22 lut 2022

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego


Subiektywny spis polskich dziwolągów

A - albożby (zasady 3 w 1 wcale ni wymyślono w reklamie, jest w tym słowie: albo+ż+by)
Ą - Ącki; Ędward Ącki (jedna z kabaretowych ról Szymona Majewskiego)
B - bez liku - czegoś bardzo dużo, wielka liczba, wielka ilość (tymczasem lik znaczyło liczbę, ilość; jeśli bez liczby, to powinno znaczyć zero, nic, a nie wielką ilość)
C - czcić, czczę, czcisz, czczą (można czkawki dostać)
Ć - ćmieczka (genialne wykorzystanie słowotwórczej giętkości polszczyzny, autorem słowa jest Jacek Dukaj w powieści "Lód"; skoro świeczka świeci światłem, to ćmieczka ćmieci ciemnością)
D - dojutrek (u Doroszewskiego człowiek odkładający zrobieni czegoś na jutro, na później, czyli nasz polski odpowiednik prokrastynatora)
E - ekrytuar (u Doroszewskiego zbiór rzeczy potrzebnych do pisania: atrament, bibuła do osuszania, pióro... Ha, ha! Dzisiaj wystarczy klawiatura, albo sam ekran dotykowy)
Ę - Ędward patrz wyżej: Ą - Ącki
F - fest (zastępuje mnóstwo określeń: silny, dziarski, mocny, porządny, solidny, udany... oraz te same w rodzaju żeńskim)
G - gwoli ( przyczyna działania lub w celu: Obecnie jestem w Krakowie gwoli ukulturalnienia się po okresie pandemicznej posuchy;-)
H - hajduczek (znaczy Baśka Wołodyjowska, promo voto Jeziorkowska)
I -   (doskonałe słowo do upchnięcia, gdy mało miejsca podczas gry w scrabble) 
J - jawa (skoro zjawa oznacza widmo, czemu jawa to akurat twarda rzeczywistość?)
K -  kaduk (prawem kaduka, czyli bezprawnie)
L - lagun (słynny lagun z Krakowa, czyli rogalik na drzewie)
Ł - łeż (nawet ci, którzy notorycznie łżą, nie wiedzą, że kłamstwo dawniej to była łeż) 
M - milczeć (można milczeć znacząco, a nawet milczeć głośno)
N - nizać (jest w tym ukryta cierpliwość i niskie pochylenie się nad czynnością nizania czego na nitkę) 
O - otawa (piękne słowo na odrastającą trawę skoszeniu) 
P - pic (pic na wodę, czyli blaga, albo zrobić coś dla picu - dla żartu)
Q - qfer, qlas, qmpel, qfel... (nie mamy rodzimych słów na "q", ale od czego inwencja internautów)
R - rok (a w liczbie mnogiej lata, rzeczownik dwutematowy, rzadkość)
S - siak (tak czy siak, czyli jakoś inaczej niż tak, ale jakoś tam będzie)
Ś - śryż (jeszcze jedna tortura dla obcokrajowców)
T - tameczny (czyli nietutejszy, nie stąd, ale stamtąd) 
U - uhm (potakujemy rozmówcy, ale na wszelki wypadek nic nie powiemy)
V - via (nie ma polskich wyrazów na "v",  ale skoro powstaje Via Karpatia, a raczej Via Carpatia, to niech będzie)
W - wdech, wydech (od tego zależy życie)
Z - zdrożony (skoro z drogi wraca, to zdrożony, jasne przecież)
Ź - źdźbło (cudowne słowo!)
Ż - żywot (bardziej doskwiera niż samo życie)

20 lut 2022

takie sobie pozbierane

***

jesienne zbiory

w grządce z marchewką

korytarze nornic

 

***

nawłoć na miedzach

ostatni letni bukiet

w wazonie

 

***

muzyka Chopina

październikowy konkurs

fortepianowy

 

***

pomnik przeszłości

na postumencie zatarte

nazwiska

 

***

ktoś tu mieszka?

obok furtki na warcie

buty

 

***

zmierzch

rudy kot wraca zagonem

z polowania

7 lut 2022

Logik i skromność

    Jak mawiał pewien logik: "Nie mogę się zgodzić z tymi, którzy skromność uważają za cnotę. Logik powinien patrzeć realistycznie. I niedocenianie, i przecenianie kogoś jest odstępstwem od prawdy".  Rzecz w tym, że skromność nie jest - przynamniej nie powinna być - żadnym odstępstwem. Polega na dostrzeżeniu właściwej relacji między sobą, swoimi, powiedzmy, zasługami, a kimś innym i zasługami kogo innego, komu oddajemy to, co mu się należy, czyli na co rzeczywiście zasługuje. Dostrzegając obecność i udział innych, musimy, siłą rzeczy, zauważyć, że nasza rola w świecie nie jest ani samowystarczalna, ani samodzielna. Przynajmniej nie na tyle, na ile wielu egotykom i samochwałom się wydaje. 
    Zarówno przecenianie siebie, jak i niedocenianie nie ma nic wspólnego ze skromnością. Ciągłe podkreślanie, że jest się nikim znaczącym jest tak samo irytujące, jak obnoszenie się rzekomą nieomylnością i przesadnie przypisywanymi sobie sukcesami. Jedno i drugie, to znaczy przypisywanie sobie niewielkiej lub ogromnej roli w jakimkolwiek przedsięwzięciu jest o tyle sensowne, o ile wynika z relacji wobec udziału innych osób. Absurdem zaś jest obnoszenie się ze swoją wielkością zupełnie bez kontekstu, bez odniesienia do konkretnych wydarzeń. 
      Ktoś może być ważny, wielki, może by mistrzem w konkretnej umiejętności. Ktoś mógł odegrać istotną rolę w konkretnym zdarzeniu. Właściwa, realna ocena nie jest w tym wypadku niczym niewłaściwym. Byłoby natomiast irytujące słuchać pseudoskromnego pomniejszania przez kogoś swojej roli. Tak samo, gdy ktoś stale podkreśla, jaką to nieznaczącą i bez osiągnięć osobą jest w życiu. To ważne! W całym życiu. To już nie jest skromność, to raczej pycha w podkreślaniu swojej skromności. Innymi słowy, skromność na pokaz: podziwiajcie mnie za skromność i pokorę. Ogromna pycha przemawia w tym wołaniu. 
       Oczywiście, równie irytujące jest wysłuchiwanie nadętych przechwałek, tym bardziej, jeśli stoi za nimi tylko własne przekonanie. Są ludzie, którzy zawsze mają rację. We własnym mniemaniu. Każdą zaś najmniejszą sprawę potrafią tak przedstawić, jakby ich udział w niej był znaczący, nieodzowny i wręcz decydujący dla losów świata. Nie da się z nimi rozmawiać. Można tylko potakiwać. A najlepiej nie wszczynać dyskusji. 
       Przywykło się sądzić, że artyści, a zwłaszcza poeci to egocentrycy, których mottem jest Mickiewiczowskie "Depcę was wszyscy poeci". Inni niż ja. Bo ja "nieśmiertelność czuję, nieśmiertelność tworzę". Jednakże Mickiewicz miał niejakie prawa do owej uzurpacji i nie odbieramy jego słów jako odstępstwa od prawdy.  Gdy jednak współcześni adepci mowy wiązanej ogłaszają się nowymi niekwestionowanymi autorytetami i wieszczami, brzmi to cokolwiek śmiesznie. Oczywiście, starannie unikają niewłaściwych słów, nie pojawia się w ich ustach wieszcz ani deptanie. Wystarczy, że mimochodem obruszą się na kolegę (koleżankę) po piórze, że śmiał(a) zdobyć się na zdziwienie wobec jakiegoś tekstu, wyrazić wątpliwość co do warsztatu i kunsztu samozwańczego/-ej mistrza (mistrzyni).
      Tak, to bywa irytujące. Niemniej także drugi kierunek, czyli wycofywanie się w skromność również budzi wątpliwości. Jeśli ktoś pada plackiem przed każdym domorosłym wierszokletą uważając, że to wielka poezja, można podejrzewać, że zamiast oddania chwały, zwyczajnie szydzi.  Jeśli ktoś z udawanym wstydem wyciąga stare wiersze z szuflady, rozpowiadając, jakie to młodzieńcze  bazgroły, a jednocześnie publikuje gdzie się tylko da, podejrzewam, że zatracił zdolność samooceny lub przyzwoitość.
       W  żadnym jednak wypadku zachowania te skromne nie są. Nie są też zgodne z prawdą. Toteż skromność jak najbardziej jest cnotą. O ile wynika z realistycznej oceny siebie i rzeczywistości.