29 gru 2020

poetyka lasu - haiga


stare i nowe
ku śmierci ku życiu
równocześnie



dopasowani
bieleje huba na brzozie
tylko śniegu brak

25 gru 2020

Czarne ołtarze

          Dwa czarne ołtarze - w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze oraz w archikatedrze św. św. Jana Ewangelisty i Jana  Chrzciciela w Lublinie - już na pierwszy rzut oka są tak podobne, że myśl automatycznie szuka wspólnego mianownika. Identyczna kolorystyka wynika z zastosowania zewnętrznej warstwy drewnianej konstrukcji. Ołtarz jasnogórski obłożony został czarnym hebanem, natomiast lubelski czarną gruszką libańską. O ile jednak znalezienie drzewa hebanowego nie nastręcza trudności, jego zdjęcia i opisy otwierają się na pęczki, o tyle gruszka libańska, a do tego czarna, pozostaje w sferze wyobraźni. W każdym razie mnie nie udało się znaleźć żadnego zdjęciowego źródła. Zresztą sama okładzina z gruszki jest zdaje się tylko konserwatorską hipotezą. 
         Zbieżność kolorystyczna  ołtarzy być może jest więc przypadkowy, choć wrażenie wywiera potężne, co jednak począć z podobieństwem figur, nisz wypełnionych pióropuszowymi  nimbami okalającymi głowy świętych? Co z aniołami ukośnie siedzącymi na ołtarzowym daszku nad głównym obrazem? Na razie zarejestrujmy podobieństwa. Górna para aniołów (w ołtarzu jasnogórskim jest ich aż pięć, bez wątpienia jest to ołtarz większy i bogatszy w ornamentyce, chociaż lubelski jest wyższy) w pozycji siedzącej po lewej i prawej stronie ukazane zostały w symbolicznych pozach. Anioły jasnogórskie trzymają w dłoniach królewskie insygnia: jeden koronę i berło, drugi jabłko i pióro. Anioły lubelskie w wyciągniętych ku niżej usytuowanemu obrazowi Chrzest Chrystusa trzymają jeden koronę, drugi jakiś podłużny przedmiot, który może być mieczem lub także berłem jako atrybutem królewskim. Obie pary spełniają podobną funkcję w całości ołtarzy. 
        Zadziwiający detal wspólny to wnęki z figurami świętych po bokach ołtarza. Głowy świętych są bowiem uwieńczone aureolą przypominającą pióropusz. Oczywiście są to różne postacie, pasujące do odrębnych ideowych założeń obu świątyń. W Kaplicy są to - gdy patrzymy na wprost - po lewej św. Paweł Pierwszy Pustelnik, patron zakonu paulinów, po prawej stronie św. Kazimierz Jagiellończyk (zgodnie z ikonografią z lilią w dłoni). Święci w ołtarzu lubelskim to patroni  Polski: św. Wojciech po lewej i św.  Stanisław po prawej stronie, obaj w biskupich mitrach i  pastorałami, przy czym św. Wojciech jako misjonarz i męczennik ma pastorał zwieńczony krzyżem. 
       W przypadku ołtarza jasnogórskiego wiele elementów było dodawanych przez wieki trwania kultu. Katedra zaś lubelska  przez ponad dwadzieścia lat poddawana była sukcesywnej renowacji, w tym zabytkowe polichromie iluzjonistyczne wykonane przez Józefa Meyera oraz oczywiście ołtarz. Podobnie jak na Jasnej Górze zdobienia i figury są srebrne, stąd na tle kontrastowego czarnego ołtarza przyciągają uwagę. Trudno oprzeć się wrażeniu, że pomijając zbieżności wynikające obowiązującej barokowej stylistyki, w obu przypadkach projektantowi przyświecała ta sama idea. Być może był nim, nawet jeśli nie osobiście zaangażowany przez fundatorów, Giovanni Battista Gisleni (1600 - 1672), włoski muzyk, projektant i architekt, działający w Polsce w latach 1630 - 1655. 
        Gisleni, syn zamożnego rzymskiego kupca wykształcenie zdobył wszechstronne, od nauk humanistycznych, przez geometrię i matematykę, po malarstwo, rzeźbę i architekturę. Z dokumentów wynika, że grał na teorbię i pełnił funkcję królewskiego muzyka,, musiał więc mieć także wykształcenie muzyczne. Mimo to o szczegółach jego działalności niewiele wiadomo. Pozostało po nim niewiele zrealizowanych projektów, jak retabulum ołtarza głównego w katedrze wawelskiej. Gisleni pozostawił jednak sporo szkiców, dzisiaj przechowywanych w kilku europejskich i bibliotekach i muzeach (Mediolanie, Londynie, Dreźnie). Zadziwiające, że autorstwo Gisleniego projektu ołtarza w kaplicy jasnogórskiej podają źródła angielskie, natomiast pomijają polskie (przynajmniej te, do których dotarłam). Z kolei powiązanie ołtarza lubelskiego z Gislenim uzasadniał prof. Mariusz Karpowicz, wybitny historyk sztuki, specjalista stylu manierystycznego, baroku i  rokoka. A ponieważ moje odczucia zupełnie niespecjalistyczne są takie same, przychylam się do tej opinii. 

15 gru 2020

Boskie aspiracje

     Między małomiasteczkowym poetą z aspiracjami a wielkomiejskim grafomanem z przerośniętym ego nie ma wielkiej różnicy. Pierwszy uważa, że zdobędzie kiedyś cały świat i czytelnicy będą go prosić o autograf, a drugi jest przekonany, że cały świat już go zna, więc dumnie może odmawiać dawania autografów chociaż nikt go o nie nie prosi. Ta sama prawidłowość dotyczy rzecz jasna także rodzaju żeńskiego. Polski język jest jednak w dużej mierze zmaskulinizowany i stwórca to brzmi dumnie, a stwórczyni jeszcze  nie weszła do słownika. Ograniczę się więc do tego, co jest w słowniku. 
     Kiedy duch Boży unosił się nad wodami, mógł odczuwać (czy w ogóle cokolwiek odczuwał?) swoją wielkość i niepowtarzalność nad pustkowiem. Poczucie wyjątkowości najłatwiej wyrobić sobie w samotności. Skoro niczego dookoła nie ma, jestem tylko Ja. Kartezjusz by dodał, że nawet myślę, więc tym bardziej jestem. Ale kto może i chciałby potwierdzić nasze istnienie i naszą wyjatkowość, skoro dookoła pustka? Idąc chodnikiem poeta prowincjonalny z wyższościa spogląda na mizerię otoczenia. Jako się rzekło, dotyczy to też rodzaju żeńskiego, czyli poetka prowincjonalna  też potrafi spoglądać z wyższością. Równouprawnienie w tej materii jest bezsporne. Aspirujący poeta z wielkiego miasta spoglądać z wyższością nie za bardzo może, bo a nuż wstępując do księgarni w daremnym poszukiwaniu swojego nazwiska na półkach natknie się akurat na Ryszarda Krynickiego rozdającego autografy. Pozostaje mu zatem duchowa bezsilność wobec faktów. 
      W tym momencie dochodzimy do rozróżnienia między poetą, pisarzem aspirującym a pisarzem/ poetą rokującym. Autor aspirujący - bez różnicy małomiasteczkowy czy wielkomiejski - ducha swojego posyła, by kreował otoczenie, rzeczywistość zewnętrzną: zawiera znajomości (tylko opłacalne), opracowuje strategie autoreklamy, zabiega o popularność, ceni się i swój nieczytelny podpis. Autor rokujący, który z czasem okaże się prawdziwie niepowtarzalny, również nie próżnuje. Jednakże przestrzenią jego aktywności są puste wody z początku istnienia świata, czyli chaos przedstworzenia, gdy rodzi się dzieło literackie. Wtedy naprawdę zasługuje na miano stwórcy: "Pozwoliłem memu duchowi bezsilnie unosić się nad tym chaosem" - pisał Conrad w trakcie pracy nad drugą powieścią. I czasem z tego chaosu powstaje cały świat.  

10 gru 2020

grudniowe kwitnienie

sypnęło białymi płatkami 
zaścieliło przemarznięte trawniki
żółte sikorki patrzą z gałęzi 
jak wrony wydeptują hieroglify 
tajemna wiadomość dla nieba
dzisiaj zakwitły świąteczne marzenia
jeszcze tylko garść zapachów
kosz ze świeżym chlebem
i życzenia wysypane z kartek
zanim zabłyśnie Gwiazda 
krótkotrwała doskonałość hibiskusa
olśniewa pod sufitem 
szczęśliwi nie liczą czasu
nie rozmieniają radości na drobne
pełnia w każdej porze roku
spełnia się do dna kielicha






5 gru 2020

Urosło

Zielona "rozgwiazda" w moim ogrodzie



Drzewo w lesie szukające słońca

 


Zdjęcie "dolne" 



Coś też nie za bardzo... ale jest.

27 lis 2020

Jak działa Black Friday?

     Można zapytać czy w ogóle działa? Na klienta oczywiście. Czy przyciga? Zachęca? Kusi? Prowokuje? I czy skutecznie? Potwierdzam: działa. Od dwóch tygodni albo i więcej tak natrętnie wybrzuszały mi się na monitorze zapowiedzi Czarnego Piątku, że nie sposób było przeoczyć. Odpalam rano laptop: "Kiedy Black Friday. Sprawdź" i nie czekając podaje mi datę. Otwieram pocztę a tu zamiast odebranych wiadomości na wysokości oczu szeroki pasek "Wielkie obniżki na Black Friday!".  Loguję się na takie i owe strony związane z pracą: "Okazje na Black Friday!" I tak dzień w dzień. We wszystkich kolorach, a to na żółtym tle, a to na czerwonym. Zawsze bijącym po oczach. - 40%, - 60 %, - 80%. Ja tam w te procenty lecące w dół raczej nie wierzę, co innego gdy rosną, gdy nalewka wiśniowa nabiera mocy, ale co tam, sprawdzić można, co mi szkodzi. Nadszedł ten Wielki Dzień i czytam sobie zachęcająco brzmiącą reklamę pewnego - nazwy nie wymienię - giganta handlowego: "Ten jeden raz klienci widzą ceny jakich nie ujrzą przez cały rok". Wchodzę, patrzę, nawet prawdę piszą. Takich WYSOKICH cen naprawdę przez cały rok w ich sklepie nie widziałam. Czyli prawda. Reklama nie kłamie. Przeglądam dalej, to tu, to tam, coś z elektroniki, coś z domowego ozdobnego dizajnu, jakieś torebki, jakieś kredki, jakieś furgonetki... a nie, to nie furgonetki, to rakiety do tenisa. Nieważne, chodzi o to, czy się opłaca. Znaczy, czy ceny są rewelacyjne ten jedyny raz w roku. Jakoś tak utartym zwyczajem klawiatura sama mi wystukała empiki: książki, czasopisma i płyty. Młode pokolenie nie wie, co to empik, więc wyjaśniam. KMPiK w skrócie eMPeKa - Klub Międzynarodowej Prasy i Książki, czyli komunistyczne lokale publiczne, gdzie można było zachodnioeuropejską prasę poczytać. No więc wchodzę na te dzisiejsze empiki, gdzie mydło i powidło, a książek najmniej, ale trafiam na interesujący tytuł: "Jak nie dać sobą manipulować", bestseller ponoć. "Walcz o swoją niezależność" nawołuje zajawka reklamowa. Całkiem słusznie, nie będzie mi tu ktoś narzucał, kiedy i co mam kupować. Co racja, to racja. Zamykam wszystkie strony i znikam. Moja niezależność nieuchronnie prowadzi mnie w objęcia snu, więc pa, pa. Potwierdzam, Black Friday działa skutecznie. Wystarczyło tylko przeczytać tytuł książki i się człowiek zreflektował. Ale skoro tak, to po co kupować całą książkę? 

23 lis 2020

kamieniołom

ziarna piasku i kurz
pod powiekami
eonami obrotów 
wygładzona chropawość
rzeczy
kiedy przedmioty już nie ranią
kamienie ścierają  przędzę 
czy cienka nić 
utrzyma czas 

11 lis 2020

Słownik Jerzego Stempowskiego - wybór subiektywny

barokowe kazanie - wielosłowna i retoryczna współczesna literatura, zwłaszcza w odniesieniu do prozy ("Po powodzi", 1959)

barwa młodego skorpiona - kolor firanek w mieszkaniu w dzielnicy robotniczej na Woli; kolor ten był skutkiem kilkudniowego wciskania się do mieszkania dymu z fabrycznych kominów ("Wronia i Sienna", 1951)

barwa skorpiona w średnim wieku - kolor powyższych firanek po dodatkowych kilku dniach (j.w.)

czernienie papieru - no cóż, chyba jasne, bynajmniej nie o chińską sztukę kaligrafii chodzi; sam Stempowski zawodowe czernienie papieru rozpoczął późno, bo w trzydziestym szóstym roku życia ("O czernieniu papieru", 1953)

de Jowiałówka Juppiter-Jowialski herbu Puste Pioruny - nieistniejący domniemany literacki spadkobierca Jowialskiego, dziedzic jego dowcipu i zabawowej koncepcji świata; dziedzic śmiechu jako systematycznego gestu wobec świata pozbawioengo sensu ("Pan Jowialski i jego spadkobiercy", 1929)

kacenjamer antynaturalistyczny - rekacja (negatywna) modernizmu na naturalizm i odbijająca się czkawką przez ponad ćwierć wieku ("Graniczne punkty sztuki u naturalistów", 1937)

kryptorealiści - pisarze na pozór opisujący prawdziwe realia życia, gdy w istocie rzeczy zostały one stworzone na użytek tylko tej jednej akurat książki, np cały Balzak ("Klimat życia i klimat liteartury", 1957)

memoriarysta - pamiętnikarz; Stempowski dzieli zapisy historyczne na te pisane przez zawodowych historyków i pisane przez memoriarystów, uwieczniających najczęściej swój udział w wydarzeniach, choć często okraszających go refleksją ogólną; do tych drugich zalicza Tukidydesa ("Czytając Tukidydesa", 1957)

miara innych książek - książka mogąca stanowić probierz wartościowania wszystkich pozostałych lektur; dla utora w pewnym okresie były nią dramaty Szekspira ("Granice literatury", 1958) 

niepowrotność - stan, od którego nie ma odwrotu; niemożnośc zawróćenia z raz obranej drogi - w odniesieniu do Jowialskiego, którego wybór postawy śmiechu zamyka mu drzwi do przeszłości i postawy serio ("Pan Jowialski i jego spadkobiercy", 1929)

nieumiar - pokusa przekroczenia - pod wpływem pychy - dopuszczalnej granicy w działaniu właściwym dla upadłego anioła - szatana; groźna dla ludzi próbujących rywalizować w swojej pysze z diabłem ("Portret młodego panurga", 1956); ale też brak wyczucia granicy, za którą pojawia się przesada, np. brak proporcji między reakcją a wywołującą ją przyczyną ("Nad wodospadem w Szafuzie", 1957)

patrzenie w własny pępek - literackie światy wyobraźni ograniczonej do analizy własnego wnętrza, introspekcji, która coraz bardziej oddala pisarza od świata zewnętrznego, czego skutkiem jest "skomlenie i wycie" współczesnej literatury ("Po powodzi", 1959)

różowa próżnia - rzeczywistość stoworzna,wykreowana przez pana Jowialskiego, którego śmiech i zabawa stanowią jedyną rację istnienia, jedyną odpowiedź na komediowość rzeczywistości, komediowość świata jako teatru ("Pan Jowialski i jego spadkobiercy", 1929)

wielkopostne i popielcowe lata - stan powszechnego odwrotu społeczeństwa od czytelnictwa i poszukwiania w książkach głębszych wzruszeń (autor naiwnie uważał, że czas ten minie, a po ponad dziewięćdziesięciu latach widać, że czytelniczy wielki post trwa nadal i się pogłębia), ("Chimera jako zwierzę pociągowe", 1933)

wirtuozizm - "uporczywe poszukiwanie doskonałości formy" ("Nad wodospadem w Szafuzie", 1957)




24 paź 2020

październikowe haiku na jesienny konkurs Eddiego

temat: jesienny deszcz

jesienny ranek
w deszczowych chmurach
ani śladu słońca


szkoła online
wirtualny kwiatek
dla naszej pani

20 paź 2020

haiga



fale i chmury
aż po kraniec horyzontu
nasłuchuję

10 paź 2020

Aforyzmy 18

Bogactwo życiowe to suma przyjemności i rozczarowań.

Piękne lata są zawsze za nami; a my wciąż z nadzieją, że te, które nadejdą, będą lepsze. 

Ludzie dzielą się na dwie kategorie: na tych, którzy chcą władzy i na tych, którzy chcą mieć święty spokój.

Kamienie milowe ludzkości: mowa, koło, pismo, plastik. Następny będzie... albo go nie będzie. 

Pracoholik najbardziej grzeszy pychą: uważa, że wszystko zrobi i wszystko od niego zależy. 

Proste decyzje bywają efektem bardzo skompolikowanych procesów myślowych. 

Nuda jest oznaką leniwego umysłu.

Mistrzem świata może zostać każdy; wystarczy wynaleźć własną dyscyplinę. 

Żeby zostać mówcą, wystarczy jedno: znać wagę słów.

Miłość jest jak wiatr, który targa nami jak gałęziami. A jednak stoimy mocno jak wrośnięte drzewa.

5 paź 2020

tuż przed metą

tuż przed metą
nad drogą długi ogon
bażanta

27 wrz 2020

początek jesieni

początek jesieni

żółta nawłoć na miedzach

rozjaśnia pejzaż

25 wrz 2020

wrześniowe spiżarnie

pogłębia się wrześniowa szarość pól
dymy znad kartoflisk rozpuściły warkocze
w ostatnich ogrodach do zebrania już tylko
kulista doskonałość dyń i arbuzów

rola pęcznieje gdzie przeszedł pług
w koronach leszczyn wiewiórki skaczą
jesienne zbiory wypełniają spiżarnie
od świtu do zmierzchu coraz krótszych dni

na mokrą trawę wychodzę za próg
w sadzie jabłonie mgłą otulone jak wełną
cicho drzemią gotowe na owocobranie
kwiczołów chmara obsiadła gałęzie

w gasnących kwiatach brzęczenie pszczół
tuli do snu jak długie pożegnanie 

10 wrz 2020

ul. Sienkiewicza 4

Dokładniej - ulica w Zamościu. W każdym chyba mieście w Polsce znajduje się ulica Sienkiewicza (choć mam wrażenie, że o wiele więcej jest ulic Kościuszki), ale tylko tutaj pewien poeta hodował kanarki. 



W tym domu 
w latach 
1922 - 1935 
mieszkał 

Bolesław 
Leśmian 

"....niepoprawny 
istnieniowiec!
Poeta!
Znawca mgły i wina" 

A na bocznych panelach, jak widać, Leśmianowska Łąka.  


31 sie 2020

odchodzi sierpień

z wiatrem odchodzi sierpień
gubiąc w trawie laskowe orzechy
zaczyna się pora odlotów
słoneczniki rozmyślają
o obrotach sfer ziemskich
ogród pachnie miętą i bazylią
tu się schowało lato
przed rozłąką
zanim błonkoskrzydłe
zakończą złote miodobranie

25 sie 2020

sierpniowa cisza

Piszę dzisiaj, żeby nie pisać jutro. Bo jutro będzie długi nieciekawy dzień, że nic tylko zasnąć i przeczekać. Piszę dzisiaj, żeby nie pisać jutro, że nic mi się nie chce. Jutro może mi się zechce to i pisać nie będę miała czasu. Kto to może przewidzieć. Dzisiaj mam dzień ciszy: nie słucham radia, nie słucham ulubionej muzyki, nie włączam telewizora (nie nowość żadna, od dawna tego nie robię, już się zakurzył, ale wspominam o tym, żeby zdanie ładnie wyszło), nie szeleszczę nawet kartkami książki ani gazety. Do nikogo nie dzwonię i do mnie też nikt nie zadzwonił. Cisza kompletna. Błoga cisza, spokój, bezruch, zapomnienie, w kubku mineralna zamiast herbaty, chłód, powaga ... 

     Przysłuchiwałam się rozmowom - nic ciekawego. Przejrzałam nagłówki wiadomości - nic ciekawego. Zajrzałam do lodówki - nic ciekawego.  Nikt nigdzie nic. Przecież to wszystko jest zupełnie nieważne. Nieistotne wcale jaki program ile utrzyma się na wizji; jaki kolor będzie modny tego lata; gdzie Polacy lubią spędzać urlopy; kto kogo naśladuje w showbiznesie; który polityk idzie w górę w sondażach, a który spada (i tak wszyscy kłamią); co jeść, żeby wyglądać młodo; kto kogo rzucił, kto z kim trzyma; kto pokazał za dużo i kto za dużo powiedział, gdy powinien milczeć.

      Piszę dzisiaj, żeby nie pisać jutro, że skoro już nic mi się nie chce, to chociaż sobie popiszę. Pokrętnie to wyszło, ale  pokrętne mam myśli. Czy to kawę dzisiaj za późno wypiłam, czy to, że gorzka była, tak podziałało (znaczy - nie podziałało), nie wiem. Bo kto to widział, żeby w sierpniu chmury jesiennie zasnuwały niebo, a sikorki podchodziły do okien jak w zimie?  Czy to już lata więcej nie będzie, tylko sine mgły do południa i puste niebo po ptakach, które odlatują? 


sierpniowa cisza

opustoszałe gniazdo

spadło z gałęzi





 

15 sie 2020

Dzień, w którym spadł Czarny Anioł

      Są rzeczy wieczne, jak interpretacje Ewy Demarczyk. Wielu próbowało wykonywać jej repertuar, ale nikt nie dorównał. I cały czas, odkąd wycofała się ze sceny, pojawiała się nadzieja, że powróci. Dzisiaj ta nadzieja umarła razem z nią. Ewa Demarczyk, nazywana Czarnym Aniołem polskiej piosenki poetyckiej (od tytułu piosenki "Czarne anioły"), zmarła wczoraj. 
      
      


11 sie 2020

taniec lodigezji

dwa oczka pawie pierzaste chorągiewki

jak łabędzie główki krzyżują się

w zgięciu i rozdzielają na dwie strony

miniaturowe wiosła bez wody

lodigezja jak miniaturowy okręcik

zastyga w powietrzu w tanecznym pas

skrzydła ją unoszą wbrew prawom

ciążenia figura puszenia się ogonem

powietrze drży z przejęcia

chowając zalotnie za wachlarzykami

w tańcu lodigezji świat stwarza się

na nowo jak pierwszego dnia

kiedy światło obudziło się

z długiego snu

 

4 sie 2020

Aforyzmy 17

Granicą wolności słowa jest poprawność gramatyczna.

Pragnienie zemsty oślepia; nie widać już drogi do szczęścia.

Od każdego dna można się odbić w górę; ze szczytu można się tylko stoczyć.

Nazywanie rzeczy po imieniu nie oznacza jeszcze, że ze wszystkimi jesteśmy na "ty".

Droga do sukcesu przypomina polski asfalt po wiosennych roztopach: wiele dziur i wyboje.

Najlepsze sny przychodzą, gdy akurat trzeba wstawać.

Każde wybory wzmacniają branżę turystyczną: miliony niedzielnych turystów wyruszają w drogę do urn.

Jeśli ktoś zamiast zdrowego rozsądku oczekuje prawnych uregulowań, zapewne umrzeć chciałby tylko wtedy, jeśli będzie to zgodne z paragrafem. 

Letnie przygody bywają brzemienne w skutki.

W wielu domach wzorowy porządek skrywa brak jakicholwiek zainteresowań domowników.

30 lip 2020

za ciasno

za ciasno mi w tym świecie

między cudzymi opłotkami

na lewo cenzor uważa na słowa

na prawo strażnik kontroluje spojrzenia

nawet wielokropki są podejrzane

dają się złapać jak motyle w siatkę

za ciasno w prostych diagnozach

zza których nie widać twarzy

rozrysowane futurystyczne plany

nie pozostawiają złudzeń

margines błędu tak mały

że nie zmieści się zachwyt istnieniem

miejsca tyle co na fejsbukowy status

a gdzie ma się podziać

szczęście czterolistnej koniczyny

gdzie pokrzywa pod płotem i czarny bez

na okiełznanych ścieżkach powagi

niepodważalnych ambicji i dostojeństwa

brakuje polnej ścieżki pod niebem skowronka

leśnych dróg na których tak łatwo zabłądzić

i nieoczekiwanie znaleźć dziki zakątek raju

brakuje przestrzeni szerszej

niż wyznaczają poziomy wody i ziemi

horyzont płaski jak tafla nieskazitelnego szkła

na którym pytanie bez odpowiedzi

jest jak niedopuszczalna rysa na doskonałości

gdzie mam umieścić swoją niezgodę

na trywialne osiąganie celów bez konsekwencji

gdzie bunt przeciw presji poprawiania świata

wolność do życia w cudzie istnienia 

i radość z powodu nieposiadania nadmiaru mocy

20 lip 2020

9 lip 2020

czarne malwy


malwy wysokie
witajcie rozkwitłe poranne kwiaty
wabiące owady ku swoim wnętrzom
gubią się trzmiele i pszczoły
w tajemnych mapach waszego zapachu
malwy wyniosłe
patrzę na was w samo południe
wachlarze płatków nieruchome
rozścielają aksamitne wnętrza
trumien gotowych na każdy czas
malwy nieme
w mroku schowane pod wieczór
prawie niewidoczne w zaułku ogrodu
nasłuchuję z zamkniętych kwiatów
historii krótkich żywotów
malwy nieznane
nocą nakryte jak czapką niewidką
podążam za waszym istnieniem
w ciemność coraz wyżej jak wy
gubiące zwiędłe kwiaty po kryjomu


malwy czarne
w cieniu domu


24 cze 2020

samotni mistrzowie

w hałasie ludnych miast samotni mistrzowie
marzą o wielkich dziełach
wierzą że sztuka przemawia do wszystkich
w ich własnym języku
a oni są tylko rzemieślnikami mowy
odwaga tworzenia wbrew oczekiwaniom
nie sprzyja sławie
smutne afisze wiatr strzępi wśród reklam
bankowych kont i posezonowych wyprzedaży
samotni mistrzowie na ulicach 
oglądają w witrynach przekrzywione
odbicia swoich twarzy
próbując się rozpoznać między manekinami
czasami nocą mistrzowie wstają
od swoich szkiców i przez okna patrzą
na niezasypiające miasta 
tak naprawdę chcieliby wreszcie zamilknąć
i osiąść gdzieś w domku nad jeziorem
najpełniejszym wyrazem tego
co ma być powiedziane 
jest czyste spojrzenie w toń wody
lub w głąb gwiezdnego nieba


6 cze 2020

Coraz bliżej lata - haiku wiosenno-letnie






ścieżką przez pola
zagon kwitnącej gryki 
pachnie miodem 

             
                 akrobacje 
                 wzrokiem za jaskółką 
                 pod samo niebo
              

24 maj 2020

Wirtualna sieć poetycka

     Lubelski festiwal Miasto Poezji odwołany, ale poezji odwołać nikt nie może. Mogą wiersze wypełniać przestrzeń, mogą w formie graffiti zdobić ściany, mogą furkotać kartkami na sznurach, tym bardziej mogą frunąć po internetowych łączach tworząc poetycką sieć. No to zaczynamy wiązanie sieci pomiędzy miejscami ze wspólnym mianownikiem: tam rodzą się wiersze. Tu jest miejsce na wirtualną sieć poetycką: Biłgoraj, Kamień, Konstantów, Liege, Lublin, Objazda, Olsztyn... 

  podróżnicy

wyruszają z różnych stacji i portów
wszędzie u siebie nigdy na długo
mijają się w tych samych miastach
w obszarach zachłanności zamknięci
jak ślimak w skorupce swojego świata

jedni dokumentują każdy krok i gest
wklejając zdjęcia na Instagramie
nikt ze znajomych przecież nie może
ani na chwilę zapomnieć że świat
jest do zwiedzania a życie to podróż

stołują się w przydrożnych barach za grosze
lub restauracjach na tarasach niebotycznych hoteli
czekają na fart może następnym razem
zabiorą się jeszcze dalej gdzie kolorowy szaman
wywróży im z kłębów dymu dokąd zmierzają

inni jak zgubiony grosz który wypadł
z dziurawej kieszeni między kostki chodnika
śpią pod gołym niebem milczą niewidzialni
stołują się w przydrożnych barach za grosze
lub na śmietnikach za darmo
dzieląc miskę z psem kotem i wróblami

nigdy nie zapominają że życie to podróż
czekają na fart może następnym razem
uda się znaleźć miejsce i czas na rozmowę
początek długiej przyjaźni

               Iwona Startek, Konstantów
autorka pięciu tomików poetyckich, współtwórczyni Biłgorajskiej Plejady Literackiej


ze skrawków


płyną obłoki w łąkowej strudze
pachnące czeremchą i majem
dzika kaczka wyprowadziła małe
odfruną niebawem w dorosłość

ta myśl natrętna
budzi uczucie niedopełnienia

wypełniam czas zielenią nasycam
sadzonki pomidorów wiążę sznurami
porę soczystego miąższu z nieuchronnym
w odwieczny rytm wpisują własne imię
bez żadnej nadziei

stąd to uczucie niedopełnienia?

ze skrawków odprysków słów
powszednich składam dzień jak co dzień
nocą na płachcie nieba kreślę
znaki obecności powierzam księżycowi
krótkie puste sny

stąd to uczucie niedopełnienia? 

maj bezczelny
harcuje nocą wśród łąk

      Czesława Długoszek, Objazda
poetka, regionalistka, autorka książki "Jeśli będziemy jak kamienie. Reportaże z Objazdy i okolic"


nie ufaj snom

nieraz nocą rozkwitają plafony snów
i odnajdujesz swoją Atlantydę...
biegnąc po krawędzi ułudy
lekko jak w młodości
gonisz rytm serca radosny i szybki
ale nie ufaj snom...
ranek wygasi ich pejzaże
żagle białej flotylli rozpłyną się
w pospolitej szarości
a niebo zmarszczy jak materiał
starego baldachimu...
nie ufaj...
Nie ufaj gdy mistrz magii
rozpościera miraże miłości
- im głębiej wejdziesz w warstwę snu
tym  boleśniejsze będzie przebudzenie
- zatem nie ufaj snom nawet we śnie
Teraz biegniesz jeszcze ich krawędzią
pewna że to jawa
lecz za chwilę znikną senne obrazy
przeleci błyskawica zrozumienia
i buchnie prawda jak szyderczy grom.
Zostaniesz z bagażem
świadomości tego co się nie zdarzyło
i pytaniem czy Pan zamknie
także przed tobą wrota nieba
jak przed dziewczynką z barankiem
goniącą enigmatycznego motyla
co nigdy nie kochała dość mocno.

       Ewa Bajkowska, Lublin
poetka, autorka tomików poetyckich i książek wspomnieniowych i historycznych o Sandomierzu i Lublinie


z życia żołnierza

byli nierozłączni
szalał ze złości i tracił rozum
kiedy bawiła się z nim w chowanego
szukał swojej niewymiennej
waląc w drewnianą podłogę
obcasami oficerek
obiecywał ... i opowiadał
historie z wojennej tułaczki
do stołu zasiadał wtedy
kiedy w postawie zasadniczej
czekała w gotowości
jego ręka nigdy nie uniosła
żadnej innej
obejmował ją  głaskał
potem prowadził prosto do ust
pokornie znosiła
jego choleryczny charakter
a kiedy odpłynął łodzią Charona
leży osobna
w białym całunie wspomnień
ciężka zimna pojedyncza wolna
bez rdzy i widoków
nadal nie czyjakolwiek
ale tylko jego Rostfrei
spiritus movens
z nadjedzonym lewym bokiem
przywieziona z frontu

łyżka
mojego ojca

pod moim okiem
ociepla ją
rosół z makaronem

       Hanna Fogel, Olsztyn
poetka, twórczyni kolaży, recytatorka, autorka tomiku poetycko-kolażowego "Wysoko niebo, głęboko ziemia"

***


przepoczwarzony ból 
atakował każdą komórkę głowy 

przez pięć dni spoglądał w oczy śmierci 
ulepionej z emocji innych
tańczył półprzytomny taniec ze złymi mocami 
po omacku rozpoznawał znajome kształty 

zlepiał się z łóżkiem i ubraniami 
przyklejał do ścian i podłogi 
stapiał z fakturami i strukturami 

trwał nadludzkim wysiłkiem i pragnieniem przeżycia 
za którymi miał czekać brak bólu

doświadczył zła w czystej postaci 
niespełnionych oczekiwań
nieuzasadnionych roszczeń

nieludzki bezwład 
nie wypuszczał przez kilka kolejnych dni 
zabrakło świata

piekło zagnieździło się w zakamarkach domu 
wniesione z ostatnim jesiennym wiatrem
zapowiedziało pierwszy śnieg tej zimy 

zmęczenie i wyczerpanie 
rozszczelniły pancerz 
wystawiły na działanie złych mocy
i nocy 

był automatycznie uruchamianymi funkcjami
zarządzanymi przez instynkt przetrwania

niespodziewanie
czyjaś troska przywróciła go do życia

zrozumiał
że nic tak nie ratuje przed otchłanią 
jak czyjeś dobre myśli


      Elżbieta Sokołowska, Biłgoraj
poetka, autorka dwóch tomików poetyckich, redaktorka książek i wydawca


Skrzynka na listy

Metalowa skrzynka przy bramie staje się
coraz bardziej bezużyteczna
gałęzie winogron zakrywają ją tak że staje się
prawie niewidoczna
jesienią sok z owoców maluje ją na niebiesko
wtedy bije od niej blask jak od telewizora

dziadek rzadko znajduje w niej listy
jednak codziennie sprawdza
bo ma przyjść obiecana widokówka
z Mauritiusa gdzie wczasował  syn z rodziną
co prawda z dużym opóźnieniem
bo syn jest już dawno w swoim domu w Warszawie
córka też obiecała zdjęcie swego wnuka
a dziadkowego prawnuka
którego niańczy w Irlandii
o takim dziwnym imieniu
że trudno spamiętać

dziadek chciałby otrzymywać prawdziwe
długie listy zaczynające się od słów
„ Kochany Dziadku……”
doznać wzruszenia czytając je 
by wspomnienia nie zblakły
i obraz nadawcy nie zatarł się w pamięci
otrzymuje smsy ale nie zawsze może je odczytać
bo palce niesprawne grube
literki małe niewyraźne
ale zawsze –„cześć dziadek”- przeczyta
są na pewno od wnuków Adasia i Natalki
bo oni piszą najwięcej 
dobre i to

        Halina Graboś, Kamień 
autorka sześciu tomików poetyckich, należy do Chełmskiej Grupy Literackiej "Lubelska 36" 
i Stowarzyszenia Twórców Ludowych


Czasami cień

Czasami cień, to znowuż ja
chodzimy sobie po schodach.
Dom się przytula albo oddala.
Gdy świat przygniata ciężarna jesień,
kalendarz sztywny wybija miesiące,
ptaki i mrówki wiosnę dziergają.

Czasami cień, to znowuż ja
czytamy listy, odbieramy słuchawki.
Rozedrgana, trudno uchwytna
śni się mi rzeczywistość. I wszyscy
bliscy są czasem z cienia, to znów –
dobroduszni, moi. Dom się przytula…

Na szmaragdowej słowiańskiej
chuście modlą się łąką rzeźwiące
róże. W winie francuskim spadź
zielonkawa, jak w kwietniu pyłek.
Szpaki by chciały wyśpiewać maj...
Na próg domu twarde żółwie wypełzły.

Czasami cień…


         Leokadia Komaiszko, Liege (Belgia) 
dziennikarka, artystka w dziedzinie fotografii, redaktorka i twórczyni Listów z daleka, pisarka i poetka z Litwy rodem, o polskich korzeniach, autorka książek poetyckich i reporterskich o losach Polaków poza Polską, od wielu lat mieszka w Belgii.