25 wrz 2020

wrześniowe spiżarnie

pogłębia się wrześniowa szarość pól
dymy znad kartoflisk rozpuściły warkocze
w ostatnich ogrodach do zebrania już tylko
kulista doskonałość dyń i arbuzów

rola pęcznieje gdzie przeszedł pług
w koronach leszczyn wiewiórki skaczą
jesienne zbiory wypełniają spiżarnie
od świtu do zmierzchu coraz krótszych dni

na mokrą trawę wychodzę za próg
w sadzie jabłonie mgłą otulone jak wełną
cicho drzemią gotowe na owocobranie
kwiczołów chmara obsiadła gałęzie

w gasnących kwiatach brzęczenie pszczół
tuli do snu jak długie pożegnanie 

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pożegnanie - wyciszanie znoju i majestat odpoczynku: Twojego, mojego... ,,Kiedy kwitnie wrzos i płonie jarzębina, jesień się zaczyna,, Nie wiem kto tę zgrabną rymowankę, wpadającą w ucho, wymyślił.h

emberiza pisze...

O, do wyciszenia jeszcze czas daleki... chociaż nie, raczej do końca znoju, na razie pełno roboty

Iwona

czesia pisze...

wiersz piękny, ale na jesień mogłabym poczekać do października:))

emberiza pisze...

Oj tam, oj, tam, uwielbiam jesień, taką wczesną, radosną, kolorową, z nadmiarem plonów, a już w wolniejszym tempie niż lato - to najpiękniejsza pora roku; październik bywa przepiękny

Iwona