tymczasowo pod niebem nie unosi się kurz
tylko parasolki płyną na fali głów
w wąskiej szczelinie pomiędzy ciałami
Euphoria w objęciach Armani Eau de Cedre
odkładam kapelusz w Zaczarowanej Dorożce
za oknem milknie gwar wędrowców
realizujących ambitne zamierzenia
zdobywcy celów nie ustają w dążeniach
żegnam ich bez żalu za straconymi złudzeniami
kimkolwiek są nie znają chwili wahania
gdy włochaty trzmiel na pierwiosnku
do ziemi przygniata milczący podziw
zanim znowu nogi poniosą gdzieś
w deszcz i niepogodę nad oceany kałuż
łykami kawy przeplatam słowa
na krosnach zwyczajnego dnia
któregoś roku w epoce bez nazwy
odkładam kapelusz w Zaczarowanej Dorożce
za oknem milknie gwar wędrowców
realizujących ambitne zamierzenia
zdobywcy celów nie ustają w dążeniach
żegnam ich bez żalu za straconymi złudzeniami
kimkolwiek są nie znają chwili wahania
gdy włochaty trzmiel na pierwiosnku
do ziemi przygniata milczący podziw
zanim znowu nogi poniosą gdzieś
w deszcz i niepogodę nad oceany kałuż
łykami kawy przeplatam słowa
na krosnach zwyczajnego dnia
któregoś roku w epoce bez nazwy