24 lut 2023

Poezja i wojna

      


       Na rocznicę rozpoczęcia wojny w Ukrainie Polskie Stowarzyszenie Haiku wydało trójjęzyczną antologię utworów, w których poeci poetyckim słowem zamkniętym w trzech wersach haiku dają świadectwo wrażliwości i solidarności z narodem ukraińskim. W niewielkim tomiku "Ciężar pyłu" znalazły się utwory trzydziestu autorów z całej Polski. Wielu z nich znanych jest już z dotychczasowych antologii haiku, wydawanych w ubiegłych latach. Biłgorajską Plejadę Literacką reprezentowały w nich dwie poetki: Halina Ewa Olszewska i autorka tego blogu. W obecnej antologii znalazło się moje haiku napisane pod wpływem medialnych doniesień i relacji o tym, jak cywile, matki z dziećmi uciekały w zaciemnionych pociągach w stronę granicy z Polską.

nocny pociąg
odliczanie przystanków
do granicy

нічний поїзд

вона рахує зупинки

до кордону

        tłum. Nadzieja Jaruchowska

      Na niespełna pięćdziesięciu stronach, w czterdziestu siedmiu utworach zapisane zostały pierwsze emocje zdziwienia, niedowierzania, współczucia, rozpaczy i nadziei uchwycone w prostych obrazach poetyckiego oglądu wojennej tragedii. Ciężar pyłu wyniesiony z pozostawionych miast, miasteczek i wsi będzie może nieco lżejszy, gdy będzie się go niosło razem. 


Ciężar pyłu. Haiku dla Ukrainy. The weight of the dust. Haiku for Ukraine. Важка вага пилу. Хайку для України. Wydawnictwo Kontekst. Poznań - Warszawa 2023.


16 lut 2023

Biłgorajscy poeci z humorem przy pączku

      Po raz trzeci poetów z Biłgorajskiej Plejady Literackiej i sympatyków zgromadziła Ludwika Dolina w siedzibie PCK. Tłusty Czwartek zaowocował pączkami i satyryczną weną twórczą. Czytaliśmy fraszki, aforyzmy, anegdoty, satyryczne wiersze, zabawne anegdoty nie tylko własne, także autorów, których lubimy i cenimy, jak Mirona Białoszewskiego czy Edwarda Marszałka, leśnika z zawodu, zdobywcy tytułu Mistrz Mowy Polskiej w 2014 r. 
       W kameralnym i przyjaznym gronie swój dowcip i celność aforyzmów i fraszek prezentowali Ewa Bordzań, Maria Gęborys, Feliks Kuna, Barbara Malczenko, Halina Ewa Olszewska, Iwona Startek i Jan Szulc. Humor dopisywał, pączki i ciasta znikały, a domowa wiśniówka dodawała pikanterii. Poeci znani z całkiem poważnej twórczości pokazali tym razem inne oblicze swojej twórczości. 

Była krytyka polityczna:

Politycy przemawiają do tłumów. Nigdy do człowieka.

krzywe zwierciadło ludzkich przywar:

Ludzie dzielą się a dwie kategorie: tych, którzy chcą władzy i na tych, którzy chcą mieć święty spokój.
Wielu żyje tylko po to, żeby mieć nagrobek piękniejszy niż sąsiedzi.

i damsko-męskie dylematy:

Zdradzony mężczyzna z zemsty żąda krwi, zdradzona kobieta - duszy.






Zdjęcia dzięki uprzejmości redakcji "Gazety Biłgorajskiej. Nowa".



5 lut 2023

Czy można poprawić legendę?

      Czy jest rzeczywiście konieczne, aby młodsze pokolenia powtarzały i poprawiały - według swojego mniemania - osiągniecia poprzedników? Nie da się po jednej, dwóch, trzech czy więcej dekadach zrozumieć, "co autor miał na myśli", jeśli nie 'przetłumaczy" się na współczesny slang? Chodzi mi szczególnie o filmy, a temat się pojawił z powodu przygotowywanej nowej ekranizacji "Znachora" na podstawie powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza (to informacja dla tych, którzy nie czytają książek).  
      Akurat w przypadku ekranizacji co jakiś czas pojawiają się nowe, weźmy takie "Quo vadis": nie potrafię policzyć, ile miało ekranizacji. Nie da się jednak ukryć, że pewne ekranizacje są tak doskonałe, że upływ lat im nie szkodzi. Wszelka próba unowocześniania będzie, owszem, w jaki sposób technicznie lepsza, ale... to już nie to samo. Można na nowo zekranizować "Potop", no można, ale.... No właśnie: ale! Wołodyjowski zawsze już będzie miał twarz Łomnickiego i obsadzenie w tej roli Zamachowskiego w ekranizacji "Ogniem i mieczem" było raczej groteskowe. Choć tu akurat Hoffman nie miał za bardzo wyboru, na kogoś zdecydować się musiał, skoro Łomnickiego już nie miał pod ręką. 
       Tyle się mówi o kultowości wytworów kultury: książek, filmów, nawet seriali. Jeśli "kultowy" ma znaczyć to, co znaczy,  nie da się przedmiotu kultu wymienić na inny, nowocześniejszy. Straci wówczas swoją kultowość, stanie się produktem masowym. Czy ktoś wyobraża sobie nową ekranizację "Przeminęło z wiatrem"? Można, czemu nie? I kto będzie którą bardziej wspominał? Ze "Znachorem" rzecz ma się podobnie. Ekranizacja z Bińczyckim i Dymną z 1982 r. nie jest oczywiście pierwszą i jedyną, ale kto jej nie zna? I kto nie płakał, gdy w sądzie Fronczewski ogłasza: "Wysoki Sądzie, to jest profesor Rafał Wilczur"?
        Na czym mogłaby polegać nowoczesność nowej ekranizacji, której dokonać ma Michał Gazda? Nie można unowocześnić plenerów, miasta, urzędów, młyna, strojów, bo rzecz dzieje się w latach międzywojennych.  Co się zmieni? Bardziej spektakularnie przedstawią wypadek? Nie on decyduje o atmosferze i legendarności tamtej ekranizacji. Podobnej rangi obsady aktorskiej odtworzyć się nie da. Ja już nie będę się pastwić nad wyborem aktorki do roli Marii Wilczurówny, która ma być piękna, a Dymna była piękna, ani młodego Czyńskiego, w którym zakochać się trudno, a w Stockingerze można było się zakochać od pierwszego wejrzenia, ani o innych pomniejszych rolach, których obsady nie znam, a nawet pośród wymienionych połowy aktorów kompletnie nie kojarzę. No bo kto zagra arystokratę tak jak Igor Śmiałowski? To już mniejsza, jednakże czy reżyser, producenci i inni decydenci zdają sobie sprawę, że młynarza w filmie Hoffmana grał Bernard Ładysz?! I kogo oni chcą w to miejsce? Może Tomasza Koniecznego poproszą? Śpiewak Wagnerowskiego Wotana w sam raz by pasował. Tylko wątpię, żeby się zgodził. 
        Może tylko Leszek Lichota jako tytułowy znachor nie wzbudza wątpliwości. To bardzo dobry aktor i tutaj jestem spokojna. Aktorsko poradzi sobie na pewno. Co nie znaczy, że film będzie dobry, bo przecież jest cała reszta, włącznie z pomysłami reżyserskimi. W ekranizacji Hoffmana każda scena jest doskonała i chce się oglądać. Scena kradzieży dokumentów Antoniego Kosiby przez Wilczura cierpiącego na amnezję w wykonaniu Bińczyckiego jest po prostu bezbłędna. A rozmowa Czyńskiego z lokajem o ścięciu róż? A później rozmowa hrabiostwa o synu? Genialny każdy niuans. 
        Są zjawiska, których nie powinno się tykać. No bo czy można wyobrazić sobie remake "Rejsu" albo "Misia"? Ktokolwiek by się na to poważył, miałby zapewne wiele odwagi, ale niezbyt rozwinięte wyczucie stosowności i stylu.