19 gru 2025

Dwa wiersze w najnowszych publikacjach czasopiśmienniczych

rocznica

         Józefowi Czechowiczowi


i znowu marzec wpół wiosenny
przecina niebo kluczem żurawi
na błotnych drogach koła odciskają koleiny
orna ziemia faluje skrzydłami wron

polami łąkami rozlane roztopy
budzą się rano otulone mgłą
między deszczami już śpiewa skowronek
wiatr drzewa rozwiewa wyczesuje drzewa

pod leszczynowym złotym okapem
rodzi się natchniony poeta
kresowych kołaczy i pachnących snów
wersami poematu ukołysze miasto
w świat poniesie żal

monotonny stuk kopyt wciąż słychać
w rytmie kół i rżenia koni
księżyc srebrny ogromnieje we łzach


"Lublin. Kultura i Społeczeństwo". Nr 1-2 (130 - 131). Rok XXII. 2025


tamten czas

nad ścieżką przez pola i łąki
powiewały letnie sukienki
ponad kłosami zbóż
ze wschodu i zachodu
niosły się niedzielne dzwony
koniki polne przeskakiwały
między źdźbłami trawy
gotowe zacząć koncert
zielony koncertmistrz przysiadł 
z batutą na liściu łopianu
niewidzialni orkiestranci stroją skrzypce
znad mokradła wdarł się krzyk czajki
powietrze drżało fatamorganą
za przepastną głębią czasu
nikną niewyraźne sylwetki
w kolorowych sukienkach

"Listy z Daleka. Lettres de loin. Letters from far away. Briefe aus der Ferne. Periodyk Społeczno-Kulturalny i Literacki." Nr 152. Listopad - grudzień 2025. Liege - Belgia.

14 gru 2025

Adwentowa wyszukiwarka

        Przeglądając polskie zasoby cyfrowe, można natrafić na ciekawe zapisy adwentowych treści. Pocztówki, zdjęcia, wiersze... Roratnie świece zapowiadają kolejne adwentowe niedziele.

1947 rok

       Władysław Syrokomla (1823 - 1862) napisał na przykład cykl wierszy pod tytułem Staropolskie Roraty.  Pierwodruk w 1858 roku w Wilnie. 


Z tego cyklu drugi wiersz:

A zanim przyjdzie właściwa pora, ośnieżone choinki czekają w lesie.


Pocztówka z 1907 roku

Dziś już nie ma zwykłych świeczek na choinkach jak na jak na grafice z 1933 roku, choć jeszcze pamiętam, jak trzeba było uważać, żeby choinka się nie zapaliła.


1933 rok

9 gru 2025

Co oferuje czas przedświąteczny?

      Okazuje się, ze nawet dużo, nie licząc - rzecz jasna - ofert handlowych, bo te są namolne i zniechęcające. Mam na myśli, co oferuje czas  przedświąteczny w sferze kultury. Sobotnio-niedzielny pobyt w Lublinie miał być muzyczną medytacją adwentową, a okazało się, że natłok wydarzeń przekroczył fizyczną zdolność organizmu bycia wszędzie, gdzie by się chciało. Najpierw jednak drugie w przeciągu dwóch tygodni święto książek. Tym razem XXVI Targi Wydawców Katolickich na KUL. 


Załapałam się na ostatni dzień, 6 grudnia. Akurat mikołajki, to i zakupy mikołajkowe, książkowe prezenty. Bez zbędnej teologii, po prostu to, co fajne, ciekawe... Na przykład reprint książeczki z początku XX wieku: Kantyczki z nutami. Pójdźmy wszyscy do stajenki Wydawnictwa WAM.


      Książeczka wydana w Krakowie w 1911 roku staraniem Jana Kaszyckiego, kierownika Szkoły Ludowej w Krakowie oraz w muzycznym opracowaniu Feliksa Nowowiejskiego, wybitnego kompozytora, autora między innymi muzyki do Roty Marii Konopnickiej oraz opery Legenda Bałtyku. Feliks Nowowiejski w latach 1909 - 1914 mieszkał w Krakowie, pełniąc funkcję dyrektora artystycznego krakowskiego Towarzystwa Muzycznego. Kantyczki zawierają duży zbiór kolęd, pastorałek, dzisiaj już zapomnianych, wyrastających z ludowej tradycji, często humorystycznych. 
     A poza tym na targach - poza stricte religijnymi pozycjami - duży wybór albumów z dziełami sztuki,  klasyka literatury polskiej, dużo atrakcyjnych książeczek dla dzieci, kalendarze, notesy, historyczne publikacje IPN. Zarzuciłam sieć na interesujące rozważania o tym, dlaczego człowiek współczesny nie umie odpoczywać oraz mądrość mnichów z góry Athos. No i w holu obowiązkowo kawiarnia, z czego ochoczo skorzystałam. 
      W dwa dni miały miejsce cztery koncerty z muzyką klasyczną i nawet - gdyby nie fizyczne ograniczenia - dałoby się jakoś na wszystkich być. W bazylice Dominikanów dwa koncerty z cyklu Muzyka polskiego renesansu. Tabulatura Jana z Lublina. W sobotę wieczorem koncert chóru Mus Arietes z Warszawy w repertuarze chóralnym z takimi kompozytorami, jak Josquin des Pres, Dufay, Palestrina, Mikołaj Zieleński, Grzegorz Gerwazy Gorczycki, Jan Sebastian Bach i inni. Z tego samego cyklu organizowanego przez Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego kolejny koncert w niedzielę, tym razem organowy również z Tabulatury Jana z Lublina
       Równocześnie trwa czwarta edycja Ekumenicznego Festiwalu Wokalnego Adventus i także w niedzielę wieczorem zaplanowano koncert chóru "Zoria" w kościele Rektoralnym Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Natomiast tuż po południu, o 13:30 w kościele akademickim KUL Jubilate Deo - specjalny koncert w rocznicę śmierci Mozarta.


Wybór więc duży, tylko czasu i siły nieco mniej. Aczkolwiek muzyczne i w ogóle kulturalne bogactwo propozycji bardzo cieszy. Jeśli zaś ktoś wolałby bardziej świąteczne nastroje, to i kiermasz świąteczny pod Zamkiem można odwiedzić, i przespacerować się po Starym Mieście i Krakowskim Przedmieściem wśród świątecznych iluminacji, a nawet podziwiać bajkowy mapping na Wieży Trynitarskiej. Aż żal, że dla osoby przyjezdnej czas nie jest z gumy i zmusza do drastycznych wyborów. 


1 gru 2025

Poetyckim językiem o miłości


Poetyckie słowo jako azyl dla miłości (fragment)

W zbiorze Jacka Żybury monolog lirycznego wyznania, rozpisany na dwadzieścia dwa utwory z epilogiem „a za rok…”, tworzy opowieść o pewnej relacji między dwojgiem ludzi. Kolejne jej etapy rozgrywają się na realistycznym tle miasta,  ulic, latarni, drzew, wieczornego nieba, polnych kwiatów. Jednak elementy realnego świata nie istnieją samoistnie, ale niejako wyłaniają się z wewnętrznej przestrzeni emocjonalnej bohatera bądź są urealnieniem jego pożądania, jak w wierszu „XI – więc zatrzymuję myśli…”

pod dachem

gdzie często chowamy się przed deszczem

spełniam żądania twojej skóry

(…)

uczę się

jeszcze

twoich pochmurnych dni

kapryśnych łąk

niecierpliwych rzek

(…)    

            Elementy natury (rzeki, wiatr, kwiaty, zielone liście, smak wiśni i inne) tracą w tym zestawieniu swój realistyczny wymiar, stając się metaforami stopnia bliskości między bohaterami oraz nieuchwytnych zmiennych stanów emocjonalnych. W efekcie to nie konkretna przestrzeń potwierdza prawdziwość uczuć, lecz odwrotnie: uczucia dają gwarancję istnienia świata.

            Kolejne wiersze wprowadzają czytelnika w podwójną przestrzeń. Realną przestrzeń miasta i emocjonalną przestrzeń doznań dwojga zakochanych. Wieczorne spacery, stukot butów, zapach chleba z piekarni, świecące latarnie, groźne cienie sosny, chaszcze, ulice wyznaczają granice świata zamkniętego, w którym bohaterowie się spotykają. Na przeciwnym biegunie znajdują się światy wewnętrzne, światy emocji i przestrzenie pozbawione wyrazistych granic. Jak zauważa Dorota Korwin-Piotrowska w „Poetyce. Przewodniku po świecie tekstów”: „nawet jeśli prezentowany świat wydaje się nam pod wieloma względami znajomy, zupełnie realny, to tym bardziej wpadamy w pułapkę – jakbyśmy wierzyli, że można się potknąć o opisany kamień” (Str. 242). Tymczasem jest to wynik określonego sposobu opisu, językowego obrazu świata, któremu bliżej do „imaginacyjnej przestrzeni snu, wyobraźni, przenośni czy mitu, niż do trójwymiarowego świata, w którym żyjemy” (Tamże, str. 242). W wierszu „II – wciąż słyszę butów twoich stukot…” bohater opisuje ukochaną konkretyzując to, co nieuchwytne: „spod twoich rzęs wyfrunął zielony motyl snu”, a w wierszu „V – tamtego wieczoru…”: nam się nie spieszyło/ jakbyśmy z oczu nagle stracili czas”. [....]

         Pomiędzy pierwszym a ostatnim wierszem cyklu następuje kondensacja czasu, w którym rozgrywa się kilka porządków bytu. Porządek mitycznego początku wyznaczony stwórczym spojrzeniem na wzór stwórczej mocy Boga; porządek miłości między dwojgiem ludzi stopniowo odkrywających siebie nawzajem; porządek poznawania siebie przez podmiot mówiący dokonujący introspekcji, w wyniku której odkrywa tajemne zakamarki swojej psychiki; na koniec porządek słowa, poetyckiego języka zorganizowanego w celowe ukształtowanie tekstu. Stwórcza moc pierwszego spojrzenia za sprawą frazy „na początku” wiąże się nierozerwalnie ze stwórczą mocą samego słowa. Na początku bowiem „Bóg stworzył niebo i ziemię”, ale także „na początku było Słowo”. O ile więc początkowe spojrzenie zapowiadało późniejszy nowy porządek świata bohatera, o tyle poetyckie słowo autora jest miarą organizacji wewnętrznej świata przedstawionego. Z tego punktu widzenia nie da się określić stopnia realności ani wspomnianych wyżej elementów przestrzeni, ani nawet samej postaci adresatki, do której skierowane są wiersze. Jej obecność rozmywa się w doznaniach bohatera, który ubiera ją „w różowe mgły zmierzchu/ i dzikich bzów wieczorną woń”, mając przy tym wiadomość, że upływ czasu zmienia perspektywę spojrzenia na drugiego człowieka i na własne uczucia:

na jakich drogach spotkamy się po latach

gdy namiętności codzienność ostudzi

szepty wygasną

oddechy rytm wyrównają

            W coraz szybciej pędzącym świecie, w świecie, gdzie w scenerię miłosną pcha się metropolia, Internet, telefon komórkowy – Jacek Żybura proponuje zwrot do siebie, ucieczkę od zachowań stadnych, poszukiwanie inności uczucia znajduje w powrocie do mikrokosmosu, w tym także do mikrokosmosu sfery uprzywilejowanej dla poety: sfery słowa.

 

Fragment wstępu do tomiku Jacka Żybury Tamtego wieczoru. Biłgoraj 2025.