22 sty 2024

O roztoczańskim śpiewie w "Listach z Daleka"

      W najnowszym grudniowo - styczniowym numerze Listów z Daleka znalazł się  fragment  pracy Z Kraszewskim pod ręką. Obszerny tekst liczy 20 stron, jeszcze nigdzie nieopublikowany w całości, pojawia się fragmentami tu i tam w zależności od tego, co kogo interesuje. Opublikowany w Listach z Daleka fragment, opatrzony w oryginale numerem 7, jest przedostatni. Każdy bowiem fragment tworzy odrębną całość i można opublikować niezależnie jako samą w sobie odrębną opowieść. Zapraszam więc do czytania.


Z Kraszewskim pod ręką (fragment)

Śpiewy ich częściej smutne, czasem są aż nadto wesołe i bezwstydne! Ale jakaż w nich poezja! Jakie proste a mocne wyrażenia z głębi duszy! Znać, że je z serca wyrwały wesele lub smutek, że je śpiewali, nie pisali, rodzili, nie komponowali.

                                   (Józef Ignacy Kraszewski, Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy.) 

Jadąc wczesnym rankiem busikiem ze stolicy województwa, próbowałam odespać całonocne wrażenia Lubelskiej Nocy Kultury. Mimo wysiłków, nie udało się uniknąć wysłuchania jeszcze jednego koncertu, a właściwie jego zapowiedzi w co najmniej 80 decybelach. Dlaczego aż tyle? Bo busik był mały, a chłopisko wielkie. Chłopisko wsiadło na jakimś  przystanku po drodze. Może to była Zielona, może Giełczew. Lat około 40. Elegancko ogolony. Mimo wczesnej porannej pory zapowiadało się na upalny dzień, więc miał jasną koszulę z krótkim rękawem i wyelegantowane ciemne spodnie. Typowy strój kościelny. Łatwy do rozpoznania na prowincjonalnej wsi. Po paru kilometrach zadzwoniła komórka. Jego komórka. I się zaczęło.

- Ha, no co? Tak, jade, za ruro jade. Za to, com do naprawy dał. Tak? Co?...  Aaa, nie, nie ma sprawy, bede,  na pewno bede, tylko sprawdze, jak działa. Kiedy?... Aha, nie, tak... dam rade, bede mioł, tylko sprawdze. Obiecywoł zrobić i jade. A co, jeszcze dzisioj wróce z tubom i zdąże. Kto chcioł?... Na którom? ... Bede, na pewno bede, wróce i hukniemy marsza! Wszystko bedzie, zagramy,  ja z tubom zdąże, tylko czy trompka bedzie? ... Bedzie? To git, bo by nas mało było. A kto jeszcze?... To dobrze, dobrze... tak... ja gotowy bede i tuba tyz!

No i co, szanowni zaspani pasażerowie busa? Chłopina jechał po odbiór z naprawy tuby, ponieważ gra w orkiestrze dętej. Takie orkiestry tu w okolicy są znaną tradycją, chociaż niestety zanikającą. Może on i nie umie wysławiać się literacką polszczyzną, ale nuty zapewne zna lepiej niż niejeden licealista z aspiracjami należenia do elity tego kraju. Znam  kilku takich orkiestrantów i wiem, że wielu z nich gra z nut, a nie tylko ze słuchu, choć to prości ludzie i często nawet matury nie mają.  Orkiestry składają się z kilku do kilkunastu osób. Można je usłyszeć na wszelakich uroczystościach kościelnych i gminno-strażackich. Na wielkanocną Rezurekcję warto wstać dla samej takiej orkiestry grającej podczas procesji. A echo niesie jak nie przymierzając koncert Wojskiego na rogu. Bez nagłośnienia! A jak na uroczystościach na cmentarzu poległych co roku z sercem zagrają "My, Pierwsza Brygada", cała wieś płacze.

Gleba jałowa dla upraw może być całkiem żyzna dla artystów, a wiatr hulający po bezdrożach albo świszczący przez leśne ścieżki stanie się pierwszą nutą ludowego śpiewaka i pierwowzorem kompozycji. Od Godziszowa, przez Dzwolę i Kocudzę w powiecie janowskim, do Łukowej w powiecie biłgorajskim można przeciągnąć niemal linię prostą biegnącą na ukos od północnego zachodu do południowego wschodu przez Lasy Janowskie i część Puszczy Solskiej. Niedaleko stąd, właściwie na odległość jednego rzutu okiem zaczyna się pagórkowate Roztocze. Jest to lubelskie zagłębie muzyki ludowej, a linia Godziszów - Dzwola - Kocudza - Łukowa leży w samym jego centrum.

To stąd pochodzi łukowski zespół śpiewaczy, który jako jedyny zdobył czterokrotnie Złotą Basztę podczas Festiwalu w Kazimierzu Dolnym. Stąd - na terenach między Janowem Lubelskim a Biłgorajem - wywodzi się unikalny w skali nie tylko polskiej instrument muzyczny: suka biłgorajska, zrekonstruowana przez Zbigniewa Butryna z Janowa Lubelskiego i  profesor Marię Pomianowską, która od 2010 roku prowadzi na Akademii Muzycznej w Krakowie jedyną w Polsce klasę nauki gry na tym instrumencie. Suka biłgorajska doczekała się nie tylko nobilitacji akademickiej. Otóż jest ona jednym z ulubionych instrumentów specjalnie zamawianych na... japońskim dworze cesarskim, a jej entuzjaści  uczą się nie tylko na niej grać, ale i śpiewać biłgorajskie pieśni!!

Nie liczyłam, ilu stąd wywodzących się muzyków, śpiewaków, instrumentalistów zdobywało nagrody w Kazimierzu. Tegorocznym laureatem Złotej Baszty został męski zespół śpiewaczy z Bukowej.  Wielu z nich to autentyki in crudo. Rocznikowo - przedwojenni lub urodzeni podczas wojny; średnia wieku na oko 70 lat, a i tak chyba zaniżyłam. Głosy potężne, muzyka od serca, opowieści dowcipne, dusze szerokie. W śpiewie pań z Łukowej, czterokrotnych laureatek Baszty, wciąż słychać przedniojęzykowo-zębowe „ł”, chociaż nie we wszystkich wyrazach, w niektórych, w bardziej archaicznych. Zespół śpiewa cykle pieśni weselnych, od historii narzeczeństwa, ślubu, błogosławieństwa rodziców, po dramatyczną historię utopionego wianka.

Janina Chmiel z Wólki Ratajskiej (gmina Godziszów) to zdobywczyni Złotej Baszty śpiewaczej w 2006 roku oraz wielu nagród w konkursach tanecznych. Kobieta krucha, skromna, można powiedzieć nawet  nieśmiała, ale głos ogromny, potężny aż ściany wydają się za ciasne. Toć przecież te pieśni tęskne dostosowane są do szerokich pól, do  przestrzeni,  a słowa nieść się powinny daleko. I pani Janina tak właśnie śpiewa, żeby głos doleciał aż po horyzont. Jej głos niezwykle charakterystyczny, ciemny, chwytający za serce. Bardzo tęskne pieśni. I bardzo archaiczne kolędy, jakich w życiu nie słyszałam. W każdym razie w śpiewnikach oficjalnych ich nie ma. Może u Oskara Kolberga trzeba  by sprawdzić.

 Iwona Danuta STARTEK Biłgoraj, Polska 

Od Autorki: Jest to fragment pracy nagrodzonej w XXXIX Ogólnopolskim Konkursie im. Józefa Ignacego Kraszewskiego, Biała Podlaska - Romanów 2023.


Listy z Daleka. Pismo ogólnoświatowego korespondencyjnego klubu polskich migrantów. Periodyk społeczno-kulturalny i literacki. Grudzień 2023 - styczeń 2024. Nr 143. Str. 22 - 24. 

Brak komentarzy: