17 kwi 2018

"płynie echo przeszłości po czasów oddali"

   
         Biłgoraj zasługiwał na taką książkę od dawna. Wymagała ona głębokiego zanurzenia w czas miniony i zasłuchania w niesłyszalne głosy przeszłości. Wymagała pieczołowitości w uważnym zapatrzeniu w szczelinę rzeczywistości, tę szczelinę, przez którą widać – jak sugeruje Roberto Calasso – inną rzeczywistość, sytuując literaturę w przestrzeni „długiego trwania”.  Najnowszy tomik Jacka Żybury „Biłgoraj „ze starych fotografii” udowadnia, że poetycka „zemsta ręki śmiertelnej” prowadzi ku nieśmiertelności.
Jeśli przyjąć, że literatura jest specyficznym rodzajem komunikacji, to „Biłgoraj ze starych fotografii” Jacka Żybury pełni tę funkcję w sposób szczególny: osadzony w konkretnej topografii miasta świat tych wierszy żyje kulturowym i obyczajowym bogactwem dawnych mieszkańców. Miejska przestrzeń, wyznaczona rogatkami, ulicami (których nazwy przetrwały częściowo do dzisiaj), młynem nad Ładą i dzwonnicami kościołów, zaludnia się wielokulturową społecznością modlących się Żydów, gromadnie wyruszającymi i powracającymi sitarzami, chłopami i babami z okolicznych wiosek przyjeżdżającymi na jarmark i żołnierzami kozackiej sotni. Sceny codziennego małomiasteczkowego gwaru uderzają zmysłowymi opisami wielorakich dźwięków, zapachów i kolorów. Od ruchliwego targowego tłumu („Czwartek na biłgorajskim rynku”) przechodzimy do szabasowych żydowskich pieśni („W szabasowy wieczór”), od sielankowego dworskiego ogrodu do starego kirkutu, na którym „w fałdach czasu/ zamknięte w akrostych/ gasną powoli zatarte daty imiona …”
Czytelnik prowadzony przez uważnego kronikarza uczestniczy w odświętnych wydarzeniach organizujących rytm życia miejskiej gromady: jesiennym powitaniu i wiosennym pożegnaniu sitarzy, pielgrzymce wiernych na odpust do Puszczy Solskiej, żydowskim weselu, przygotowywaniu wigilijnej wieczerzy, koncercie kozackiej orkiestry. Na granicy miasta i wsi, w zaułkach i ogródkach czas płynie wolniej, nad kwietnymi zagonami słychać krowy, koguty, psy, a gdzieś daleko niesie się echo końskich kopyt na bruku. Ma się wrażenie, że ciekawski obserwator przeszedł wszystkimi ulicami, zajrzał do sitarskich zagród i żydowskich sklepików, wtopił się w tłum uważnie nasłuchując rozmów, śmiechu i płaczu, modlitw zza okien i wrzasków z nocnych spelunek.
Siłą poetyckich obrazów Jacka Żybury jest mnogość sensualistycznych doznań: zapachy ziół, chleba, świec, dźwięki dzwonów, skrzypiących wozów, okrzyki, kolory kwiatów, domów, ścian, kształty, kalejdoskop ludzkich gestów jak na filmowej taśmie: mężczyzn pracujących w tartaku, dzieci bawiących się w chowanego, krzątających się kobiet, fruwające motyle, kaczki, kury, indyki spacerujące  w obejściach; tylko staruszki drzemią nieruchomo na ławce.  Dominujący w opisach czas teraźniejszy, utrwalając przeszłość w wiecznym „teraz”, sprawia wrażenie, jakby świat  na moment tylko zastygł: „ktoś wyszedł z domu ogrodnika…” zdaje się, że tylko na chwilę… zaraz wróci i życie potoczy się dalej dawnym rytmem (za wjazdową kutą bramą…).
Najciekawszy efekt poetyckiej kreacji pojawia się w utworach, w których dynamika dnia wstającego po nocy lub przemiany dnia w zmierzch, gdy „maleją dachy rosną ścian pochyłe cienie” a blask księżyca oświetla nocny Rynek. Mgła spływająca „nocnym brokatem” z Ratusza, potęgując zapachy piekarni i kościelne dzwony, tworzy czechowiczowski klimat przestrzeni baśniowej („Rynek –nocny pejzaż z księżycem”). Symultaniczność zdarzeń i obrazów podkreślają paralelnie uszeregowane konstrukcje składniowe: a w saskim skwerku… a w lupanarze…, a słońce… oraz współrzędnie łączone spójnikiem „i”.
       Trafnie zastosowana w tytule tomiku analogia do fotografii znajduje potwierdzenie w postawie podmiotu mówiącego, który zdaje się zwracać do czytelnika słowami Mickiewicza: „widzę i opisuję” . Jest to jednak postać naszych czasów, ktoś z naszego świata, kto patrzy w przestrzeń nie tak odległą, a przecież minioną, poprzez obrazy poetyckie rozwijając nić porozumienia „między dawnymi i młodszymi laty”. Owa dawność kulturowa żydowsko-sitarskiego miasteczka na Lubelszczyźnie, wywoływana zasobem leksykalnym bogatym w archaizmy rzeczowe i słownictwo związane z obyczajowością żydowską, realizuje poetycki „głód konkretu” zdefiniowany przez Zbigniewa Chojnowskiego jako „antidotum na zagrożoną i rozmydlaną przez anomię, masowość, redukcję refleksji, inwazję kiczu, a nade wszystko wirtualizację rzeczywistości, podmiotową strukturę człowieka współczesnego…” Realizm szczegółów prowadzi do odkrywania w poetyckiej formie śladów ludzkiego bytowania, będących zapisem wspólnego losu wielokulturowej społeczności.

      Dopełnieniem tomiku są bogate przypisy wyjaśniające wiele zapomnianych dzisiaj obyczajów sitarskiej i żydowskiej społeczności. Wiele z nich odnosi się także do szczegółów topograficznych, rozmieszczenia ulic, zmiany ich nazwy czy lokalizacji budynków, o których mowa, a które dzisiaj nie istnieją. Istotny wpływ na odbiór tomiku mają wykonane na zamówienie czarno-białe grafiki ściśle korespondujące z treścią utworów. Całość została pomyślana i skomponowana jako jak najwierniejsze odtworzenie specyficznego ducha miasteczka poprzez zaangażowanie wszystkich zmysłów i poruszenie wyobraźni, aby po lekturze idąc niedzielnym popołudniem usłyszeć echo pułkowej orkiestry Kozaków Dońskich, a przy figurze św. Jana Nepomucena zobaczyć odchodzących w świat sitarzy. 

Biłgorajskie Studio Wydawnicze Suite 77 jedzie z tak bardzo biłgorajskim tomikiem na Międzynarodowe Targi Książki, które w najbliższy weekend (20 - 22 kwietnia) odbędą się w Białymstoku w ramach festiwalu literackiego "Pogranicze kultur". Jacek Żybura będzie podpisywał na nim swoje najnowsze wiersze, a Biłgoraj w ten sposób będzie godnie reprezentowany w szeregu innych publikacji i autorów. 


Zdjęcie okładki ze strony Studia Wydawniczego Suite 77
W nocie wykorzystałam swój wstęp do tomiku "Biłgoraj w scenach widzenia Jacka Żybury"                                                                                                                                        

4 komentarze:

czesia pisze...

piękne,nieliczne metafory, które przetaczasz, bardzo piękne. Już tęsknię do tych wierszy, ciekawam wersów, rytmu i rymu. Jak przez tę szczelinę wyobraźni widać tamten czas.
Pięknie przedstawiłaś, rozbudziłaś apetyt:))

emberiza pisze...

Cieszę się, lubię wiersze Jacka, więc szczerze polecam :-) Mam nadzieję, że znajdziesz w nich wiele ciekawych obrazów.

Iwona

czesia pisze...

http://radioszczecin.pl/4,370299,wierni-tradycji-muzyka-liturgiczna-w-szczecinski

emberiza pisze...

Znalazłam :-)
Piękne!

Iwona