29 kwi 2020

List do Bizonów

Pomyłka, ktoś powiada? Bizony nie czytają przecie?
Być może, za to piszą jak nikt w tym powiecie
i ćwiczą naszą cierpliwość na słów spiętrzone fale
jakby w jakimś amoku, jak twórczym zapale
niepowstrzymane Dajmoniona natchnienia,
nie dojdziesz, ze znużenia czy ze wzburzenia.
W metrażu ściśnięci uzbrojeni w klawiaturę,
od rana do wieczora tworzą chałturę.
Siedzi taka Bizonica jedna, na półki patrzy
zakurzone, w lot chwyta myśli i ani zatrzy-
mać potoku czy raczej słowotoku marzeń
o sławie, nagrodach, eventach i wrażeń
składanych z pietyzmem obok autografu.
Dziś, o paradoksie edukacji, trzeba trafu,
żeby trafić na prawdziwą literaturę do czytania.
Wydać każdą wypocinę nikt nie zabrania.
Bizony piszą, Żubry wydają, kto czyta? Nie wiem.
Tematy z dziupli, to znaczy z własnej głowy
pustej, a wieje w niej jak na stacji kolejowej, 
wszystko, co wleciało, wylatuje SŁOWEM
drukowanym. Czytajcie, kto może! Ja nie mogę.
Setki porad pań domu o wieszaniu firanek,
o tym, jaki dla gości na stole postawić dzbanek, 
(ja bym radziła pełny, ale się nie znam)
żeby zadowolić dookoła zebrany slam
performerów, artystów podwórkowych, 
poetyckich zapaśników wagi piórkowej.
Bizony piszą - natchnione życiorysem
własnym, innych nie znają, że niby kulisy
tajemne czasów minionych odsłonić gotowi.
Przyjaciele odeszli, wrogowie zmarli, nabrali odwagi
powiedzieć prawdę. Niestety, zapomnieli
jaka ona była, tu dopisali, tam coś ucięli
i kolejna cegła wspomnień nudnych jak flaki
unieszczęśliwiła obdarowanych, dla niepoznaki
w kolorowym papierze, prezentem od babci
w zamian za wyszywaną parę kapci. 
To jedni, a Bizonki warkoczami wierszy
osuszają łez wyżłobione ślady coraz szersze
po nieudanych romansach i połowach
na Rekiny biznesu. Wieczna poetycka żałoba
i elegijne westchnienia do wzrastającej ciżby
followersów na monitorze: liczy się Liczba!
Bizony piszą: na rynek, na popyt, na gust i bezguście.
Jak się rozeznać w nadmiarze? Wywróżcie
przyszłość z nie z fusów kawy czy patyczków, 
ale z bełkotu rzesz niewstrzymanych
pełnych zapału i dostępu do słowa grafomanów.
Współczuję szczerze. Zalecam ostrożność
w rozpoczynaniu zdania na nowej kartce
czy nawet na pulsującym białym ekranie,
nie piszcie więcej, niech pusty zostanie. 

 

14 kwi 2020

Aforyzmy 16

Lenistwo jest najskuteczniejszą ochroną przed robieniem głupstw.

Bystry nurt rzeki tworzą opierające się swoim ciężarem kamienie, a  nie płynące na powierzchni bezwładne i lekkie śmiecie.

Aby wygrać w zderzeniu z kanalią, człowiek musi przestać być człowiekiem.

Słowa podziwu ludzi głupich przynoszą ujmę; krytyka z ust mądrych przynosi zaszczyt.

Przekonanie o równości jest sposobem dowartościowania się ludzi małostkowych.

Komuś, to uważa, że zjadł wszystkie rozumy i za nieomylnego się uważa, życzyć można tylko zdrowia. Psychicznego.

Czyny wielkich bohaterów częściej są skutkiem braku wyobraźni niż odwagi.

Między morzem słów a morzem piasku nie ma żadnej różnicy: po obu człowiek ma ochotę się napić.

Człowiek taktowny w gronie przyjaciół nie opowiada o sobie, a w gronie osób obcych nie mówi o innych.

Najkosztowniejszą wadą jest gadulstwo: kradnie cenny czas.




5 kwi 2020

Opowiadanie absurdalne

Ludzie jak pociągi

          Jazda dosyć wyboistą i dziurawą drogą nie sprzyjała rozmowie. Toteż nie uśmiechało mi się wcale odbierać telefonu, gdy zadzwoniła Luiza. Odebrałam z musu pamiętając, że coś niecoś jej zawdzięczam.
- Halo! Słucham!
- Przepraszam cię bardzo, ale mam prośbę, mają mi przywieźć pustaki, materiał budowlany. Ty jedziesz tam teraz, a ja tu jeszcze muszę coś załatwić. Może odbierzesz i zajmiesz się wyładunkiem?
- Yyyy ???!!!! Eeeee…???? – zatkało mnie. – No…ale jak?...
- Zwyczajnie, ja dam znać, że na parkingu będzie ktoś w moim imieniu i się spotkacie.
- Czy wiesz, że  ja mam grupę na karku? I może mam to wyładowywać??!!
-Nie, nie, tam będzie ich dwóch, poproś, żeby pomogli, a może twoja grupa ci pomoże?
- Zwariowałaś, tak? – ostrożnie próbowałam zweryfikować jej ogląd mojej sytuacji. – Jestem tutaj z jedną dorosłą osobą i mamy rozładować dostawę pustaków, dobrze rozumiem? Grupa szczyli idzie na wesołe miasteczko – O, ale cyrk to będą mieli za darmo – pomyślałam usiłując powstrzymać się przed wrzaskiem na kogoś, kto akurat rozdzierająco skarżył się na czyjąś podłość: ”On mi zaabraaał cziipsyyy!!!”
- Moja droga  – zaczęłam dyplomatycznie – wszystko jestem w stanie ogarnąć, ale jak ja mam znaleźć ten nieszczęsny parking i właściwego dostawcę???
- Ależ bardzo łatwo, jak do jedziecie do skrzyżowania, pojawi się tam zielona ciężarówa, powiedz kierowcy, żeby jechał za nią.
- Jesteś pewna?
- Jak najbardziej, oni już wiedzą, że jedziecie. Poprowadzą was. Ja dojadę później.
- Baśka – szepnęłam do koleżanki – uszczypnij mnie, bo chyba śnię…
-… no dobra, nie wiem, jak to zrobimy, ale może po prostu poczekamy na ciebie tam na miejscu.
- Dobrze, do  zobaczenia!
Tyle co skończyłyśmy,  przed nami wyskoczyła z  bocznej drogi  zielona ciężarówa.
- Pan jedzie za nią! – wrzasnęłam do kierowcy.
- A to nie jedziemy do wesołego miasteczka?
- A jedziemy, jak najbardziej, jeszcze jak będzie wesoło!
Ktoś zatrąbił ostro, samochody ścisnęły się w korku, a zielona plandeka oddaliła się, ale stanęła jak wszyscy. Metr po metrze posuwaliśmy się za nią aż do jakiegoś błotnistego placu na przedmieściach, gdzie zatoczyła koło i stanęła przy szarym baraku. My za nią.
        Moja hałaśliwa ferajna wyległa z busa i dalej penetrować ni to skład, ni to plac budowy.
- Ja chcę siku!
- On mnie kopnął!
- A gdzie miasteczko?
- … i karuzela?
- Idziemy na pizzę?
- …a kino będzie?
- Cisza! Tam są toi-toie, nauczcie się z nich korzystać, karuzela będzie później.
         Dwaj osobnicy wygramolili się z ciężarówy niepewnie.
- Panowie z pustakami?
- Tak jakby… - zaczął młodszy.
- Dużo tego jest?
- …ale my nie z panią ustalaliśmy dowóz – zauważył starszy.
- No nie, ale mam odebrać. Koleżanka dzwoniła.
Starszy parsknął czymś rozbawiony.
- Pani sobie zobaczy.. – obszedł plandekę i odwinął z tyłu. Wnętrze wypełniały szczelnie białe graniastosłupowe kloce daleko większe niż moje pustaki zarastające w trawie.
- Jeden waży 25 kilo – poinformował nadal rozbawiony. - Pani ma odebrać, czyli rozładować? Chętnie popatrzymy.
- No a panowie nie mogliby?...
- Nie, my tylko wozimy.
- W takim razie idę po pomoc.
- Baśka! – wrzasnęłam na koleżankę, której było wszystko jedno i  oglądała obłoki. – Idziemy sprowadzić pomoc do rozładunku.
- Gdzie tę pomoc chcesz znaleźć – widziałam jak dusiła wściekłość – i co z naszym przedszkolem? – machnęła ręką na rozłażących się we wszystkich kierunkach poszukiwaczy przygód.
- Ach, panowie się nimi zajmą – uśmiechnęłam się przymilnie – o, tu na mapie panowie mają zaznaczone wesołe miasteczko, niech jeden z was je tam zaprowadzi. – Wcisnęłam młodszemu w ręce złożoną mapę miasta. – A my idziemy! Wrócimy za godzinę. No, chyba, że chcecie sami targać te klocki.
- Ależ my nie…. – zaoponował młodszy.
- …nie możemy zostawić ładunku. – dokończył starszy.
-  No to jeden zostanie, a drugi poczeka – wyjaśniłam szybko.
- Pani nie może…
-…nam nie wolno…
- Panowie – przerwałam szybko zapinając plecak – wy nie rozładowujecie a ja choćbym chciała, nie udźwignę. Nie po to starałam się  dwa lata o sanatorium, żeby teraz w Pudziana się bawić. Przepraszam bardzo, ale to coś nie jest moje. Jak wolicie postać zamiast wziąć się do rozładunku, to przynajmniej zróbcie coś pożytecznego i wesołego. Jeden zapełni wesołe miasteczko klientami –wskazałam na twarze, które otoczyły nas z pełnym napięcia oczekiwaniem – drugi poczeka na pomoc. Nie zabraniam dzwonić do sprawczyni całego zamieszania – rzuciłam na odchodne i pociągnęłam Baskę za rękaw. – Idziemy! – syknęłam – to nasza jedyna szansa, żeby rzucić tę robotę. Nareszcie wolność! Żadnego wrzasku, żadnego planu, żadnego trzymania za rączkę. Wreszcie swoboda i wolność dla starych kobiet.
- Naprawdę będziesz szukać kogoś do rozładunku? - spytała niepewnie. 
- Zwariowałaś?!  Może w tym  hotelu? – wskazałam na wieżowiec z napisem Holiday Inn majaczący za kurtyną kurzu i słońca. – Nie mam najmniejszego zamiaru. Owszem, zamiar mam, ale nie wracam do pracy, nie wracam do domu, nie wracam do przeszłości! Wybieram przyszłość, niespodziankę i nieoczekiwane. Ufff! A ty jak chcesz. Idziesz ze mną czy wracasz?