27 lut 2025

pożegnanie Biłgoraja

Długo czekałam, żeby zmieścić ten wiersz. Wreszcie nadszedł czas.

pożegnanie Biłgoraja

 

żegnaj Biłgoraju żegnajże  mi dziś

żegnaj miasto krętorogie

trzeba strząsnąć pył za progiem

nadszedł czas niepodobna nadal śnić

 

wziąć na drogę szklanych dni korale

nanizanych latem zimą porą trupią

nic co można na pamiątkę kupić

poza gorzkich wspomnień kroplą nie ocalę

 

żegnaj mi łabędzi grodzie

między dwóch rzek meandrami

Jakubowi aniołowie połamani

ze skrzydłami opadłymi tak zwyczajni co dzień

 

żegnaj Biłgoraju żegnaj dzisiaj już

zostań w gnieździe niepamięci

twoi stróże dawni zapomniani święci

na rozstajach owinęli drogi w proch i kurz

 

w szklistym wzroku zielonego piwa smak

mit sitarzy trzyma wciąż w potrzasku

wielkość fortun na parcelach piasku

nowi władcy wytyczają biznesowy złoty szlak

 

żegnaj miasto z bagien wydźwignięte

nie odwrócisz nigdy swojego wyroku

przeznaczony los się spełnia co do joty

rozdmuchany rajski mit i nic więcej

 

żegnajcie arterie długie w szpalerach drzew

kasztanowe kwiaty modrzewiowe cienie

pustynne miraże trwałych form złudzenie

zamiast życiodajnej wody wysysana do cna krew

 

żegnajcie wrzaskliwe ulice i tłoczne chodniki

na trawniku pod oknem poranne spacery wron

tysiącom dni minionych lat bije dzwon

w kondukcie milczącym idą żałobnicy

 


17 lut 2025

Prawie Alaska...

    Mróz się pojawił, sanki się znajdą, psa mam (na razie jednego), nawet czapkę uszankę skombinuję, tylko jakoś śniegu brak. 

8 lut 2025

pamięć rzeki

pamięć rzeki

 

zapytaj rzeki gdzie straszą nieuczęszczane szlaki

utopiec śledzi córki bulgoce woda gniewnie 

złowrogim śmiechem się zanosi

na nic odwaga jeźdźca i spięte ostrogi

kamienny pień ostrzega zbłąkanych

w złowróżbnym spojrzeniu z krzyża

koniec świata bliski

zachody słońca czerwienieją

coraz bardziej krwawo

wygasły popioły smolnych pieców

samotny wędrowiec gubi drogę

splątane ścieżki toną w zapomnieniu

tylko Liswarta* szemrze między łąkami

bezdrożami płynąc zbiera opowieści

nieznane już nikomu


*Liswarta - rzeka w woj. śląskim, lewy dopływ Warty

3 lut 2025

Piękno słowa w otoczeniu pięknych rzeczy

     

       W piątkowe popołudnie ostatniego dnia stycznia w Galerii BCK w Biłgoraju spotkali się artyści plastycy z twórcami słowa poetyckiego. Finisaż wystawy artystów należących do grypy Kreatywna Przestrzeń prowokował do zastanowienia się nad związkami między słowem poetyckim a malarstwem czy rzeźbą. Przewodnikiem po tym zagadnieniu może być analiza przeprowadzona przez włoskiego eseistę i krytyka literackiego Mario Praza, który w książce Mnemosyne. Rzecz o powinowactwie literatury i sztuk plastycznych omawia analogie między utworami literackimi a malarstwem, rzeźbą i architekturą. Przestrzega przy tym przed powszechnym błędem naiwnego zestawiania tematów czy motywów obecnych w danej epoce. Dość ostro krytykuje podejście niektórych badaczy koncentrujących się na powierzchownych podobieństwach. Istotą powinowactwa sztuk nie jest bowiem wspólna tematyka, lecz "jednakowa intencja ekspresywna, jednakowa poetyka,  której towarzyszy pokrewna technika instrumentacji". Miarą powinowactwa jest przede wszystkim oddziaływanie dziel sztuki: wywołanie podobnych emocji, wzruszeń i głębokich przeżyć u odbiorcy.  

     Nieprzystawalność środków wyrazu między literaturą, poezją a malarstwem czy architekturą czasami wydaje się nieprzekraczalna, jednakże według autora, jeśli odrzucić to, co powierzchowne, co wynika z indywidualnych upodobań i możliwości artysty, a sięgnąć do najgłębszej struktury dzieł, można dostrzec "jak różne środki wyrazu zostają użyte do przekazania tej samej interpretacji" świata. Ponieważ jednak nie jest możliwe, aby raz uzyskane wrażenie powstałe w wyniku zetknięcia ludzkiej wrażliwości z dziełem sztuki dało się w identyczny sposób powtórzyć, szukanie analogii w zasadzie odbywa się w przestrzeni pamięci: na ile zdołamy zapamiętać własne odczucia, odczytania, czasami intuicyjne i na ile to przypomniane da się porównać z nowym. 

       Prezentacja wierszy w otoczeniu obrazów, rzeźb, haftu, wytworów rękodzieła wzbogaca odbiór zarówno jednych, jak i drugich, wzbudza dodatkowe emocje. Czy podobne? Czy uczestnicy odczuli powinowactwo sztuk obecnych na wieczornym artystycznym spotkaniu? 

      Uciekając od dosłowności, zaproponowałam obecnym na finisażu cztery swoje wiersze, w których element wizualny odgrywa, przynajmniej w moim osobistym zamierzeniu, istotną rolę. Czy da się znaleźć analogię między wierszami a pięknymi dziełami prezentowanymi na wystawie? 

rano

budzę się ze snu

gasząc pod powieką płonące żyrafy

z szarości powstaje świat

nowy jak w dniu stworzenia

rzeczywistość złoci się na zakurzonej szybie

entropią blasku

gejzery supernowych słońc wirują

między liśćmi

składam pocałunek na krawędzi filiżanki

odpływam ku Kolchidzie

po czarne runo smaku


nocne odgłosy

pociąg po szynach wiatr w gałęziach

bulgocze w rynnach na parapecie

we łzach się budzę nasłuchując kto płacze

kto siecze w szyby okienne nocą?...

tylko deszcz co chciałby nieproszony

do środka wejść

zasnuć żałobą pościel ciepłą od snów

może trzepot ptaków

o sowich oczach ogromnych jak mit

hałasują niewidzialne pomruki

zadumanych lamp

zaraz zgasną

koła się toczą po szynach daleko

stukot wieszczy tajemną przyszłość

rozciągnięte krzyże ulic

wiatr tchnieniem wygładza

coraz bardziej pusto


u schyłku dnia

to miejsce odchodzi zabierając ze sobą duchy mieszkańców

ten który sadził gruszę odszedł z workiem tajemnic swojego czasu

za nim wyruszył ten który pamiętał kto gruszę sadził i jadł jej owoce

w liściach ucichło wołanie tej która mlekiem karmiła dziecko

została tetrowa pielucha poszarpana  przez wiatr

ciepło bosych stóp na ścieżce zmyły wielokrotne deszcze

kruszeje schodek młyńskiego koła pod progiem

jakie rosły tu kwiaty kiedy stękały cebry pełne wody?

umykające w trawie koniki polne

próbują zaprowadzić mnie w tamtą stronę

gdzie przeszłość rozpina się na opowieściach

 

dlaczego Herbert

                    w stulecie urodzin

wędzidło sztuki stawia granice

ujarzmiona myśl tropi znaki przeszłości

na obrazach mistrza z Delft

w przedmiotach zapisany rytuał

codzienności

 

zwyczajny świat w geście skupienia

światło i cienie to cała prawda

język rzeczy widzialnych

i niewidzialne znaczenia słów

zapisanych z wyczuciem smaku

 

martwa natura i rękopisy

złamana pieczęć na pergaminie

otwiera to co zakryte

Arkadia czeka i Ona w niej

gotowa na spotkanie

 

dawni mistrzowie niepokoją

przenikliwym wzrokiem

ponad ciemnością wieków

nigdy nie kończy się

stąpanie po śladach

wieczna wędrówka do mądrości

być z tyłu i patrzeć w przyszłość

bez strachu