27 kwi 2010

Długa godzina nieszporów

     Mimo przelotnej deszczowej aury moje publiczne wystąpienie poetyckie w Pożegnaniu z Afryką odbyło się punktualnie, w kameralnym gronie, refleksyjnej atmosferze i w aromacie różnorakich herbat. Lublin przywitał nas słońcem, choć po drodze miny nam rzedły kilka razy, gdy zaczynało padać. Piszę "nam", bo patronujący Biłgorajskiej Plejadzie Literackiej BCK użyczył naszemu gronu firmowego busa.
     Pani Hanna, spiritus movens spotkania, jak zawsze perfekcyjnie zorganizowana, zaangażowała młodych recytatorów, którzy zaopatrzeni wcześniej w moje utwory, prezentowali je z aktorskim zacięciem i przejęciem. Aż się dziwiłam, czy to rzeczywiście ja wszystko napisałam. Często tak się czuję, gdy ktoś czyta moje wiersze. Słucham, jakby to nie było moje. Tym bardziej, jeśli czyta dobrze, a przy tym proponuje jakąś swoją interpretację, swoje rozumienie tekstu, dopełniając go osobistymi emocjami. Nieoczekiwanie odkrywam samą siebie. Czy to naprawdę moje? Ja to napisałam?
     Ośmieliłam się i osobiście coś przeczytać. Na szczęście słuchacze orzekli, że nie wypadłam gorzej niż recytatorzy. Ufff! Kamień z serca. Bo już się obawiałam, że zawalę.
     Siadłam z boku, przy stoliku, a i tak byłam jak na świeczniku. Fotografowie mnie oślepiali lampami błyskowymi, wszyscy na mnie patrzyli, oklaskiwali, ba, zadawali nawet pytania, nad którymi nigdy wcześniej się nie zastanawiałam. Prawie jak przesłuchanie. Na szczęście wypadłam na tyle przekonująco i wiarygodnie, że nie zostałam oskarżona o naruszenie czci i honoru pani Poezji, a główny śledczy pan Jerzy Bolesław stwierdził - chyba nie bez nutki zawodu czy żalu:"W tych wierszach nie ma się do czego przyczepić".
     Czym uspokojona postanowiłam, że będę pisać nadal.

poetyka

 
krew nie jest uniwersalna

brakuje jej filozoficznego sensu

z każdej rany spływa osobno

indywidualnie choć jednakowo

znacząc kroplami przyszłe blizny

krwią nie da się pisać wierszy

za bardzo krzyczą egoizmem

własny ból nie wyzwala z nieistnienia

nie nazywa rzeczy po imieniu

i cisza nie staje się słowem


     Tymczasem jednak mam zadaną pracę domową. Halina wykorzystała sytuację i wręczyła mi publicznie świeżo zakupioną kronikę, wielką i grubaśną, w której mam udokumentować dotychczasowy swój dorobek. Dwadzieścia lat zmagań z poetyckim słowem: publikacje, prezentacje, nagrody, spotkania autorskie, recenzje, wywiady, podziękowania, jurorowania, odkryte talenty, dyplomy, zdjęcia... i co jeszcze??? Zajmie mi to kolejnych lat dwadzieścia. Wcześniej nie dam rady.
     Dziękuję, Halino, że zadbałaś, abym nie miała czasu na nudzenie się.

Na stolikach rozłożyłam wydruki haiku z adresami stron internetowych naszego forum i antologii haiku - czyżby stało się to tematem dyskusji?


Czytam


Nastrojowo było


Usiłuję się dobrać do prezentu, którym okazała się kronika


    
    

25 kwi 2010

na jednym niebie

na jednym niebie
słońce na zachodzie
księżyc na wschodzie

kryj się kto może!

kryj się kto może!
nad spłoszonym ptactwem
cień wielkich skrzydeł

brzęczenie w kwiatach

brzęczenie w kwiatach
pod ciężarem trzmiela
gnie się pierwiosnek

18 kwi 2010

Wszystko już było...

Wielcyśmy byli i śmieszniśmy byli,
Bośmy się duchem Bożym tak popili,
Że nam pogórze, ojczyste grobowce
Przy dźwięku fletni skakały jak owce,
(...)Zaprawdę powiem bracia moi mili,
Żeśmy się duchem przeświętym popili.

Teraz jesteśmy  z ducha wytrzeźwieni,
Bracia rozumni - czciciele pieczeni...
W głowach się nie ćmi jak pierwej słonecznie,
Fletnie nie grają - mogiły spią wiecznie,
Czas nasz zgodzony z ziemi zegarami,
Stoim - i spiemy... a świat spi pod nami.
...........................................................

Dobądźmy trupa polskiego z mogiły
A wykażemy to, że bez żywota
Nie żywy anioł jest - lecz garstka błota.
..............................................................

Albo kto serce ma w sobie nikczemne...
Taki - nie słyszy - ech śpiewnych w niebie,
Ale ma swoje wieszcze - podług siebie...

Ci jemu niosą... jeśli się rozwściekli,
Słowa... przez które - wściekłość swą wyleje -
Lub będą przed nim ludzkość biczem siekli
I szkalowali potąd ludzkie dzieje -
Aż się ów czlowiek - cały na kształt Hekli
Rozogni błotnie - i w sobie rozgrzeje,
Swemu poecie, winien jak gadzina,
Że gwizdem - głośniej nad innych przeklina...
..................................................................

Panie! jeżeli zamkniesz słuch narodu,
Na próżno człowiek swe głosy natęża,
Choćby miał siłę i odwagę męża,
Z niemiłowania - umrze tak jak z głodu.
.................................................................

Wyście wynieśli dawne królów prochowiska
Z kościami w trumnach: zamiast krzyczeć: Polska żywa,
Wyście krzyczeli: niechaj żyje... z cudzej pracy,
A tył wam szpikowali ołowiem Prusacy...

Taki to wiwat ludu.
.................................................................

Szli krzycząc: "Polska! Polska!" - wtem jednego razu
Chcąc krzyczeć zapomnieli na ustach wyrazu;
Pewni  jednak, że Pan Bóg do synów się przyzna,
Szli dalej krzycząc: "Boże! ojczyzna! ojczyzna!"
Wtem, Bóg z Mojżeszowego pokazał się krzaka,
Spojrzał na te krzyczące i zapytał: "Jaka?"
..............................................................

O! bracia moi, kiedy krzyżem leżę,
A proszę Boga o kraj, o człowieka -
(...) Chcę biec - lecz kiedy na blask gwiazd wynijdę,
Gwiazdy mię drwiące pytają, gdzie idę...

O! gwiazdy zimne - o świata szatany,
Wasze mię wreszcie niedowiarstwo zwali....
Już prawie jestem człowiek obłąkany,
Ciągle powiadam, że kraj się już pali,
I na świadectwo ciskam ognia zdroje,
A to się pali tylko serce moje.


Tak przed laty paliło się serce Juliusza Słowackiego

11 kwi 2010

czarny kwiecień

pamięć żyje
na mogiłach coraz świeższych
jak kwiaty na ziemi użyźnionej
ciałami i krwią, słonymi łzami
są takie miejsca uświęcone
które wciąż dymią pożarami
nocami słychać echo strzałów
i znicze płoną nieustannie

kręci się czarna płyta historii
w takt żałobnego marsza
od wieków słychać go
w szumie polskiej wierzby
trzaskanej piorunami
ucichła biała dłoń na klawiaturze
zamknięte wieko trumny
milczenie ciężkie jak kamień

stoimy tu i werbel gra
choć nie słychać dźwięku
jest tylko ten bezgłośny płacz
i jęk zamknięty w piersiach
szeregi cieni mijają nas
jak ptaki wlokąc przetrącone skrzydła
i nie wysycha spragniona ziemia
krwi pojona żywą strugą

żebyśmy nigdy nie zostali
bez pamięci


Biłgorajskie Widnokręgi Nr 1. Almanach, Biłgoraj 2010

7 kwi 2010

Zaproszenie




Pan Cogito nie wierzy

współczesnym arbitrom smaku

wyłączył telewizor zamknął gazetę

i siedząc w staromodnym fotelu

rozmawia z Koheletem


 
Biłgorajska Plejada Literacka

i Biłgorajskie Centrum Kultury

zapraszają na wieczór autorski

Iwony Danuty Startek

Długa godzina nieszporów

22 kwietnia 2010 r. godz. 17.00

w kawiarni Pożegnanie z Afryką

w Lublinie na Starym Mieście, ul. Złota 3

kwietniowo

żonkile
w kącie ogrodu
coraz jaśniej

wiosenny powrót
szpaki drą się w ogrodzie
jak w swoim


wiosna w lesie
przebiśniegi, zawilce
przylaszczki co krok