23 lip 2025

Cóż po poecie w czasie marnym?

na latawcach wierszy

Cóż po poecie w czasie marnym?*
w zasadzie nic
cóż może poeta w czasach niepoetyckich
atmosfera nie sprzyja ulotnym słowom
wypuszczanym w świat
na latawcach wierszy

nie zmienimy czasu ani tego marnego czasu**
może tylko dwa razy na sto lat
może tylko raz okazuje się
że poezja bywa najpilniejszą potrzebą
ludzkości

nieodgadniony wiersz nagle się rozwiewa***
nikt go nie napisał
nikt nie przeczytał
bo jak czytać niewypowiedziane
w dodatku w obcym języku poezji
którego prawie nikt już nie rozumie

w tym wieku marnym
marnością są słowa długiego trwania
i śmierć Poetki**** nie robi wrażenia
na wyznawcach strategii sukcesu




* Hölderlin, Chleb i wino
** Urszula Kozioł, wywiad w "Odrze"
***Urszula Kozioł, wiersz Momenty z tomu Raptularz
****20 lipca w wieku 94 lat zmarła Urszula Kozioł






10 lip 2025

lipcowe reminiscencje



Józef Rapacki. Lipiec. Pocztówka. 1930 r. 


Wieża ciśnień na Placu Wolności w Lublinie. Obecnie nieistniejąca. Pocztówka z 1914 r. Wieża budowana w latach 1897 - 1899, oddana do użytku 1 lipca 1899 r. Spłonęła podczas walk w lipcu 1944 r. w stopniu nienadającym się do odbudowy, została rozebrana w 1946 r. 


Tomik poetycki Józefa Czechowicza Kamień, opublikowany w lipcu 1927 r. w Lublinie


Poemat Mieczysława Dukszty opublikowany w rocznicę bitwy pod Grunwaldem w 1908 roku w Lublinie. Poniżej fragment poematu:









6 lip 2025

Horyniec w deszczu

Horyniec w deszczu

            Człowiek odnajduje siebie na przekór
               wszelkim prawom biosfery. On, 
               nieustraszony i zwycięski samobójca.

                                        Włodzimierz Sedlak

niekoszona łąka 
tysiące istnień ukrytych 
przed wzrokiem zdobywcy świata
uzurpatora podążającego ku gwiazdom
i po co mu daleki kosmos
jeśli nie widzi tego co za progiem
pełza pod nogami
chowa się w kołysaniu traw
co przyczajone w gęstwienie zielonych korytarzy

las rozśpiewał się mimo deszczu
symfonia bez adresata
może to dla mnie ten śpiew ptaków
których imion nie znam
pozostanie ze mną aż do ostatniego dnia
wraz z proroctwem Sedlaka
rzuconym jak kamień w głuchą studnię

grube krople bębnią w liście
strumienie zmywają kurz z ulic i chodników
ciemniejąca ulewa podchodzi coraz bliżej
horyzont się kurczy 
zza drzew przedostał się sygnał towarowego pociągu
kres jest tuż tuż...
pobrzmiewa przez chwilę nad niekoszoną łąką
i znowu śpiew wdarł się w strugi deszczu

za siwą kurtyną znikł kolejny las