6 gru 2009

Teodor Parnicki - "Zabij Kleopatrę"

W roku 467 odbywa się proces przeciwko Isokasjosowi o to, że ukrywając wiarę w wielobóstwo, zdobył ważne stanowisko w służbie ówczesnego cesarza Bizancjum. Poprzedziła go inna, jak się okazuje, dla następujących później wypadków znacznie ważniejsza, rozprawa sądowa o uznanie praw spadkowych przez mima Dionizję, o której nie do końca wiadomo kim jest, czego była świadkiem w dzieciństwie, dlaczego została mimem - aktorką i wreszcie znajduje się czy też tylko udaje, że się znajduje w "ciemności dźwiękowej", czyli jest czy nie jest głuchoniema.

Pięć lat później, w roku 472, dwoje uwięzionych w twierdzy Cherrys, Hermanaryk, syn Aspara, i Apolonia, synowa przyszłego cesarza Zenona, wdowa po jego bękarcie, prowadzą ze sobą dziwną korespondencję, przesyłając sobie dialogi w konwencji rozprawy urojonej, załączając do listów wyciągi z przebiegu obu rozpraw sprzed pięciu lat. Analiza owych rozpraw ma doprowadzić do odpowiedzi na pytanie, czy Hermanaryk ożeni się z Apolonią. Kroniki historyczne podają bowiem, że ożeni się z jej córką, wnuczką Zenona.

W roku 1334 niejaki Tarantula, prowadzący rozprawy urojone z Eugeniuszem Tair, Anglikiem w krzyżackim płaszczu, na wezwanie papieża Jana XXII, przyznaje się do napisania powieści "Zabij Kleopatrę", obejmujacą powyższą historię. Służyć ona miała udowodnieniu tezy, że miłość nie zabija, a to w tym celu, aby Eugeniusza Tair powstrzymać przed donosem na Apolonię (inną już, z wieku XIV), którą co prawda kochał, ale, bardziej zajęty zbawieniem jej duszy, zamierzał doprowadzić do spalenia jej na stosie za herezję.

Pojawia się teraz autor drugiej części powieści, opisujący to, co dzieje się w wieku XIV. A dzieją się rzeczy wprost fantastyczne. Autor bowiem drugi musi jakoś dokończyć wątki pozaczynane w części pierwszej. Otóż po ogłoszeniu przez Jana Dwudziestego Drugiego "przeciwzaświatowych kazań" dochodzi do owych zaświatów zamknięcia, więc bohaterowie: Dionizja, Isokasjos , Apolonia i cała reszta zamieszana w sprawy sądowe sprzed stuleci, wylądowali na "pozaświatowej patelni", która mocno grzeje w stopy, zmuszając do piekielnego tańca w podskokach.

A kto by uważał, że to jeszcze za mało komplikacji, może przejść do części trzeciej, której akcja rozgrywa się na przełomie XVI i XVII wieku, a jej treścią główną są rozważania kto też napisał poprzednie części. Do miana autorów pretendują dwaj "kumple" ze szwedzkiego więzienia w zamku Nykoping: Atanazy Diasjus vel Nikitin oraz Aleksander Mateusz Boniecki, przedstawiający się jako dziadek - ni mniej ni więcej, tylko - JANA ONUFREGO ZAGŁOBY.

Tymczasem jednak postacie literackie zyskują świadomość wtórności swojego istnienia i swoich losów przyszłych, potwierdzonych historycznie. Zaczynają prowadzić formalne śledztwo w sprawie swojego domniemanego stwórcy, a raczej dotwórcy i przetwórcy, jak to zostaje określone. Dochodzi niemalże do buntu postaci przeciw autorowi - któremu właściwie? - nie bardzo wiadomo. Zdeterminowany Hermanaryk, wbrew świadectwom historyków, wymusza na Autorze zgodę na poślubienie Apolonii. Wśród kontekstów historyczno-literackich mających obalić lub potwierdzić różne wersje autorstwa powieści, pojawia się cała plejada nazwisk światowej literatury: od Szekspira, przez Waltera Scotta, Schillera, Niemcewicza, Brodzińskiego, Zygmunta Krasińskiego nawet, na samym TEODORZE PARNICKIM - pośrednio - skończywszy, gdyż zostaje przywołany tytuł innej jego powieści "I u możnych dziwny".

A gdzież jest "Zabij Kleopatrę"? Dosłownie rzecz biorąc - nie ma. Nikt nigdy tego nie napisał. Parnicki napisał bowiem powieść o pisaniu powieści po tym tytułem. O trudnościach pisarza historycznego, który musi wybierać między lukami w przekazach historycznych a niemożliwością zaistnienia pewnych wydarzeń; między prawdopodobieństwem a fantastyką.

Szczerze mówiąc, takiej dozy fantastyczności, jaką zafundował Teodor Parnicki w "Zabij Kleopatrę" , trudno znaleźć nawet w klasycznych pozycjach science fiction. A jeszcze doprawiona sosem erudycji, ekwilibrystyką słowa, poczuciem humoru, dowcipnym dialogiem przekraczającym granice powieściowej fikcji, wprawia w zdumienie i ze strony na stronę coraz bardziej zachwyca. W pewnym momencie czytelnikowi nasuwa się pytanie, do czego doprowadzi autora ten niezwykły eksperyment. Dobrego pisarza poznaje się po tym, że nie daje gotowych odpowiedzi. Parnicki jest niewątpliwie pisarzem jednym z najlepszych, być może nawet najlepszym polskim pisarzem XX wieku. Czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam.

11 komentarzy:

Karol Rosiak pisze...

Iwono,

Z przyjemnością czytam Twoją kolejną recenzję..., napisaną krystalicznie czystą polszczyzną, coraz rzadszą w sieci.

Dziękuję,
Karol

emberiza pisze...

To ja dziękuję za Twoje zainteresowanie i komentarz. I dziękuję za docenienie mojego stylu, choć - całkiem poważnie i bez pozorowanej skromności - uważam, że często grzeszę wielosłowiem, przegadaniem, nadmiarem... Walczę z tym usilnie. A jeśli chodzi o tę akurat recenzję, to w paru miejscach próbowałam naśladować stylistykę i składnię Parnickiego (zdania wtrącone, szyk przestawny), więc jeśli Ci się spodobało, to zasługa pisarza, nie moja. Jestem pod wielkim wrażeniem jego języka. Po prostu majstersztyk.

Iwona

Karol Rosiak pisze...

Nie, nie grzeszysz "wielosłowiem", ani nie "przegadujesz" w tej recenzji. Doskonała harmonia - precyzyjnie, a zarazem literacko - wyrażonych myśli.
Czytam z przyjemnością, Iwono.

- K.

emberiza pisze...

Uważaj, co piszesz, prowokujesz następne epistoły :)
Dziekuję!
Iwona

Anonimowy pisze...

Iwono,

Dołączam do fanów Twojej recenzji:).
Pięknie napisana, zaciekawia.
Po Parnickiego z pewnością sięgnę, strasznie ambitny pisarz...
Aż mi głupio, że wcześniej nie poznałam się na jego twórczości.

Emilia

emberiza pisze...

Emilio, żadne "głupio". Ja do Parnickiego też podchodziłam kilka razy. "Zabij Kleopatrę" zaczynałam już dawno temu i... rzuciłam. Nie dobrnęłam nawet do końca pierwszej części. Dopiero teraz, po latach, zachwycił mnie totalnie. Jeśli nie miałaś z nim do czynienia, polecam na poczatek rzecz z czasów Bolesława Chrobrego "Srebrne Orły". To jedna z trzech najczęściej wydawnych jego powieści i od niej zaczęła się też moja przygoda z autorem.
Ostatnio na jednej ze stron poświęconych Parnickiemu przeczytałam: "Nie warto nic czytać (poza Parnickiem)" i jest ta teza ciekawie i całkiem przekonująco uzasadniona :)Nie jestm aż tak radykalna, ale, gdy się zacznie, wciąga niesamowicie. A napisał tyle, że starczy na całe życie, czego Tobie i sobie życzę :)))
Iwona

Anonimowy pisze...

Dzięki, Iwono.
Skorzystam z Twojej wiedzy.
Może starczy nam książek Parnickiego do czytania, na całe życie.
Trzeba spróbować:).

Pozdrawiam,
Emilia

Mr Alkochochlik pisze...

Oj tak, po Parnickiego sięgnąć warto, ale brońcie bogowie od ''Zabij Kleopatrę'' nie zaczynać. Nie da się w pełni tej książki pojąć w pełni bez znajomości poprzednich dzieł i to nie tylko ''I u możnych...'', której tytuł pada wprost ale i innych. Jeśli bowiem Tarantula i kazania przeciwzaświatowe Jana XXII to trzeba się cofnąć do ''Tylko Beatrycze'', jeśli wątki bizantyjskie to do takowej trylogii itp. Dopiero wtedy można spróbować dostrzec jakiś intertekstualny kontekst.

emberiza pisze...

Tak się złożyło, że "Zabij Kleopatrę" przeczytałam jednak wcześniej niż "I u możnych" oraz "Tylko Beatrycze". To, co było mnej zrozumiałe wówczas, rozjaśniło się potem :-)
Dzięki za wizytę i komentarz.

Iwona

Adam Stach pisze...

Nasz system sądowniczy zawodzi na każdej linii. Ponoć 10 proc. środowiska sędziowskiego jest skorumpowana. W takiej sytuacji nawet dobra Kancelaria Adwokacka może nie wystarczyć.

emberiza pisze...

To chyba niezbyt na temat komentarz;-)