Jeden z najwybitniejszych dwudziestowiecznych poetów ukraińskich, Jewhen Małaniuk (1897 - 1968), pochodził z Chersońszczyzny nad Dnieprem, u ujścia rzeki do Morza Czarnego. Skomplikowane losy życia sprawiły, że czas II wojny światowej spędził w Polsce, walczył w obronie Warszawy, a po wojnie w 1949 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie spędził resztę życia. "Hellada Stepowa" to zbiór wierszy Małaniuka wydany w Polsce w1936 r. w tłumaczeniu Jastrzębca-Kozłowskiego. Tytułową Helladą jest dla poety Ukraina, której obszar jest rzeczywistym miejscem ścierania się wpływów kultury Wschodu i Zachodu. Hellenizm Ukrainy widział Małaniuk jako najbardziej pierwotny jej charakter, czego potwierdzeniem była jego chersońska ojczyzna pełna greckich pozostałości, potwierdzonych przez wykopaliska archeologiczne. Przeciwieństwem klasycznej helleńskiej kultury, określanej przez ideę harmonii, był chaos dzikiego stepu i barbarzyńcy ze wschodu: "Step pogrąża się cały w przedwiecznym chaosie".
Z drugiej strony stepowa Ukraina stanowi dla poety jedność tradycji helleńskiej, stepowej przestrzeni i sadu nasyconego wielowymiarową symboliką:
Powieje z Pontu wiatr. A wtedy westchnie głośniej
Budząc się Scytów step i burzan znów na wietrze
Zielonym morzem krzów ogromny step porośnie
I potoczą się fale zielone
Wiersze Jewhena Małaniuka drukowane były w Polsce od początku lat trzydziestych XX wieku. Kontakty zawiązane w Warszawie ze środowiskiem literackim zaowocowały przekładami i wzajemnymi inspiracjami. Tłumaczyli go Józef Czechowicz, Andrzej Jaworski, Julian Tuwim, wspomniany wyżej Jastrzębiec-Kozłowski i inni. Małaniuka zresztą z Tuwimem łączyła bliższa przyjaźń, wysoko cenił jego twórczość i artyzm, poświęcił mu wiersz "Ars poetica". Z kolei Tuwim zamieścił na łamach Wiadomości Literackich tłumaczenie wiersza Małaniuka "Warszawa":
(fragm.)
Wpatrujesz się chmurnie, spiżowo,
Ponad piętra i ludzi, i twarze,
Grzmi pod tobą, dygocąc miarowo,
Stolica w burzliwym rozgwarze.
W dali mewy wiślane krzyczą,
Fala brzegi piaszczyste liże,
Czarne miasto twoje, Mickiewiczu,
Eurazyjskim jest dla mnie Paryżem.
Szumią głuche preludia jesieni,
Dyryguje Chopin Listopadem,
Ludzie tutaj - tacy spóźnieni,
Władza tutaj z legendarnym czadem.
W mgłach wyspiańskich Belweder, owiany
Petersburskim tumanem mrocznym.
W sennych oknach - czy to płomień, czy plamy?
Szare widmo - uroczyste czy uroczne?
(.................)
Związki z Polską, z polską literaturą okazały się trwalsze, ponieważ po wyjeździe na stałe na emigrację, pierwszym i jedynym miejscem, gdzie Jewhen Malaniuk mógł publikować, była paryska Kultura pod redakcją Giedroycia. Już w numerze 8. (1948) ukazał się wiersz „To nie
w Judei... To nad Ukrainą...” w przekładzie Józefa Łobodowskiego
To nie w Judei... To nad Ukrainą
proroka głos w struchlałej
grzmiał przestrzeni
i rudy dym nad stepem snuł się sinym
i dzwon alarmu strachem serca mamił,
a rok później, w numerze 15. esej "Naród w wędrówce", napisany zresztą przez autora po polsku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz