30 gru 2015

Między interpretacją a manipulacją

       Nie od dziś wiadomo, że literatura piękna, w której dominuje funkcja poetycka, sprawia czytelnikom niemałe trudności interpretacyjne. Stopień skomplikowania języka, jego metaforyczność, niedosłowność sprawiają w pierwszym kontakcie wrażenie niezrozumiałości. Oczywiście, jako czytelniczka i zarazem parająca się czasami tworzeniem w materii słowa, będę bronić owej "niezrozumiałości" jako naturalnej konsekwencji specyficznego uporządkowania języka literatury pięknej. Po bliższym przyjrzeniu się i opanowaniu języka osobniczego autora, epoki bądź nurtu, w jakim tekst został napisany, okazuje się on całkowicie zrozumiały. Jednakże tak samo jak trzeba najpierw nauczyć się języka obcego, aby nim się posługiwać, tak samo język poetycki wymaga poznania sposobów jego czytania.
       Wydawać by się mogło, że są mimo wszystko nawet w poezji teksty proste, mało skomplikowane, "jasne jak słońce" ;-) Złudzeniu temu ulegają nieraz początkujący poeci zafascynowani rzekomą prostota haiku: no bo taki krótki, trzy wersy, 17 sylab i to wszystko. Nie zamierzam tutaj akurat analizować przyczyn owego złudzenia, zalecać zapoznania się z literaturą fachową. Interesujące jest bowiem zjawisko (nad)interpretacji/manipulacji obserwowane od strony autora poetyckiego tekstu, w tym także haiku.
       Wyjaśnijmy sobie, że manipulacja to każde działanie na tekście niezgodne z zapisem i założeniami jego autora. Przyjmijmy, że chcemy zinterpretować wiersz i wybieramy z niego jeden wers, który służy nam do sformułowania naszego sposobu jego rozumienia. Na podstawie jednego wersu wyrokujemy, o czym jest utwór i jakie niesie znaczenie. Oczywista manipulacja. Pozbawiamy bowiem w ten sposób cały utwór jego immanentnej wieloznaczności będącej specyfiką poezji. Próbujemy mu nadać tylko to jedno, nasze ulubione, z naszego doświadczenia wynikające rozumienie. I o ile mamy świadomość, że jest to tylko JEDNA Z WIELU możliwości, jeszcze nic takiego złego się nie dzieje. Ale kiedy wychodząc od tej jednej z wielu możliwości, wyrokujemy o sensie lub bezsensie utworu, o jego artystycznej wartości, wtedy już zastosowana przez nas manipulacja prowadzi do absurdu: oto czytelnik stwierdza, że utwór jest zły, ponieważ nie spełnia JEGO (czytelnika) oczekiwań, jaki być powinien. To tak jakby żądać od autora: napisz utwór taki, jaki JA (CZYTELNIK) chcę. Tylko że poezja to nie szafa robiona na wymiar według zamówienia!
       Przydługie te rozważania nasunęły mi się na podstawie obserwacji uwag czytelników wobec choćby tak krótkich, pozornie prostych utworów, jakimi są haiku. Mamy utwór:

sosna
w garbatym cieniu
leżą szyszki

Ktoś z czytających, oczywiście w dobrej wierze, proponuje, aby w L1 napisać "garbata sosna", bo tak mu się wydaje, że to będzie jaśniej. Nie bierze pod uwagę, że sugestia poprawki wynika tylko z JEDNEJ z możliwych wersji odczytania tekstu, ponieważ garbaty cień może należeć do osoby, która pochyla się nad szyszkami, zbiera je lub choćby tylko się im przygląda.
Inny przykład:

marcowe słońce
nad rowem
zielona żabka

Co jest nad rowem? Słońce czy żabka? Może i jedno i drugie, zależy gdzie postawimy cięcie. Ale już z kąta odzywa się ktoś protestujący, że słońce nie może być nad rowem, bo wtedy do czego "przylepić" tę żabkę i co ona w ogóle tu robi, czyli najlepiej może by było żabkę przerzucić do L1:

zielona żabka
nad rowem
marcowe słońce

No proszę, bezsens wychodzi ;-) Tylko autor poprawek chcąc za wszelką cenę "narzucić" swój punkt widzenia/odczytania tego nie widzi ;-) Nadal bowiem mamy dwa możliwe cięcia.
        Jeszcze gorzej wychodzi, gdy "poprawiacz" chce koniecznie coś dodać do zapisanego obrazu. Przyznaję, że szczególnie nie lubię tego typu manipulacji, ponieważ im więcej takich dodanych "kwiatków" z sufitu, to znaczy z domniemanych doświadczeń czytelnika, tym bardziej tekst odbiega od rzeczywistego obrazu/zdarzenia/zjawiska zapisanego w utworze na podstawie MOJEJ (a nie czytelnika) obserwacji. Wychodzę z założenia, że moje haiku jest zapisem mojej obserwacji i nie musi wcale być zgodne z obserwacją/ami tego czy innego czytelnika. Jeśli ktoś nie miał podobnego doświadczenia, może utwór poszerzy jego percepcję (a może nie, nie jest to powód do rozdzierania szat). W każdym razie haiku nie jest, nie powinno być - tak uważam - zapisem sytuacji li tylko hipotetycznej, wyobrażonej, lecz faktycznej. Dodawanie efektów "specjalnych" byłoby więc tworzeniem fikcji lub tylko słowną ekwilibrystyką, a nie o to przecież w haiku chodzi.
Pisząc:

pusty dom
przez okna na wylot
słońce

nie mogę - idąc za sugestią krytyka/czytelnika zmienić w L1 na "opuszczony", ponieważ dom, który był podstawą do napisania tego utworu był świeżo wybudowany i jeszcze w stanie surowym, a nie opuszczony, bo ktoś się wyprowadził.
       Kończąc ten wywód chcę zauważyć, że nasza, bo także moja jako czytającej twórczość innych autorów, interpretacja bywa skażona osobniczym doświadczeniem, dlatego z dużą ostrożnością należy formułować porady typu: "napisz tak a tak", "dodaj to czy tamto". Owszem, spojrzenie kogoś z zewnątrz pomaga nabrać dystansu do własnego utworu, ale ingerencja, zwłaszcza w haiku,  nie może dotyczyć zmiany opisywanej rzeczywistości.
       Wiem, za mało podałam przykładów; być może jeszcze do tego zagadnienia kiedyś wrócę.






2 komentarze:

Adam Augustin pisze...

Ciekawe przemyślenia.
Ja bardzo sobie cenię gdy ktoś podzieli się swoim odbiorem mojego haiku i bardzo często jestem zdziwiony niespodziewanymi obrazami jakie generuje mój utwór. Tworząc haiku staram się wcielić w czytelnika i próbuję zgadnąć jak zadziała jego wyobraźnia.

Adam

emberiza pisze...

raczej stawiałabym na pierwszym miejscu, jako pierwszy warunek dobrego haiku, zgodność z własną obserwacją. A wyobraźnia czytelników jest tak różnorodna i bogata, że nigdy nie da się przewidzieć wszystkich możliwych interpretacji. Z kolei od strony czytelniczej patrząc, ważne jest, aby odczytać obraz zapisany przez kogoś w utworze, a nie narzucać swoje wyobrażenia, często zupełnie niezgodne z tekstem. To ostatnie zjawisko obserwuję dość często i mam awersję do takiej postawy.

Pozdrawiam, Adamie i dziękuję za refleksję.

Iwona