11 sie 2017

Wakacyjna stolica języka polskiego

       Od trzech lat wakacyjną stolicą języka polskiego jest Szczebrzeszyn, na początku sierpnia przyciągając pisarzy, poetów, czytelników, redaktorów, dziennikarzy, aktorów, wielbicieli słowa i muzyki. W ciągu tygodnia trwania festiwalu zgromadzenie artystów na metr kwadratowy powierzchni znacznie przewyższa tutaj średnią krajową. Z bogatego programu każdy może wybrać coś dla siebie, aczkolwiek byłoby co najmniej niestosowne pominąć chociażby spotkanie z Urszulą Kozioł, poetką stąd się wywodzącą.
        We wspomnieniowym wprowadzeniu do swojej twórczości poetka nawiązała do tragicznego wojennego dzieciństwa, które upływało pod chmurnym znakiem ucieczki. Jak wspomniała, Biłgorajszczyzna, skąd się wywodzi, naznaczona została w jej biografii traumą z dzieciństwa, czemu dawała świadectwo w twórczości prozatorskiej i poetyckiej. Nie stanęło to na przeszkodzie wielokrotnie wracać już w latach późniejszych, w latach twórczego rozwoju, tutaj odnajdując owe "chude talizmany" tworzące specyficzny poetycki kod rozpoznawalny dla czytelników w kolejnych tomikach.
         Podczas krótkiego, niespełna godzinnego spotkania Urszula Kozioł przeczytała wybrane utwory z różnych tomików, kończąc zabawnym wierszem "Ballada" z tomu"Klangor", o którym pisałam w poprzedniej notce. W "Balladzie", inspirowanej dwoma cytatami z Jana Kochanowskiego, szczególną rolę odgrywają nawracające rymy i rytm wiersza, nawiązujące do renesansowej poetyki miłosno-sielankowej, balladowych nawrotów rytmicznych, coś jakby poetyckiej formy ronda znanego z "Wielkiego testamentu" Villona. Wiersz ten jest wręcz pokazową egzemplifikacją założenia wypowiedzianego przez poetkę, zgodnie z którym utwór poetycki manie tylko treść, ale i brzmienie. Stąd też nawet gdy czyta się go tylko wzrokiem, bezgłośnie, czytelnik powinien go słyszeć, słyszeć uchem wewnętrznym rytm języka. Dopiero połączenie w odbiorze brzmienia z treścią pozwala na całościowe odczytanie utworu poetyckiego. Urszula Kozioł więc czytając swoje wiersze potrafiła przepięknie owe brzmienie wydobyć, zaakcentować, czyniąc z nich prawie śpiewne melorecytacje, jakże zgodne z pierwotnym, klasycznym znaczeniem słowa "liryka".
        Innym aspektem twórczości Urszuli Kozioł jest jej związek z naturą, "ekologiczność"- jak sama powiedziała. Oczywiście nie należy tej ekologiczności rozumieć dosłownie, niemniej w całej twórczości poetki z Wrocławia wyraźna jest wrażliwość na przyrodę, na związek człowieka z przyrodą, przejawiający się chociażby w sensualistycznych obrazach pejzażu. W jednym z komentarzy do swoich utworów Urszula Kozioł wyraźnie odcięła się od awangardowego hasła "Miasto - masa - maszyna", wyrażając przy tym zdumienie, że taki poeta jak Julian Przyboś był zupełnie ślepy na piękno natury okolic, skąd pochodził.
        Dopełnieniem krótkiego spotkania była możliwość indywidualnej rozmowy z poetką czy poproszenie o autograf. Niestety, wybór tomików w festiwalowej księgarni nie był zadowalający. Na szczęście miałam ze sobą własny egzemplarz "Klangoru", który ze wszech miar zasługuje na wielokrotną i uważną lekturę.