13 cze 2017

Na Lubelskiej Nocy Kultury

      Na Lubelskiej Nocy Kultury -3/4 czerwca - byłam tym razem dosyć krótko, ale zdążyłam przede wszystkim nacieszyć oczy kolorami: kwiatów w Bramie Rybnej i balonów na ścianie Trybunału Koronnego. Nie wiem, ilu kwiatów użyto do szczelnego wypełnienia sklepienia bramy, a zielonymi liśćmi wyłożono wewnętrzne ściany, ale spektakularny efekt zatrzymywał całe tłumy, które masowo pstrykały zdjęcia. Instalację określono jako Floral nawiązując do użytego materiału (flora - kwiaty, chyba same gerbery to były) oraz słowa "mural" - ekspozycja wykonana na murze. Podobnie zainteresowanie wzbudzały wspomniane balony rozwieszonych od dachu po brukowany Rynek, na tle których co rusz ktoś przystawał  w celu zrobienia pamiątkowej fotki. Balony w ciepłych kolorach zachodu słońca: żółtego, pomarańczowego, różowego i czerwonego nazwano Żar Żywiołów. Kolejnym akcentem nawiązującym do świata natury w tegorocznej Nocy Kultury była Zielona Herbatka - plenerowa instalacja różnych małych roślin, kwiatków posadzonych w porcelanowych uszkodzonych naczyniach na Placu Rybnym. Dziesiątki ukwieconych filiżanek, dzbanuszków, kubeczków jako żywo przypominały atmosferę baśni Andersena, warto przy okazji podpatrzeć i wykorzystać pomysł do aranżacji własnego ogródka.
       Część muzyczną spędziłam u Dominikanów na koncercie Pueri Cantores Liblinenses - Archidiecezjalnego Chóru Chłopięco-Męskiego w klasycznym repertuarze Haendla, Mozarta, czy Pergolesiego. Chórem, założonym dwa lata temu, dyryguje ks. Attila Honti, urodzony w Debreczynie na Węgrzech, wikariusz lubelskiej parafii Matki Bożej Różańcowej. Wymagający i ambitny program koncertu zawierał także repertuar polskich kompozytorów doby baroku. Siedemdziesięcioosobowy chór składa się w dużej liczbie z chłopców w wieku szkoły podstawowej, ale tutaj wystąpił wzmocniony także o głosy męskie, a śpiew zabrzmiał całkiem mocno i profesjonalnie, wzbudzając niemały aplauz.
       Dla miłośników innych brzmień na Placu po Farze wystąpili różnej maści tancerze i bębniści, przybliżając egzotyczne rytmy afrykańskie czy południowoamerykańskie. Na dokładkę wystąpił niemiecki zespół Groove Onkels grający energetyczne rytmy na wielkich podwórkowych śmietnikach. Dla zachowania symetrii na Placu Łokietka występowały zespoły tańca ludowego działające m.in. przy lubelskich uczelniach. Gdzieś w klubach, barach, kawiarniach rozbrzmiewała muzyka jazzowa, na Moście Kultury oczywiście jak w latach ubiegłych grano do tańca,  ale nie jest możliwe dotrzeć wszędzie. Spacer deptakiem i Alejami Racławickimi doprowadził mnie do nowoczesnego budynku Centrum Spotkania Kultur, w którego wnętrzach odbywały się targi rękodzieła, designu, herbaciarnia i kawiarnia. Cały budynek z prześwietlonymi oszklonymi korytarzami i tarasami na dachu można było zwiedzić i obejrzeć od środka. Zaopatrzona w kilka torebek mieszanek herbat i kawy zakończyłam tam swój tegoroczny udział w Lubelskiej Nocy Kultury.

Brak komentarzy: