za ciasno mi w tym świecie
między cudzymi opłotkami
na lewo cenzor uważa na słowa
na prawo strażnik kontroluje spojrzenia
nawet wielokropki są podejrzane
dają się złapać jak motyle w siatkę
za ciasno w prostych diagnozach
zza których nie widać twarzy
rozrysowane futurystyczne plany
nie pozostawiają złudzeń
margines błędu tak mały
że nie zmieści się zachwyt istnieniem
miejsca tyle co na fejsbukowy status
a gdzie ma się podziać
szczęście czterolistnej koniczyny
gdzie pokrzywa pod płotem i czarny bez
na okiełznanych ścieżkach powagi
niepodważalnych ambicji i dostojeństwa
brakuje polnej ścieżki pod niebem skowronka
leśnych dróg na których tak łatwo zabłądzić
i nieoczekiwanie znaleźć dziki zakątek raju
brakuje przestrzeni szerszej
niż wyznaczają poziomy wody i ziemi
horyzont płaski jak tafla nieskazitelnego szkła
na którym pytanie bez odpowiedzi
jest jak niedopuszczalna rysa na doskonałości
gdzie mam umieścić swoją niezgodę
na trywialne osiąganie celów bez konsekwencji
gdzie bunt przeciw presji poprawiania świata
wolność do życia w cudzie istnienia
i radość z powodu nieposiadania nadmiaru mocy