18 maj 2014

Kolorowy świat obrazów Urszuli Olczyńskiej

         Doczekałam się wreszcie wystawy malarstwa Urszuli Olczyńskiej. Przyznaję,  marzyłam o tym od dawna, bo tych kilka  obrazów znanych mi dotąd czy nawet więcej oglądanych na stronie internetowej nie oddaje w pełni bogactwa wrażeń odbieranych w bezpośrednim kontakcie, gdy się stoi na wprost dzieła i odkrywa coraz to nowe szczegóły. 

      13 maja w Biłgorajskim Centrum Kultury na wernisażu można było przyjrzeć się z bliska obrazom, śledząc zmiany w technice malarskiej i osobiście z malarką porozmawiać. Pierwsze wrażenie to niezywkła "kolorowość" przedstawień miast i miasteczek, miejscowości prowincjonalnego pogranicza z dawnymi Kresami. Miejscowości  nam znanych, budzących osobiste czy kulturowo nacechowane sentymenty, jak Szczebrzeszyn, Górecko, Leżajsk, Krzemieniec, Lwów. Barwny świat miejskich ryneczków, cerkiewnych kopuł, ormiańskich wnętrz, a obok tego głębie zieloności otaczajacego pejzażu ze swojskim kogutem, drewnianym płotem, mistycznym cieniem starych drzew. Owe miasteczka zdecydowanie wzbudzają i pozytywne emocje i osobiste wspomnienia.

 Lwów. Kościół ormiański















Pranie dywanów












 Szczebrze-
szyn. Zima









 Szczebrzeszyn przed deszczem. Droga
















       Drugi wątek to ludzie uchwyceni na tle miejskich ryneczków, na ulicy, postacie czasem tajemnicze jak poleska szeptucha odczyniająca chorobę. Na tym tle wyróżnia się cykl Chasydzi w Leżajsku, w którym czarno-biała kolorystyka wzmacnia efekt jakby kadrów filmowych zatrzymanych w ruchu. Niezwykła lekkość i jednocześnie zamszystość kreski przyciąga uwagę trafnością ujęcia niemal filmowego.


 Szeptucha niebieska











 Teatr uliczny












 Chasydzi w Leżajsku












       No i anioły... Malarski swiat Uli zmaieszkują neizwykłe anioły. Żyją sobie obok nas,  wespół z ludźmi zamieszkują te same przestrzen, mimo lekkości swojej natury potrafią sie zachowywać jak ludzie. Ujęły mnie na przykłąd te z cerkeiwnego wnętrza z mistycznym spokojem trzymające w dłoniach kieliszki z czerwonym winem. 


 Przed wieczorem w cerkwi












       Obraz ten jest jednym z moich ulubionych.  Są też inne cykle, np. duchowe portrety, jak  Marii Szyszkowskiej czy Adama Zagajewskiego. Cała wystawa jest zaproszeniem do podróży po świecie kulturowych symboli pogranicza. Warto wybrać się w nią, żeby na nowo zachwycić się kolorami rzeczywistości, którą może mijamy na co dzień bez głębszej refleksji, tymczasem znajdujemy w niej samych siebie.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Zakwitły wspomnienia.Spora gromadka aniołów pędzla ORSZULKI fruwa po tomiku "Jestem z Dębnicy"J.F. Jeśli go nie masz, zdobędę i prześlę Tobie Biłgarajskie anioły - dobrze być pod ich skrzydłami... Jakże miło było znowu Cię czytać, Iwonko.
hf

emberiza pisze...

Dzięki, Haniu, że jesteś i czytasz. Odpuściłam trochę to miejsce, ale wracam :-) Staram sie żyć intensywnie i zamierzam wrócić do pisania :-)))

Iwona

Unknown pisze...

Iwono, chce mi się mruczeć, tak mi wdzięcznie :)

emberiza pisze...

A pomrucz sobie :-) Widzisz, i Hania F. Cię pamięta i też jest zachwycona. Bardzo się cieszę, że do tej wystawy doszło, bo zawsze miałam wrażenie, że w samym Biłgoraju właśnie Ciebie za mało :-)))

Iwona

Anonimowy pisze...

Kto jest szczęśliwym posiadaczem obrazu "W oleckiej tawernie", z rudowłosą przy stole naszą - nie naszą Mirą - pytam anielską Orszulkę?
Ciebie Iwonko ściskam imieninowo i ślę serdeczności.hf

emberiza pisze...

Dziękuję za Twoją niezawodną pamięć :-) Do Orszulki wyślę e-mail, bo tutaj może nie zajrzeć tak prędko.

Pozdrawiam
Iwona

Unknown pisze...

Olecko, kawał czasu minęło. To w Olecku padł słynny cytat "chowaj Lalka te farbki i chodź, to ci kamień pokażę". Obraz mam w domu. Pozdrawiam Cię Haniu.