Przypadł mi zaszczyt przybliżenia publiczności dorobku Urszuli Kozioł
Urszula Kozioł ( w środku) wraz z prowadzącymi spotkanie Haliną Olszewską (BPL)
i Zygmuntem Dechnikiem (Kolegium UMCS)
W wystąpieniu do przybyłych słuchaczy, wielbicieli jej twórczości, Urzula Kozioł snuła wspomnienia z dzieciństwa, które spędziła w okolicach Biłgoraja, opowiadała o inspiracjach twórczych, między innymi o Józefie Dechniku, który jest bohaterem jednego z jej opowiadań, snuła refleksje o trudzie pisania wierszy, o sztuce dobierania właściwego słowa, o prawdzie, pięknie i życiu.
Poetka z Rakówki dużą wagę przywiązuje - co w jej poezji jest widoczne w każdym niemal tomiku - do historii, do pamięci o swojej, do naszej wspólnej, historycznej i kulturowej tożsamości. Z drugiej strony wyraźny jest też motyw przemijania, odchodzenia z tego świata i ciągłego żegnania się z nim. Popołudniowe spotkanie z Urszulą Kozioł - podobnie zreszta jak lekturę jej wierszy - można potraktować jako okazję do zatrzymania się w pośpiechu codziennego życia i zastanowienia nad tym, skąd przychodzimy, kim jesteśmy i co nas nieuchronnie czeka.
A przy okazji, widząc i słuchając twórczynię wielkiego formatu, przychodzą do głowy ciekawe konstatacje. Np. taka, że w odróżnieniu od innych zawodów, w dziedzinie sztuki nie idzie się na emeryturę. Urszula Kozioł jest nadal aktywną poetka i pisarką, felietonistką i oby była nią jak najdłużej. Druga refleksja dotyczy pokolenia. Znam kilkoro ludzi z jej rocznika, a nawet starszych. Wszyscy prowadzą bardzo aktywne życie, interesują się sprawami publicznymi, politycznymi, nowościami technicznymi i cywilizacyjnymi, uczestniczą w życiu społecznym, uczą się obsługi komputera i korzystania z internetu, nie czekając aż ktoś ich wyręczy. Wciąż mnie zadziwiają, te przedwojenne pokolenia, jesli udało im się przeżyć wojnę, są ludźmi nie do zdarcia. A może dlatego tacy właśnie są, że tę wojnę przeżyli i wiedzą jak kruche jest ludzkie życie? Dość wspomnieć, że Urszula Kozioł mimo napiętego harmonogramu dnia nie tylko przez ponad dwie godziny pozwalała się słuchać, pytać i podpisywała autografy, ale główne swoje prawie godzinne wystąpienie wygłosiła na stojąco.
A zaczęła od Leśmianowskiego słynnego wiersza "Odjazd". Zamojszczyzna bowiem pachnie Leśmianowską łąką, choć może nieliczni tylko, ci najwrażliwsi na poetyckie słowo, ten zapach wyczuwają. A szkoda, bo - jak kilkakrotnie powtórzyła pani Kozioł - warto się chwalić tym, co mamy najlepsze. O twórczości Leśmiana coraz częściej się mówi, że jest ewenementem na skalę literatury światowej. Kto wie, może gdyby jego język był prostszy, gdyby miał równie genialnych tłumaczy, jak sam był genialnym poetą, jego poezja zadomowiłaby się w powszechnej świadomości jak na przykład Whitmana czy Mastersa? Tylko czy ąby uświadomić sobie, co mamy u siebie najcenniejszego, musimy czekać latami aż przyjedzie ktoś z daleka i nam o tym powie?
Chcielibyśmy zatrzymać Urszulę Kozioł na dłużej, Bo warto słuchać poetów, ale musimy zadowolić się autrografami i wspólną fotografią. I zajrzymy od czasu do czasu do jej tomików.
Biłgorajska Plejada Literacka z Urszulą Kozioł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz