27 kwi 2025

Dziś Światowy Dzień Grafika


Grafik się namyśla


jego myśli krążą zawzięcie


zaczyna krystalizować się pomysł


no i efekt 


a może by coś poprawić???....




23 kwi 2025

święto książki

wieczorne plany czytelnika


Tadeusz Cieślewski (1895 - 1944) - Kompozycja z książek, projekt drzeworytu





20 kwi 2025

zielone Zmartwychwstanie

zielone Zmartwychwstanie
głos dzwonów po drzewach się niesie
do wtóru ze śpiewem porannych ptaków
woda wartko płynie
zbiera twarze z brzegów rzeki
odpływają wspomnienia 
w kwietniowym ogrodzie zielono
ścielą się dywany rozchodników
czupurnie nastroszone kępy szczypiorku
między pachnącymi połaciami macierzanki
ścieżki zielone przez łąki prowadzą
za melodią rezurekcyjnych dzwonów
w kolorowej procesji trzepot feretronów
wiatr Alleluja pochwycił
zaczepił na chwiejnych szczytach topoli
Zmartwychwstał Zmartwychwstał
szepczą liście zielone
sięgając nieba i jaśniejącej w blasku chmury
ukwiecone biało wiśnie i czereśnie
sypią płatki na życiodajną ziemię
zielone jeszcze trwa Misterium


12 kwi 2025

O malarstwie Beksińskiego w Ypsilonie

Publikacja w czasopiśmie literacko-artystycznym Ypsilon, nr 12/2025

Katedry nie płoną. Apokaliptyczne malarstwo Zdzisława Beksińskiego - Ypsilon

Katedry nie płoną. Apokaliptyczne malarstwo Zdzisława Beksińskiego

Zdzisław Beksiński stworzył w swoich obrazach odrębny, rozpoznawalny świat. Świat nieustannej apokalipsy. Człowiek karłowacieje, kurczy się, usycha na szkielet, zmienia się w kupkę poskręcanych kości obciągniętych skórą lub przeobraża w rachityczny owadzi zewłok. Zanim dosięgnie go ostateczna zagłada, czasami zdąży jeszcze założyć kombinezon podobny do stroju płetwonurka z rurką dostarczającą tlen. Gdyby zaś chciał spojrzeć na świat, zobaczy wokół pustkę, jak postać stojąca na balkonie na jednym z obrazów. Obraz jak negatyw sceny balkonowej z Szekspira. Tam pożegnanie kochanków, tutaj ostatni rzut oka na pusty świat, w którym już nie ma z kim się żegnać.

            W rekwizytorni Beksińskiego roi się od znanych kulturowych toposów: trumna, medalion, skrzydła (anielskie?), maska z dziobem ptaka – obraz dżumy, Doktora Plagi, inne maski rodem z greckich tragedii, piszczel, krzyż, sznur, czerwona wstęga … Zestawione razem lub jako pojedynczy element kształtujący określoną wizję martwej natury w skali kosmicznej. Czasem zwielokrotnione, tworzące perspektywę nieskończoności. Zawsze niepokoją, zawsze wciągają widza w głąb odniesień prowadzących do własnych odczuć i własnych skojarzeń. Na styku artystycznej wizji wyłaniającej się z obrazu i odkodowania znaczeń przez widza, dochodzi do porozumienia malarza z odbiorcą w poczuciu, że oto widzimy, jak na naszych oczach dokonuje się codzienna apokalipsa, codzienne unicestwienie trwałych podstaw ludzkiej cywilizacji.

            Ciemne korytarze nieznanych budowli pokrywają wydarte kartki i rachityczne owadzie stworzenia, grube mury i strzeliste wieże katedr rozwiewają się w dymie, rozpływają w falującą przestrzeń sinych smug, architektoniczne bryły tracą ostrość, wybebeszone krzyże odsłaniają nietrwałą strukturę belkowania lub zwiesza się na nich ażurowa konstrukcja korpusu z owadzimi długimi kończynami, ale pozbawionego dolnej części ciała, między mury katedry pozbawionej dachu wpada deszcz kamieni. Trudno oprzeć się wrażeniu, że już to widzieliśmy: w opowieściach proroków wieszczących koniec świata, w pradawnych mitach, w wierszach barokowych poetów lubujących się w gromadzeniu okropności, w sennych koszmarach. Być może nawet pewne sceny rozpoznamy jako widziane naocznie tu i teraz, tuż obok, w naszej rzeczywistości.

            Kamienne katedry średniowiecza wydawały się wiecznotrwałą kapsułą czasu aż do dnia, gdy w 2019 r. dzięki transmisji na żywo mogliśmy patrzeć, jak płonie katedra Notre Dame w Paryżu. Obraz ten nie dlatego był tak niecodzienny, że współcześnie kościoły nie płoną, lecz dlatego, że był to pożar symbolu europejskiej kultury. I dopiero ten spektakularny widok uświadomił wielu, że pewne wartości są bezcenne, a ich zniszczenie jest nieodwracalne. Notre Dame zostanie odbudowana, a mimo to zniszczone zostało coś, co wydawało się wiecznotrwałe. Myśl, modlitwa i praca: niematerialne fundamenty tego dzieła. Anonimowe osiągnięcie ludzkości, kogoś, ,,kto wymyślił tę przepaść i odrzucił ją w górę”.  Ludzka praca, ludzki wysiłek włożony w zbudowanie stropu i więźby dachowej, na które przeznaczono 1300 dębów. O wycinkę nowych dębów przeznaczonych do odbudowy, trwała batalia ze środowiskami ekologicznymi.

           Na obrazach Beksińskiego katedry nie płoną. Ich mury i wieże nikną, rozpływają się we mgle i dymie, tracąc kontury. Tracą swój materialny wymiar. Zamieniają się w nicość. Z niematerialnego źródła – zalążka architektonicznej wizji zbudowanej na fundamencie wiary i dążenia do Boga – katedra powraca znowu w wymiar niematerialny. Kosmiczny dym zasnuwa jej wieże, filary, rozety i strzeliste mury. Zostajemy sami. Bez katedry, bez materii, bez przeszłości. Obrazy Zdzisława Beksińskiego wcale nie są fantastyczną wizją tego, co nastąpi. Przeciwnie, to wierna, niemal drobiazgowo-realistyczna dokumentacja tego, co dzieje się z nami dzisiaj. Co dzieje się z człowiekiem, w co przemienia on swój świat, swój cywilizacyjny, kulturowy dorobek i swoje dziedzictwo.

4 kwi 2025

w antologiach i na płycie

        Jest już w całości płyta Fundacji Ypsilon Art pt. Skórka pomarańczy a na niej dwa moje wiersze w muzycznych aranżacjach.  Co prawda piosenki są dostępne na YouTube (linki w poprzednim poście), ale zawsze warto mieć płytę osobno na półce. Cieszę się z tego, że mogę dołączyć ją do swojej płytoteki. Wiersze w muzycznej oprawie brzmią inaczej i odkrywa się w nich może nie całkiem inne, ale nieco inne niuanse znaczeniowe. 


       Centrum Kultury Powiatu Słupskiego wydało już dwudziestą antologię poezji twórców wsi. Obecnie jestem już w pełni wiejską mieszkanką, zresztą kontakt z naturą, z wiejskim pejzażem zawsze był i jest obecny w mojej twórczości. Toteż i w najnowszej słupskiej antologii Na rozstajach, gościnnie otwartej dla wszystkich piszących z całej Polski oraz z zagranicy, znalazły się moje utwory: styczniowy poranek; wiejskie kundle; tropy snu; wioskowi święci. 




tropy snu 

tropy snu gasną o świcie
wstaję z mapą białych plam nieodkrytych lądów
jawa rządzi się innymi prawami
liderzy mównic maskują wciąż te same tajemnice
sezonowych sojuszy i kompromisów z sumieniem
nie zdarzy się nic poza banałem życia
wydaje się że trzymamy w garści końce wszystkich sznurków
po rozwarciu dłoni zostają supełki rozczarowań
na moim podwórku życie toczy się tak samo od tysiącleci
pomiędzy źdźbłami trawy pod korą drzew
w kopcach kretów pod stertą kamieni
wśród gnijących konarów zwalonych przez wicher
poranna cisza z kosem żerującym w liściach
on znajdzie swoje rajskie spiżarnie pełne dżdżownic
wpadłam tu tylko na chwilę zaraz wyruszam
szukać swojej wyspy szczęśliwej
gdzieś daleko

             
          W otrzymanej paczce dostałam także antologię poprzednią Wiatr w strunach, ponieważ tak się złożyło, że jej nie miałam dotąd. Znalazły się w niej moje utwory: kapliczki Lasów Janowskich; grudniowe wschody słońca; u schyłku dnia; wszyscy oni; Wielcy i mali


Wielcy i mali

            "Ludzie więc chlubią się, ze wielkich znali,
                                            K`temu jedynie,
                Iż nie poznają się na wielkim mali
                                            Pierwej, aż zginie."
                        (C. K. Norwid: "Wielkość")


Któż wielkim dziś, gdy najwięksi
sponiewierani
na tabloidach
głosów szczekaniem głośniejszym
niż prawdy cichość.

Cud pokory zaiste zbyt niewiarygodny,
aby dać wiarę - 
wielcy są niewidzialni
dla poszukiwaczy sensacji,
a jeśli zbyt mali
na pierwsze strony donosów,
w wirtualnej chmurze niewiedzy,
otoczą ich błotem domysłów i podejrzeń.

Na wszelki wypadek
lepiej o nikim nie mówić dobrze,
w tysięcznych zastrzeżeniach
ukryć swoją trywialną zazdrość.

Gdy z licznego tłumu,
z których i jednej kostki nie zostanie,
Wielkość przetrwa w samotności,
a Wielcy wielkimi pozostaną - 
z daleka widoczni olbrzymami,
jakby nigdy nie umierali.

        Jak można zobaczyć na zdjęciach, antologie słupskie są wydane pięknie, w twardych okładkach, z przepięknymi grafikami. Obie liczą po 400 stron, prezentując kilkudziesięciu autorów z powiatu słupskiego oraz innych stron Polski i spoza kraju. Redaktorem całości sprawującym pieczę nad tekstami, biogramami, terminami i organizacją jest Zbigniew Babiarz-Zych, uhonorowany odznaką "Zasłużony dla Kultury Polskiej" założyciel przy słupskim starostwie grupy Wtorkowe Spotkania Literackie. Autorką wstępu w obu antologiach jest Czesława Długoszek z Objazdy w powiecie słupskim, autorka dwóch reportażowych książek: Jeśli będziemy jak kamienie (2018) i Mury żyją dłużej (2023). 
         Słupskie antologie mają długą tradycję, jak wspomniałam, Na rozstajach jest już jubileuszową dwudziestą.  Są w niej, jak i w poprzednich, biogramy opublikowanych autorów oraz ich zdjęcia. Pokaźne rozmiary antologii  - jednej i drugiej - to, mówić potocznie, kawał polskiej poezji, często mało znanej, a będącej świadectwem przemian i refleksji o tradycji i współczesności.