, każdy z nas może stać się katem dla drugiego człowieka? Wolimy udawać, że nas to nie dotyczy. Wolimy słuchać pochwał mówców motywacyjnych głoszących zwycięstwo dobra. Tylko kiedy to zwycięstwo miałoby nastąpić? Zresztą, możemy w to wierzyć, nikt nam nie zabroni. Jednak teza stawiała pytanie nie o przyszłość, a o teraźniejszość. Prowokowała do przyjrzenia człowiekowi tu i teraz, w naszej rzeczywistości, w realiach współczesności.

W tym miejscu perspektywy drużyn biorących udział w debacie znacząco się rozjechały. Gdy jedna - broniąca tezy o wyzwoleniu się w ludziach zła, podawała dane statystyczne na temat przemocy  w rodzinach, przejawach nienawiści w języku i działaniach określonych grup społecznych, druga - większość czasu poświęciła na zachęcanie słuchaczy do czynienia dobra w myśl znanego hasła "zło dobrem zwyciężaj".  Wezwanie skądinąd słuszne, tylko czy zgodne z tematem debaty? Ostatecznie chyba jurorzy nie zauważyli, że tematem debaty nie było szukane sposobów zwalczania zła, lecz analiza przejawów zła i dobra we współczesnym świecie.

               Gdy jedna drużyna - broniąca postawionej tezy - podawała liczne przykłady i dane, druga głosiła kazanie motywacyjne zachęcające do zaangażowania w działalność charytatywną. Gdy jedna dowodziła zatrważającej przewagi okrutnych zachowań we współczesnym społeczeństwie, druga kreśliła piękną wizję przyszłości, w której ostatecznie suma dobra przewyższy obecne zło. Tylko czy przewyższa dzisiaj?

Po jednej stronie mieliśmy merytoryczne omówienie zjawiska, po drugiej retoryczną homiletykę. Ostatecznie w wyniku decyzji jurorów zwyciężyło kazanie zachęcające do czynienia dobra, co potwierdza, że wolimy słuchać raczej pięknych marzeń niż prawdy o sobie. Zwyciężyło kazanie do narodu zamiast rzetelności, wiedzy i logicznego myślenia. Trochę też dziwne, że odbieganie od tematu nie stanowiło - jak z tego wynika - problemu dla jury, które z zachwytem słuchało peanów na cześć człowieczeństwa. 

A wydawać by się mogło, że debata oksfordzka w założeniu to nie konkurs homiletyczny. Zwłaszcza, że o zwycięstwie nie decyduje głosowanie publiczności, jak zakłada klasyczna debata oksfordzka, lecz loża ekspercka. Jak wynika jednak z ostatniej i kilku poprzednich debat zdystansowanie się jurorów wobec własnych przekonań bywa trudne, jeśli wręcz nie niemożliwe, zwłaszcza gdy chodzi o kwestie tak delikatne jak dobro i zło w człowieku. 

16 lis 2023

Przysłowia nowe 1

Kto nie pracuje, ten nie je. A kto nie je?... Nie żyje.

Uczciwością i pracą ludzie zdrowie tracą. 

Ten się śmieje, kto ma czyste sumienie.

Gdyby kózka nie skakała, to by osła udawała.

Apetyt rośnie, gdy sąsiad ma więcej.

Broda mędrcem nie czyni, a jej zgolenie nie uczyni głupcem.

Jak cię widzą, tak nagrają.

Robota nie zając, nie chowa się pod miedzą. 

Ciekawość nie czyni mędrcem.

Czas to jedyne bogactwo nędzarzy.



4 lis 2023

haiku

zamglona łąka
żurawie odlatują
poza horyzont


początek rzeki
nieprzerwanie bulgocze
źródło w piasku


czerwony arbuz
wszystkie dłonie
lepkie od soku

słoneczna jesień
pszczoły znoszą pyłek
ze słoneczników