11 gru 2019

Miejsca opisane

     Czy rzeczywiście są miejsca bardziej niż inne spowite literacką, poetycką aurą? Czy będąc same w sobie niezwykłe, przyciągają spojrzenie poety, niejako wymuszając określoną twórczość? Swoisty genius loci miast, miasteczek i wsi dbający o literacka sławę? Bardziej prawdopobna jest kolejność odwrotna: to autor zwraca uwagę na miejsce, z jakiegoś powodu dla niego interesujące, by uwiecznić obrazy wspomnień, topografię, spotkania, zapachy, dźwięki. Wydobyć z niebytu, może z przeszłości, może z wyobrażeń. Coś, co się wydarza, a nie zostaje opowiedziane, przestaje istnieć i umiera - zauważyła kilka dni temu  w mowie noblowskiej Olga Tokarczuk. Niewątpliwie więc pisarz czy poeta ma swój udział w unieśmiertelnianiu świata. Na ile twórczość taka bywa skuteczna, zależy od wielu czynników. Mieszkańcy Spoon River wciąż żyją w wierszach Edgara Mastersa, kolejne rzesze upartych czytelników spacerują po Dublinie z powieścią Joyce`a jako przewodnikiem, podobnie jak uczniowskie wycieczki zwiedzające Warszawę ulicami opisanymi przez Bolesława Prusa. Na Patriarszych Prudach ustawiono nawet znaki drogowe ostrzegające przed rozmowami z nieznajomymi z powieści Bułhakowa:

     Czy Biłgoraj doczeka się podobnej "wieczności" w poetyckich portretach Jacka Żybury, trudno dzisiaj wyrokować. Autor przyznaje się do inspiracji "Poematem o mieście Lublinie" Czechowicza zamierzajac "stworzyć rodzaj poetyckiego przewodnika po Biłgoraju".  Zapewne można czytać wiersze z mapą pod ręką lub idąc opisanymi ulicami. Podróż w teraźniejszości wkrótce okaże się jednak niewystarczająca, bowiem kolejne wiersze wprowadzają czas przeszły, czas tragicznych wydarzeń wojennych ("W rapiańskim lesie"), świat żydowskiego miasteczka ("gdzie niegdyś stała synagoga...") czy obecną już tylko w opisach i analizach etnograficznych kulturę sitarzy ("w zagrodzie sitarskiej"). 
     Jednocześnie pojawiają się ulice, budynki istniejące niedawno lub wciąż wyznaczające osie współrzędnych miasta. Bohater wierszy Jacka Żybury wędruje nimi zadzierzgując osobistą relację z przestrzenią: "szukam dawnych pejzaży", "tożsamości mojej ślad", "a my szliśmy... nad nami granat nieba... gdzieś skrzypnęła furtka... zaszczekał pies". Podróż w głąb czasu zdaje się przeważać nad obrazami teraźniejszości: "Szukam w pamięci nieszczelnej/ obrazów ulotnych jak cień". Analiza obecnego obrazu miasta i egzystencjalnego stanu bohatera nie napawa optymizmem. Pojawia się żal, smutek, rozdźwięk między tym, co było, tym, co jest, a tym bardziej tym, co jeszcze będzie: "na przyszłość zostało tak mało sił". Sił bohatera? Mieszkańca miasta? A może całego upersonifikowanego Biłgoraja, którego krzywy satyryczny obraz uderza goryczą w wierszu ostatnim "o miasto...". 
     Wiersz ten, zamykajacy tomik, stanowi swoiste literackie panopticum odniesień do twórczości innych autorów, od Baczyńskiego ("O miasto, miasto, Jeruzalem żalu", "krąg się zaciska"), Mickiewicza ("jesteś jak lawa", "ojczyzna dziadów"), przez Czechowicza ("w monotonii ulic z podniesioną głową" - parafrazuje wiersz "Przez kresy" Czechowicza: "monotonnie koń głowę unosi"), Słowackiego ("tęcza zachwytów", "jak paw nadęte" ), Staffa ("czciciel nowych czasów" bedzie tu parodią Staffowskiego "czciciela gwiazd i mądrości"), po polemiczne z "Herostratesem" Lechonia "kwitnienie bez perspektyw". 
     Wiersz ten drastycznie kontrastuje językiem i nastrojem z melancholijnym obrazem przeszłości opisywanej w całym tomiku. A może jest tylko domknięciem sugerowanego tu i ówdzie rozpadu, rozsypywania się, przemijania: "pusty peron zastygłe szlabany",  "okaleczona brama", "nagrobków szczątki", "tajemne ciszy milczenie".  Czy rzeczywiście zostanie po nas tylko "pamięć kamienia"? 
     Pozostaje do rozważenia to pierwsze pytanie: czy miejsce tworzy poetę, czy też poeta tworzy miejsce nadając mu określony kształt, może nawet niepowtarzalne i na zwsze utrwalone w literaturze imię? Istnieją miasta same w sobie poetyckie czy też poetyckość zostaje im nadana siłą twórczości autora? Sprawdzianem będzie tylko osobista lektura wierszy. 

(Zdjęcie okładki pożyczyłam ze strony wydawnictwa Suite 77)

10 komentarzy:

czesia pisze...

bo to jest chyba synergia zwrotna:)). Poeta, jak każdy artysta tworzy aurę miejsca,a ono oddaje mu się w posiadanie. Jak z mgłami nad Tamizą i francuskim słońcem Moneta.On malował, bo tak widział, my tak widzimy, bo on to malował:))
Biłgoraj będzie widziany wierszami Zybury:))

emberiza pisze...

Miasto jest poetyckie, gdy mieszkają w nim poeci, małe miejscowości też :-))

Iv

Kopacz pisze...

I nawet taka dziupla jak Hajnówka... ;)

emberiza pisze...

Ale to piękna dziupla, nie byłam tam, ale czytam, oglądam, słyszę... Sama nazwa ma w sobie coś poetyckiego.

Iv

Stokrotka pisze...

Tak mi przykro że nie byłam w Biłgoraju...
Ale nie tracę nadziei...

emberiza pisze...

Są bezpośrednie połączenia z Warszawy, a teraz możesz nawet się zaopatrzyć w poetycki przewodnik :-))

Iwona

Anonimowy pisze...

Czytam... ,, Czy Biłgoraj doczeka się ,,wieczności,, , a moje myśli pobiegły od razu do ,, Biłgorajskich obrazków,,. Trudno przewidzieć, jak długo będą żyły wyjątkowe wiersze Jacka Żybury i gdzie dotrą na koniec, ale wiem przynajmniej , gdzie jest ich początek... One prowadzą mnie po ulicach, twarzach , obyczajach... Poza ich oczywistym ,, czarno na białym,, pamięć niepewna, a i wyobraźnia zmienia się i wysycha. Niech wędrują nieskończenie, bo dzięki Emberizie , ,, Biłgorajskim obrazkom,, ... trochę to miasto poznałam i bardzo polubiłam, bardzo.

emberiza pisze...

Moja Droga! Żyjesz?! Tak dawno Cie nie było, witaj i pozdrawiam gorąco. Zimę na razie mamy ciepłą ;-)

Iv

to-znowu-ja pisze...

Wszystkiego najlepszego! Ściskam serdecznie! :)))

emberiza pisze...

O, witaj! Dziękuję i również gorąco przedświątecznie pozdrawiam!

Iwona