8 maj 2016

Duch prawosławnej pieśni

        Kultura prawosławia na dobre zadomowiła się w Biłgoraju, czego kolejnym dowodem był piątkowy koncert Męskiego Chóru Perfectum działającego przy Dziesięcinnym Monasterze w Kijowie. Cerkiew Dziesięcinna w Kijowie jest - a właściwie była - najstarszą kamienną chrześcijańską świątynią na Rusi powstałą w latach 989 - 995. Zburzona przez Mongołów, została odbudowana w wieku XIX, a ta z kolei ponownie zburzona w czasach stalinowskich. Obecnie na miejscu dawnej świątyni prowadzone są prace archeologiczne, a w pobliżu wybudowano drewniany Dziesięcinny Monaster Narodzenia Matki Bożej.
       Chór od kilku lat stale koncertuje w Polsce, zapraszany przez prawosławne parafie na uroczystości religijne i przez instytucje kulturalne na festiwale i koncerty. Występował kilkakrotnie  Lublinie, Tomaszowie Lubelskim, na Białostocczyźnie, a 6 i 7 maja uświetniał w Biłgoraju jubileusz dziesięciolecia odnowienia prawosławnej parafii i związanej z tym budowy cerkwi pod wezwaniem św. Jerzego przy ul. Tarnogrodzkiej.
         Piątkowy koncert z trudem pomieścił w sali kameralnej BCK słuchaczy zainteresowanych cerkiewnym śpiewem a cappella o wschodnio-bizantyjskich korzeniach. Panowie w sześcioosobowym składzie w pierwszej części koncertu zaprezentowali maestrię liturgicznego śpiewu polifonicznego związanego z duchem Wielkanocy, a w części drugiej popularne pieśni kozackie i ludowe. W części wielkanocnej mieliśmy okazję posłuchać obrzędowego sakralnego języka cerkiewnego wywodzącego się ze staro-cerkiewno-słowiańskiego. Dobrym przykładem obecności tego języka w mowie współczesnej może być słowo ikonopiścy (na określenie twórców ikon i fresków w nowej cerkwi) kilkakrotnie użyte we wprowadzeniu do dziejów obecności prawosławia w Biłgoraju. 
       Jak wspomniałam, panowie śpiewali a cappella. Wyraźnie dominujący był pierwszy z lewej tenor, a w wielu fragmentach pozostali tworzyli malownicze wielogłosowe tło. W części sakralnej jednak żaden z wykonawców nie miał wychodzić przed szereg i zbierać pochwał dla siebie, gdyż były to pieśni ku chwale Boga. Dlatego nawet się nie kłaniali mimo gromkich oklasków, wychodząc  z założenia, że aplauz widowni jest skierowany wobec Najwyższego. Dopiero w części drugiej, świeckiej, utwory zostały tak dobrane, aby poszczególni śpiewacy mogli zaprezentować swoje umiejętności w solówkach. Wszyscy z łatwością rozpoznaliśmy piosenkę o Suliko znaną z licznych wykonań. Tutaj popisywali się tenorzy. Podobnie jak w znanej z polskiej wersji śpiewanej przez Lubelską Federację Bardów balladzie o Atamanie. Tym razem usłyszeliśmy ją w wersji ukraińskiej. Słuchacze się rozkręcili na dobre (a w pierwszym rzędzie siedział ordynariusz Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej,  arcybiskup Abel). Były jeszcze piosenki o charakterze ludowym i o miłości, znowu popisywali się tenorzy. Ale kiedy wcześniej nie prezentujący się solowo śpiewak zaintonował Nie dla mienia, po wszystkich rzędach z żeńską publicznością przeleciał szmer zachwytu. Tę kozacką pieśń często wykonują piosenkarze o wyższym, tenorowym głosie, ale kijowski chórzysta zaprezentował taki piękny bas-baryton, że żadne inne mu nie dorównuje. 

      Na koniec malutkie nagranie w wykonaniu Perfectum:

Budte zdorowy

7 maj 2016

sfrunęło

sfrunęło
w starym polnym krzyżu
ptasie gniazdo