Biały papier jest lepszy
od złego wiersza,
złego wiersza nic nie polepszy,
a sprawa pierwsza:
nie pisać, jeśli nie umiesz,
druga: jeśli nie masz powodu...
Za Broniewskim poszliśmy "Ulicą Miłą" - fragment wiersza przeczytał Jacek Żybura. Przy okazji towarzystwo uwzięło się na mnie, próbując "nawrócić" na słuchanie muzyki rockowej w wykonaniu IRA, ale dzielnie się opierałam, co było tym bardziej łatwe, że wbrew opinii Elżbiety i Haliny Artur Gadowski nigdy nie zachwycał mnie urodą. Ale nie to jest istotne, tylko literatura, poezja, słowo... Poetyckim słowem - w chwilach przerwy między kanapeczkami, ciastem i plotkami - posilaliśmy się w miarę proporcjonalnie ;-) Halina przeczytała swój erotyk bez dosłownego erotyzmu. Brakowało tylko lornetki sąsiada podglądającego z przeciwległego balkonu. A mnie się napisał wiersz polityczny (!):
kurna chata
jak to leciało? z dymem pożarów
z kurzem krwi bratniej zawodzimy pretensjami
wobec i wszem na wszelki wypadek
by wszyscy wiedzieli że nam nie po drodze
z tymi którzy na mównicach wypluwają racje
to jest wielka rzecz na skraju świata
kurna chata z dymiącym kominem jak słup
prosto do obolałego nieba i sinych chmur
nam się nie marzy tramwajowy przystanek
my tutaj a jakby gdzie indziej poza trasą
z plecakiem oczekiwań i walizka haseł
niesionych nad głowami jak aureole
codziennej nieświętości osmalonej sadzą