3 paź 2017

Kiedy słucham Chopina ...


ta muzyka


zamierzał grać
czy nasłuchiwał jak noc nadciąga
bel canto zmierzchu szemrało
liśćmi deszczem odgłosami kroków
przeczuciem paryskiego bruku
myśli rozprzęgłe
tęsknoty bolesne
improwizacje
między ustami a brzegiem pucharów rozległe
muzyka powstaje z dotyku
białych dłoni na klawiaturze
z pochylenia głowy nad pustą kartką
z kropli atramentu na końcu pióra
mazurkowy rytm kujawskich pól
furkoczące kołowrotki oberka
i ścierniska po rzepaku
nuty rozbiegane
schną na pięciolinii
wychylają się niespokojnie
chcąc zabrzmieć akordami w tę noc

nie te nuty nie zabrzmiały jeszcze
nie zmieniły się w gest
w ułożenie palców
zanim ręka zapanuje nad adagio
pod powiekami ideał
który się śni

4 komentarze:

czesia pisze...

świetny temat, muzyka jest zawsze tajemnicą, a gdzie się rodzi? Na pewno nie "między ustami a Rodziewiczówną:)))"

emberiza pisze...

I nigdy mi nie wychodzi pisanie na ten temat, jest trudny, ale się
staram ;-)

Iwona

czesia pisze...

jak to nie wychodzi?
Tylko tu, dla zachowania rytmu dałabym wers sześciozgłoskowy
nie zamieniły się w gest (zmieniły się)
w ułożenie palców
Poza tym w czasowniku zmieniły się jest "odśrodkowa siła"

emberiza pisze...

Nie wychodzi, to wszystko jest takie... nieadekwatne. Ze skróceniem wersu masz rację, nie "usłyszałam" tego ;-) Dzięki :-)

Iwona