28 cze 2018

Bohema biłgorajska ;-)

      Ostatnie spotkanie przed wakacjami. Tym razem zaprosiła nas do siebie Elżbieta Sokołowska. Nawet osobiście przywiozła niektórych. I znowu w czteroosobowym gronie (oprócz gospodyni także Halina Olszewska, Ewa Bordzań, Jacek Żybura i ja) debatowaliśmy o współczesnych i dawnych, może nie tak bardzo dawnych, poetach. Mieliśmy pochylić się nad Broniewskim, więc capnęłam tom wierszy pod pachę. Może dziwne, ale nie lubię jego cyklu trenów "Anka", który wielu krytyków porównuje z "Trenami" Jana Kochanowskiego. Owszem, są piękne obrazy, błyskotliwe migawki metaforyzujące żałobę, odejście, żal, rozpacz... Jak wierszu "Firanka". Mimo to nie widzę aż tak wielkich podobieństw. Całkiem inny język, inna skala wrażliwości, nie ta ranga. Wolę utwory, gorzkie, rozrachunkowe, o zdumiewającym autoironicznym spojrzeniu, jak "Rozmowa z Historią" czy "Targowisko". Zahaczają o politykę, ale cóż, Broniewski był przecież politycznie ukierunkowany. Nie przeszkodziło mu to w wylądowaniu w "mamrze sowieckim", jak opisywał w we wspomnianej "Rozmowie z Historią". Aleksander Wat wspominał, że Broniewski miał niesamowity dar wkurzania Sowietów, gdy zamknięty w celi lwowskiego więzienia na Zamarstynowie wyśpiewywał na cały głos pieśni rewolucyjne.  Ale dar poetycki miał niezaprzeczalny i wrodzony, tego nie można się nauczyć. Dlatego gdy ktoś pyta, jak pisać wiersze lub jak wiersze się pisze, cóż można powiedzieć. 

Biały papier jest lepszy
od złego wiersza,
złego wiersza nic nie polepszy,
a sprawa pierwsza:

nie pisać, jeśli nie umiesz,
druga: jeśli nie masz powodu...

Za Broniewskim poszliśmy "Ulicą Miłą" - fragment wiersza przeczytał Jacek Żybura. Przy okazji towarzystwo uwzięło się na mnie, próbując "nawrócić" na słuchanie muzyki rockowej w wykonaniu IRA, ale dzielnie się opierałam, co było tym bardziej łatwe, że wbrew opinii Elżbiety i Haliny Artur Gadowski nigdy nie zachwycał mnie urodą. Ale nie to jest istotne, tylko literatura, poezja, słowo... Poetyckim słowem  - w chwilach przerwy między kanapeczkami, ciastem i plotkami - posilaliśmy się w miarę proporcjonalnie ;-) Halina przeczytała swój erotyk bez dosłownego erotyzmu. Brakowało tylko lornetki sąsiada podglądającego z przeciwległego balkonu. A mnie się napisał wiersz polityczny (!):

kurna chata

jak to leciało? z dymem pożarów
z kurzem krwi bratniej zawodzimy pretensjami
wobec i wszem na wszelki wypadek
by wszyscy wiedzieli że nam nie po drodze
z tymi którzy na mównicach wypluwają racje
to jest wielka rzecz na skraju świata
kurna chata z dymiącym kominem jak słup
prosto do obolałego nieba i sinych chmur
nam się nie marzy tramwajowy przystanek
my tutaj a jakby gdzie indziej poza trasą
z plecakiem oczekiwań i walizka haseł
niesionych nad głowami jak aureole
codziennej nieświętości osmalonej sadzą

  

14 cze 2018

Odyseja biłgorajska

     Wczoraj po południu Jacek Żybura ponownie zabrał czytelników i słuchaczy w podróż po dawnym Biłgoraju. Spotkanie autorskie i prezentacja tomiku "Biłgoraj "ze starych fotografii" w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece zdominowane zostało przez wspominki i próby odtworzenia dawnych ulic, budynków i mieszkańców miasta. Konfrontowano obecne nazwy ulic z dawnymi przekazami historycznymi i pamięcią zebranych. O tym, że obecna Lubelska była dawniej Mostową (od mostu nad Ładą) lub Rynkową można się stosunkowo łatwo domyślić, ale inne dla mnie jako osoby napływowej (słoika - jak raczył określić Piotr Kupczak) są zbyt trudne do odgadnięcia. W etapach zmiany nazewnictwa kryje się też historia miasta. Czasem oczywista, jak ta, że ulica Radzięcka wiodła podróżnych w stronę Radzięcina. Jak jednak z obecnej ulicy Nadstawnej, a dawniej Krzeszowskiej wyjechać na ów Krzeszów, nie bardzo można sobie wyobrazić. Nie ma już młyna, nie istnieje dwór Nowakowskiego, nie ma tartaków. Mam wrażenie, że obecne miasto znacznie się różni od dawnego, tego z początku XX wieku, opisanego w wierszach. Nikt na przedmieściach nie hoduje kur, kaczek ani świń, nie uświadczy drabiniastych wozów z końmi, na odpustach dominują chińskie zabawki z plastiku zamiast drewnianych ptaków, wirujących bąków i trocinowych piłeczek czy papierowych wiatraczków. Dobrze, że chociaż czwartkowy targ odbywa się jak dawniej, choć w innym miejscu. 
     Spotkanie z Jackiem i jego najnowszymi wierszami ożywiło wspomnienia i wyobraźnię. O roli wyobraźni w powstawaniu cyklu "ze starych fotografii" mówił sam autor. Tam, gdzie milczą źródła historyczne, wyobraźnia pozostaje jedyna siłą zdolną odtworzyć i zatrzymać przeszłość dla współczesnych. Na jak długo jeszcze? Nie wiadomo, gdyż miasto stale dąży do nowoczesności i urbanistycznej wielkomiejskości. Czasami jakby na wyrost, niewspółmiernie do miejsca i roli, jaką odgrywa. A mnie jednak trochę żal małego prowincjonalnego miasteczka z wielokulturową tradycją. 
Być może tomik Jacka Żybury to jeden z ostatnich już tak pełnych obrazów przeszłości Biłgoraja, którego autentyczność mogą potwierdzić najstarsi mieszkańcy. Niedługo zabraknie i tych ostatnich świadków. Pozostaną wiersze.
    Nie mam zdjęć z Biblioteki, więc przypomnę tylko te ze spotkania w Mieszkaniu Poezji w ZSBiO. 





3 cze 2018

Biłgorajskie Mieszkanie Poezji

        24 maja biblioteka ZSBiO stała się tymczasową stolicą poezji w Biłgoraju, gdzie zgromadzili się twórcy, czytelnicy i wielbiciele poetyckiego słowa. Kilkugodzinne spotkanie wymagało nie lada kondycji, ale udało się dotrwać prawie do samego końca ;-) Czytaliśmy wiersze, słuchaliśmy jak czytają inni, próbowaliśmy pisać sami, przenieśliśmy się do początku XX wieku, kiedy rodziły się futurystyczne manifesty słów na wolności i zawędrowaliśmy na Daleki Wschód do Kraju Kwitnącej Wiśni, gdzie w XVII wieku powstawała poezja haiku. Nasi goście opowiadali o twórczości, o poezji, o wydawaniu książek, o roli wyobraźni, kiedy brakuje słów i o słowach, które zastępują świat. Pierwsze Mieszkanie Poezji w Biłgoraju miało rozmach, oprawę i atmosferę nieformalnego chaosu ;-) Zaproszeni goście docierali do nas w odstępach czasu pozwalających na spektakularne wejścia.  Ewa Bordzań, Halina Ewa Olszewska, Elżbieta Sokołowska, Jacek Żybura i Piotr Kupczak  "potulnie" dostosowali się do pomysłów organizatorek i odpowiadali na pytania, czytali swoje wiersze, "nakręcali" atmosferę twórczej improwizacji. Nawet do zdjęcia "na ściance" niektórzy dali się ustawić. Dawno już w Biłgoraju nie było takiej akcji, w której poeci mieliby czas i miejsce zaprezentować się w tak wielostronny sposób. Może uda się kiedyś to jeszcze powtórzyć ;-)

Plakat Mieszkania Poezji 2018 - program spotkania

Mieszkanie Poezji 2018

Hasło tegorocznego festiwalu Miasta Poezji

Stoisko wydawnictwa Suite 77

Trzy Charyty prowadzące spotkanie

Twórczy namysł przy czerwonym stoliku

Jacek Żybura podpisuje tomik

Biłgoraj ze starych fotografii: ryciny i wiersze

Nawet słuchają ;-)

Publiczność

"Na ściance" poeta i jego wydawca

Co nowego w poezji