28 lis 2018

Wiersz z lipca

spokój

pod sklepieniem durowa pieśń organów
która prowadzisz swój lud nieustannie ku niebu
nawa cichnie chórem milknących głosów
witraże malują powietrze na wszystkie kolory
harmonia nie jest symetrią lecz kalejdoskopem
zmiennych figur w pochodzie promieni
ideał to nie doskonałość bez wad i ułomności
łagodność traw i aromat kwiatów wypełniają
pajęczą sieć rozkołysaną tańcem śmierci
liście celebrują słoneczne bóstwo
gdy kot wyjada pisklęta z gniazda 
kamienie rozpruwają nurt rzeki 
a na starej wierzbie łamie się konar
jak złamane skrzydło
w niedokończonym i okaleczonym
przeorani i pod presją zdarzeń
jesteśmy jak źdźbła pod naporem wiatru
blisko życia

4 komentarze:

czesia pisze...

bardzo ładnie:)) Przejścia łagodne jak w muzyce, delikatne z filozoficzna puentą:))

emberiza pisze...

Zastanawiam się, czy nie zbierać wierszy na nowy tomik; i ile ich mam, żeby się dało coś sensownego skomponować

Iwona

Stokrotka pisze...

Przepiękne...
P.S. Czekam za nowy tomik...

emberiza pisze...

Dopiero przymiarki, może się zdarzy...

Iwona