29 gru 2020

poetyka lasu - haiga


stare i nowe
ku śmierci ku życiu
równocześnie



dopasowani
bieleje huba na brzozie
tylko śniegu brak

25 gru 2020

Czarne ołtarze

          Dwa czarne ołtarze - w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze oraz w archikatedrze św. św. Jana Ewangelisty i Jana  Chrzciciela w Lublinie - już na pierwszy rzut oka są tak podobne, że myśl automatycznie szuka wspólnego mianownika. Identyczna kolorystyka wynika z zastosowania zewnętrznej warstwy drewnianej konstrukcji. Ołtarz jasnogórski obłożony został czarnym hebanem, natomiast lubelski czarną gruszką libańską. O ile jednak znalezienie drzewa hebanowego nie nastręcza trudności, jego zdjęcia i opisy otwierają się na pęczki, o tyle gruszka libańska, a do tego czarna, pozostaje w sferze wyobraźni. W każdym razie mnie nie udało się znaleźć żadnego zdjęciowego źródła. Zresztą sama okładzina z gruszki jest zdaje się tylko konserwatorską hipotezą. 
         Zbieżność kolorystyczna  ołtarzy być może jest więc przypadkowy, choć wrażenie wywiera potężne, co jednak począć z podobieństwem figur, nisz wypełnionych pióropuszowymi  nimbami okalającymi głowy świętych? Co z aniołami ukośnie siedzącymi na ołtarzowym daszku nad głównym obrazem? Na razie zarejestrujmy podobieństwa. Górna para aniołów (w ołtarzu jasnogórskim jest ich aż pięć, bez wątpienia jest to ołtarz większy i bogatszy w ornamentyce, chociaż lubelski jest wyższy) w pozycji siedzącej po lewej i prawej stronie ukazane zostały w symbolicznych pozach. Anioły jasnogórskie trzymają w dłoniach królewskie insygnia: jeden koronę i berło, drugi jabłko i pióro. Anioły lubelskie w wyciągniętych ku niżej usytuowanemu obrazowi Chrzest Chrystusa trzymają jeden koronę, drugi jakiś podłużny przedmiot, który może być mieczem lub także berłem jako atrybutem królewskim. Obie pary spełniają podobną funkcję w całości ołtarzy. 
        Zadziwiający detal wspólny to wnęki z figurami świętych po bokach ołtarza. Głowy świętych są bowiem uwieńczone aureolą przypominającą pióropusz. Oczywiście są to różne postacie, pasujące do odrębnych ideowych założeń obu świątyń. W Kaplicy są to - gdy patrzymy na wprost - po lewej św. Paweł Pierwszy Pustelnik, patron zakonu paulinów, po prawej stronie św. Kazimierz Jagiellończyk (zgodnie z ikonografią z lilią w dłoni). Święci w ołtarzu lubelskim to patroni  Polski: św. Wojciech po lewej i św.  Stanisław po prawej stronie, obaj w biskupich mitrach i  pastorałami, przy czym św. Wojciech jako misjonarz i męczennik ma pastorał zwieńczony krzyżem. 
       W przypadku ołtarza jasnogórskiego wiele elementów było dodawanych przez wieki trwania kultu. Katedra zaś lubelska  przez ponad dwadzieścia lat poddawana była sukcesywnej renowacji, w tym zabytkowe polichromie iluzjonistyczne wykonane przez Józefa Meyera oraz oczywiście ołtarz. Podobnie jak na Jasnej Górze zdobienia i figury są srebrne, stąd na tle kontrastowego czarnego ołtarza przyciągają uwagę. Trudno oprzeć się wrażeniu, że pomijając zbieżności wynikające obowiązującej barokowej stylistyki, w obu przypadkach projektantowi przyświecała ta sama idea. Być może był nim, nawet jeśli nie osobiście zaangażowany przez fundatorów, Giovanni Battista Gisleni (1600 - 1672), włoski muzyk, projektant i architekt, działający w Polsce w latach 1630 - 1655. 
        Gisleni, syn zamożnego rzymskiego kupca wykształcenie zdobył wszechstronne, od nauk humanistycznych, przez geometrię i matematykę, po malarstwo, rzeźbę i architekturę. Z dokumentów wynika, że grał na teorbię i pełnił funkcję królewskiego muzyka,, musiał więc mieć także wykształcenie muzyczne. Mimo to o szczegółach jego działalności niewiele wiadomo. Pozostało po nim niewiele zrealizowanych projektów, jak retabulum ołtarza głównego w katedrze wawelskiej. Gisleni pozostawił jednak sporo szkiców, dzisiaj przechowywanych w kilku europejskich i bibliotekach i muzeach (Mediolanie, Londynie, Dreźnie). Zadziwiające, że autorstwo Gisleniego projektu ołtarza w kaplicy jasnogórskiej podają źródła angielskie, natomiast pomijają polskie (przynajmniej te, do których dotarłam). Z kolei powiązanie ołtarza lubelskiego z Gislenim uzasadniał prof. Mariusz Karpowicz, wybitny historyk sztuki, specjalista stylu manierystycznego, baroku i  rokoka. A ponieważ moje odczucia zupełnie niespecjalistyczne są takie same, przychylam się do tej opinii. 

15 gru 2020

Boskie aspiracje

     Między małomiasteczkowym poetą z aspiracjami a wielkomiejskim grafomanem z przerośniętym ego nie ma wielkiej różnicy. Pierwszy uważa, że zdobędzie kiedyś cały świat i czytelnicy będą go prosić o autograf, a drugi jest przekonany, że cały świat już go zna, więc dumnie może odmawiać dawania autografów chociaż nikt go o nie nie prosi. Ta sama prawidłowość dotyczy rzecz jasna także rodzaju żeńskiego. Polski język jest jednak w dużej mierze zmaskulinizowany i stwórca to brzmi dumnie, a stwórczyni jeszcze  nie weszła do słownika. Ograniczę się więc do tego, co jest w słowniku. 
     Kiedy duch Boży unosił się nad wodami, mógł odczuwać (czy w ogóle cokolwiek odczuwał?) swoją wielkość i niepowtarzalność nad pustkowiem. Poczucie wyjątkowości najłatwiej wyrobić sobie w samotności. Skoro niczego dookoła nie ma, jestem tylko Ja. Kartezjusz by dodał, że nawet myślę, więc tym bardziej jestem. Ale kto może i chciałby potwierdzić nasze istnienie i naszą wyjatkowość, skoro dookoła pustka? Idąc chodnikiem poeta prowincjonalny z wyższościa spogląda na mizerię otoczenia. Jako się rzekło, dotyczy to też rodzaju żeńskiego, czyli poetka prowincjonalna  też potrafi spoglądać z wyższością. Równouprawnienie w tej materii jest bezsporne. Aspirujący poeta z wielkiego miasta spoglądać z wyższością nie za bardzo może, bo a nuż wstępując do księgarni w daremnym poszukiwaniu swojego nazwiska na półkach natknie się akurat na Ryszarda Krynickiego rozdającego autografy. Pozostaje mu zatem duchowa bezsilność wobec faktów. 
      W tym momencie dochodzimy do rozróżnienia między poetą, pisarzem aspirującym a pisarzem/ poetą rokującym. Autor aspirujący - bez różnicy małomiasteczkowy czy wielkomiejski - ducha swojego posyła, by kreował otoczenie, rzeczywistość zewnętrzną: zawiera znajomości (tylko opłacalne), opracowuje strategie autoreklamy, zabiega o popularność, ceni się i swój nieczytelny podpis. Autor rokujący, który z czasem okaże się prawdziwie niepowtarzalny, również nie próżnuje. Jednakże przestrzenią jego aktywności są puste wody z początku istnienia świata, czyli chaos przedstworzenia, gdy rodzi się dzieło literackie. Wtedy naprawdę zasługuje na miano stwórcy: "Pozwoliłem memu duchowi bezsilnie unosić się nad tym chaosem" - pisał Conrad w trakcie pracy nad drugą powieścią. I czasem z tego chaosu powstaje cały świat.  

10 gru 2020

grudniowe kwitnienie

sypnęło białymi płatkami 
zaścieliło przemarznięte trawniki
żółte sikorki patrzą z gałęzi 
jak wrony wydeptują hieroglify 
tajemna wiadomość dla nieba
dzisiaj zakwitły świąteczne marzenia
jeszcze tylko garść zapachów
kosz ze świeżym chlebem
i życzenia wysypane z kartek
zanim zabłyśnie Gwiazda 
krótkotrwała doskonałość hibiskusa
olśniewa pod sufitem 
szczęśliwi nie liczą czasu
nie rozmieniają radości na drobne
pełnia w każdej porze roku
spełnia się do dna kielicha






5 gru 2020

Urosło

Zielona "rozgwiazda" w moim ogrodzie



Drzewo w lesie szukające słońca

 


Zdjęcie "dolne" 



Coś też nie za bardzo... ale jest.