29 wrz 2023

Stefan Knapp wraca do Biłgoraja

      Zdjęcia, obrazy, pamiątki.... Stefan Knapp znalazł stałe miejsce w przestrzeni wystawowej Muzeum Ziemi Biłgorajskiej. Teraz każdy odwiedzający Biłgoraj będzie mógł zapoznać się z wybitną osobowością malarza, poznając jego biografię i reprezentatywne dzieła. Wernisaż nowej stałej wystawy zgromadził we wtorek 26 września przedstawicieli kultury i sporą grupę młodzieży. Niewątpliwą atrakcją było zaprezentowanie nagrania ze spotkania Stefana Knappa z młodzieżą w roku 1989, gdy odwiedził Biłgoraj. Opowiadał o swojej technice malowania emalią na stalowych płytach, o polskim tłumaczeniu "Kwadratowego słońca", zdradził swój pogląd na architekturę, odpowiadał na pytania. Stefan Knapp poza tym, że był wybitnym artystą, miał konkretne wyobrażenia na temat propagowania sztuki, zwłaszcza współczesnej, W celu ich realizacji podejmował konkretne rozmowy z osobami ze świata polityki, jak np. Margaret Thatcher, ówczesną premier Wielkiej Brytanii. Ogromne dzieła w różnych krajach oraz wiele mniejszych obrazów, jak i pozostałe pamiątki jeszcze długo będą inspiracją dla badaczy jego twórczości. 


Fotograficzny portret Knappa


Artysta przy pracy



Obrazy z serii z krzyżem


Gablota z pamiątkami i publikacjami

16 wrz 2023

sonet wrześniowy



nadchodzi jesień z grzechotką maków
dłonią otwiera ostatnie nasturcje w ogrodzie
rękawem zaczepia pajęczyny na drodze
nad kobiercami kwitnących widłaków

bocian samotnik króluje na łące
zapomniawszy kierunku odlotu
wrzaskiem w gęstwinie żywopłotu
wróble witają poranne słońce

jeszcze się lato uparcie trzyma
mamiąc i łudząc obfitością smaków
torebki miechunki czerwienią nadyma

ale już podmuchem chłodu zaciąga od lasu
i ranek z wieczorem dreszcz zimny spina
i orzechy stukają jak wyrocznia czasu






8 wrz 2023

Czuję się zaproszna/wykluczona

            Podobno w tak zwanym sezonie ogórkowym trudno znaleźć ważne tematy na felieton. A jednak uważam, że są i to bardzo istotne.  O ile kiedyś był to czas zamierania życia kulturalnego, wszak kończą się teatralne i filharmoniczne sezony,  tak obecnie w całym kraju mnożą się festiwale, przeglądy, pokazy i dni poświęcone różnym dziedzinom pod patronatem Muz. Atrakcje zaczynają się już w maju i trwają do września. W tym roku na przykład na początku letniego sezonu, a więc jeszcze w maju dostałam zaproszenie. Nie ja osobiście, ale także ja jako mieszkanka regionu. Zaproszenie wypisane zostało na plakatach. A zapraszał nie byle kto, sam Marszałek Województwa Lubelskiego. Dni Otwarte Funduszy Europejskich w Janowie Lubelskim zapowiadały się hucznie: miasteczko europejskie, koncerty, konkursy, laboratoria wiedzy, pokazy, warsztaty. Myślę sobie, pojadę, czemu nie? Zamiast spędzać weekend siedząc przed laptopem, zobaczę co się dzieje w naszym wielkim europejskim domu. Już buty naszykowałam wygodne, już kapelusz od słońca gotowy, już plecaczek turystyczny zapakowany, a tu zonk! Sprawa upadła. To znaczy wyprawa stanęła i wyruszyć nie mogła, ponieważ marszałek, owszem, zaprasza, ale tylko wybranych. Nie, nie, w żadnym wypadku impreza nie była zamknięta, ale miała swoje ograniczenia. Możliwość dojazdu. A właściwie brak takiej możliwości.

         Na sześć gmin wiejskich położonych na terenie janowskiego powiatu aż cztery nie mają w weekendy żadnego połączenia z miastem powiatowym: Batorz, Chrzanów, Dzwola i Godziszów. Gmina Potok Wielki owszem, połączenia posiada, ale z przesiadkami, np. przez Wilkołaz (ok. 75 km)  lub nawet z trzema przesiadkami przez Lublin (ok. 150 km) i cały przejazd trwa… sześć godzin. Rzeczywista odległość między Potokiem Wielkim a Janowem Lubelskim mierzona trzema najkrótszymi połączeniami po drogach asfaltowych to od 21 do 26 km. Widać za krótka trasa, żeby się opłacało komuś ludzi wozić, więc jak ktoś chce, niech sobie przynajmniej województwo pozwiedza. Jedynie z Modliborzyc można bezpośrednio bez przesiadki dostać się także w niedzielę do Janowa Lubelskiego, ale tylko dlatego, że leżą na trasie do Lublina. 

            16 maja 2019 roku uchwalono ustawę o Funduszu rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej. Ustawa miała przeciwdziałać wykluczeniu komunikacyjnemu małych miejscowości. Czy spełniła swoje zadanie? W 2019 roku jako mieszkanka gminy Dzwola miałam w weekendy jeden kurs do Janowa Lubelskiego przed południem i możliwość powrotu w godzinach przedwieczornych. Był to pospieszny dalekobieżny autobus z Biłgoraja do Łodzi. Spotykałam w nim nieraz znajomych z Biłgoraja, którzy przyjeżdżali nim skorzystać z wypoczynku nad janowskim zalewem. Umawiałam się z przyjaciółmi na dojazd tym autobusem na inne janowskie atrakcje, jak coroczne Gryczaki w sierpniu. Po okresie pandemii kurs powrócił na dwa dni w tygodniu, przy czym jednego dnia jechał w jedną stronę, a drugiego w drugą, czyli dojazd i powrót tego samego dnia nie wchodził w grę. Obecnie kurs został całkowicie zlikwidowany. W soboty i niedziele połączenia nie ma żadnego. Na koniec roku 2022 liczba połączeń autobusowych w kraju zmalała o ponad 16%, a długość obsługiwanych tras o 25%. Według Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu do około 20% miejscowości nie docierał żaden transport publiczny. A konkretnie wygląda to tak, że  trasę Biłgoraj – Janów Lubelski, po której przemieszczam się zawodowo, jeszcze kilka lat temu obsługiwało trzech przewoźników, a obecnie został tylko jeden.   

        Jako niezmotoryzowana mieszkanka wiejskiej gminy powiatu janowskiego, pracująca zawodowo w powiecie sąsiednim, biłgorajskim, mogę miedzy tymi miejscowościami poruszać się tylko w dni tak zwanej nauki szkolnej od poniedziałku do piątku. Całe szczęście, że istnieją szkoły średnie, obowiązek szkolny do lat osiemnastu i część młodzieży nie osiągnęła wieku uprawniającego do uzyskania prawa jazdy. Oni muszą dojeżdżać do szkół, a ja przy okazji jeżdżę z nimi.  I kilka jeszcze osób wraz ze mną. Sprzątaczka, wychowawczyni przedszkola, kasjerka w markecie oraz starsze osoby bez samochodu. Pojeździmy sobie w ciągu tygodnia, a w weekendy mamy siedzieć w chałupach i się nigdzie nie ruszać. Bo na co nam jakieś imprezy? Na co nam koncerty? Na co biesiady? Na co jarmarki i letnie festiwale? A siedzieć w domu i zbierać siły na pójście do pracy w poniedziałek.

           Na weekendy lipca i sierpnia w Janowie Lubelskim zaplanowano co najmniej dziesięć wydarzeń o charakterze regionalno-kulturalnym, w Biłgoraju zaś drugie tyle, nie licząc mniejszych, w gminach. Na wszystkie mnie zapraszają. I na żadnym nie mogę być, ponieważ nie mam czym dojechać. Niestety, młodzież szkolna wypoczywa po całotygodniowych dniach nauki i do szkół w soboty i niedziele nie dojeżdża. Doprawdy, indolencja samorządów, które nie potrafią zorganizować choćby dwóch połączeń dziennie pomiędzy miejscowościami gminy, jest zdumiewająca. A już połączenia miedzy sąsiednimi powiatami to mrzonka. Rozumiem, że powiaty i ich władze mogą rywalizować w sferze atrakcyjności, ale żeby do tego stopnia nie móc się porozumieć, żeby mieszkańcom żadnej komunikacji nie zapewnić?

Samotna matka z nastolatkiem, emerytowana dziennikarka, dwie emerytowane nauczycielki, bibliotekarka, osoba bezrobotna na zasiłku, pracownik fizyczny w firmie, młoda rolniczka to osoby, które znam osobiście, wykluczone z możliwości korzystania z zaproszeń władz wojewódzkich, powiatowych, gminnych oraz instytucji kultury, organizatorów wszelakiego rodzaju imprez dla – ponoć – wszystkich mieszkańców.  A co jeszcze bardziej ciekawe, na wspomnianych na początku Dniach Otwartych Funduszy Europejskich organizatorzy mocno kładli nacisk na problem dostępności i równości, czego wyrazicielem miał być zaproszony Tomasz Jacyków. Czego dotyczyła owa dostępność i równość, niestety, nie wiem, bo mnie tam nie było. Wydarzenie było dla mnie komunikacyjnie niedostępne.

3 wrz 2023

Ważna rola recenzji

      Nie jestem łatwą czytelniczką recenzji. Najczęściej mnie nie zachwycają. A już na pewno nie zachęcają do sięgnięcia po recenzowaną książkę. Nie pamiętam już kiedy ktokolwiek umiał tak zrecenzować cokolwiek (książkę, film, spektakl, koncert, słuchowisko...), żebym chciała to zobaczyć lub usłyszeć. Nie chcę wnikać w powody tego stanu rzeczy, choć zapewne ważną rolę pełni tu zaufanie. A raczej jego brak. Mojego zaufania do autora recenzji. Lubię sama decydować, co przeczytam, kierując się osobistym wyczuciem. Rzadko kiedy się mylę i rozczarowuję. I tutaj można by napisać całą rozprawę na temat jak ważną rolę pełni edytorstwo, aby pełniło właściwą funkcję w zachęcaniu czytelnika do sięgnięcia po książkę. Temat na inną wypowiedź, a teraz wróćmy do meritum, czyli recenzji. 
      Jak wspomniałam, nie pamiętam jak dawno już jakaś recenzja mnie zainteresowała i zachęciła. I oto pojawiła się taka dzisiaj. No może nie dzisiaj, ale dzisiaj przeczytałam. W Stonerze Polskim nr 8 pojawiła się recenzja Dagmary Rybak Czy ocalenie jest możliwe? "Ocalałe 2030" Jana Rojewskiego. Dawno już żadna recenzja tak mnie nie zaintrygowała. Po pierwsze, widać przemyślaną i spójną konstrukcję. Logika wywodu bez zarzutu. Po drugie, widać erudycję, aczkolwiek nienachalną, bez epatowania nadmiarem. Po trzecie, autorka nie spoileruje, recenzja zawiera tylko jeden kilkuwersowy cytat z wierszy Rojewskiego. No właśnie, bo rzecz dotyczy poezji, poezji współczesnej, jak wynika z recenzji, dosyć oryginalnej, w której podmiot mówiący patrzy na nasz świat z perspektywy przyszłości. Raczej spodziewalibyśmy się takiego zabiegu w powieści science fiction niż w poezji. Nie pamiętam, abym się z czymś takim spotkała.             
        Ba, przyznaję ze wstydem, o Janie Rojewskim w ogóle słyszę (czytam) po raz pierwszy. Nie znam jego twórczości. Tym bardziej recenzja ma tu wiele do spełnienia: sięgnąć czy nie sięgnąć po twórczość Rojewskiego? Zanim doczytałam do końca, wiedziałam, po Rojewskiego na pewno sięgnę, a będzie to zasługa Dagmary Rybak i jej recenzji. Autorka cytuje w niej jeden z tytułów wierszy: "Gdzie jesteś, śniegu?" i pojawiło się w mojej pamięci natychmiastowe skojarzenie z Villonem: "Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi?" Czy Rojewski nawiązuje do Villona, do jego ballad? Do "Wielkiego testamentu"? Muszę to sprawdzić. Dziękuję, Dagmaro!