26 gru 2024

Dwa dni świąt Bożego Narodzenia

pierwszy dzień biały jak skrzydła aniołów
ogłoszony wołaniem na Pasterkę
jaśniejące niebo sypie gwiazdy na ziemię
śpiewy niosą się gromko z kościołów
aż się trzęsie zimowe powietrze
kolędnicy szykują turonie i gwiazdy
pójdą w drogę od domu do domu
ze śpiewem z przytupem ze śmiechem

drugi dzień czerwony jak zachód słońca
gdy noc zapowiada się długa i mroźna
pod kamieniami pierwszy męczennik kona
widząc Boga który był Dziecięciem w żłobie
kolędnicy z gwiazdą i turoniem poszli dalej
pukają śpiewają proszą o datki i ciastka
śmierć z kosą za nimi podąża w pląsach
echo niesie pastorałki i kolędy
biały śnieg przykrywa ślad kamieni 

23 gru 2024

Dawne pocztówki świąteczne

Obyczaj wysyłania kartek świątecznych zanikł niemal całkowicie. Kto dziś wysyła kartki?... Mnie jeszcze się zdarza. I czasami nawet otrzymuję dwie, trzy. Kiedyś, jeszcze do niedawna, zbieranie świątecznych kartek było domeną dzieci i okazją do budowania świątecznego wystroju. Teraz zbierają je co najwyżej pasjonaci staroci i kolekcjonerzy. Bywały dawniej kartki projektowane przez malarzy, artystyczne, ciekawe. I co najważniejsze, nie miały gotowych życzeń, trzeba je było wymyślać samemu. Czyli postarać się dopasować je do adresata. 


Przedwojenna świąteczna kartka pocztowa, której autorem jest Wiktor Poraj-Chlebowski, malarz krakowski żyjący w latach 1877 - 1943


Pocztówka z 1921 roku z obrazem Józefa Krasnowolskiego (1879 - 1939), który wydał serię pocztówek ze swoimi obrazami


Pocztówka z 1924 roku projektu Adama Setkowicza (1875 - 1945), malarza, akwarelisty, pejzażysty


Pocztówka przedwojenna wydana w Przemyślu, autorką obrazu jest J. Jankowska, niestety, nie znalazłam więcej informacji o malarce

19 gru 2024

Jedzie choinka

Pocztówka sprzed 1918 roku wydana w Wiedniu

10 gru 2024

Organista z Bazyliki Bożego Ciała

Organista z Bazyliki Bożego Ciała

Nie potrzeba wielkich rzeczy do pokazania talentu, w wielkich  bowiem często zwyczaj i forma myśl zastępuje, a w mniejszych, oryginalniejszych, pokazują się pomysły i smak własny.

(Józef Ignacy Kraszewski)

 

Grał na największych organach w Krakowie w Bazylice Bożego Ciała, prowadził chór, opowiadał najlepsze dowcipy i znał pięć języków obcych. Ksiądz kanonik regularny laterański Stanisław Świś urodził się w 1932 roku w Konstantowie, małej wiosce na Lubelszczyźnie z chałupami strzechą krytych. Obecnie Konstantów znajduje się w powiecie janowskim, w czasach przedwojennych i wojennych był to powiat biłgorajski.

Kanonicy laterańscy - zakon całkiem szacowny, bo od św. Augustyna się wywodzący, którego pełna nazwa brzmi: Zakon Kanoników Regularnych św. Augustyna Kongregacji Najświętszego Zbawiciela Laterańskiego. Oczywiście nikt nie jest w stanie tego zapamiętać, więc w skrócie mówi się po prostu Kanonicy Regularni. Ze względu na augustiańską regułę, z której wyrasta zakon oraz późniejszego należącego do zakonu świętego, Kanonicy Laterańscy na krakowskim Kazimierzu mają szczególnie dwóch patronów: św. Augustyna oraz św. Stanisława Kazimierczyka, który tutaj w klasztorze zmarł i został pochowany pod posadzką (w późniejszym czasie ciało przeniesiono do renesansowego mauzoleum w ścianie bocznej świątyni). Do Krakowa zakon przybył, obejmując w opiekę świątynię pod wezwaniem Bożego Ciała, w 1405 roku sprowadzony przez Jagiełłę. Bazylika zaś ufundowana ok. 1340 r. przez Kazimierza Wielkiego znajduje się we wszystkich publikacjach o zabytkach Krakowa i jest stałym punktem turystycznych podróży.  Wzniesiona w stylu gotyckim trójnawowa świątynia, z późniejszymi barokowymi i manierystycznymi elementami wystroju wnętrza, wywołuje wrażenie wzniosłej potęgi i zadziwia kunsztem dawnych mistrzów. 

Na uwagę zasługują organy, zaprojektowane na 83 głosy czekają na wstawienie ostatnich trzech głosów językowych. Ciekawostką jest rozmieszczenie głosów organowych: 62 z nich znajduje się nad chórem, a 20 tworzy organy boczne w prezbiterium w zabytkowej barokowej szafie organowej z 1664 r. Odległość między nimi wynosi 70 metrów, jednak można na nich grać jednocześnie, co tworzy niepowtarzalną przestrzeń dźwiękową we wnętrzu świątyni, można na nich grać utwory skomponowane na zasadzie echa. Przy czym "głosy", "głosy językowe", "głosy organowe" to nie to samo, co liczba piszczałek, bo jest  ich 5950 oraz 25 dzwonów. Na jeden głos składa się bowiem szereg piszczałek odpowiednio uporządkowanych, najczęściej o identycznym kształcie (konstrukcji), chociaż różnej wielkości i wydających dźwięki o wyrównanej barwie i natężeniu. Nazwa głosu od razu sugeruje - przynajmniej organiście, bo zapewne nie każdemu laikowi - jego brzmienie. Na przykład głos Vox Humana 8` przypomina w niektórych rejestrach głos ludzki.

Już w 1413 roku widnieje zapis o uposażeniu organisty o imieniu Maciej, a później kolejnych aż do czasów współczesnych. Wzmianka o osobnym mieszkaniu przeznaczonym dla organisty sugeruje, że byli nimi ludzie świeccy, choć w historii funkcjonowania Zakonu Kanoników na Kazimierzu bywali także organiści będący zakonnikami, czasami jako organiści główni, czasami jako pomocniczy. I właśnie jednym z nich w latach 1977 - 1991 był kanonik regularny laterański ks. Stanisław Świś  (1932 - 2003). Już w dzieciństwie, spędzonym w małej wsi na obrzeżach Lasów Janowskich, przejawiał zainteresowanie muzyką. Uczył się u wiejskich muzykantów. Pozostawił zapis ponad 80 melodii z okolic Janowa Lubelskiego  spisywanych w latach czterdziestych. Są w tym starym zeszycie dwunastoletniego chłopca cudne rzeczy, nutowy zapis polek, ludowych pieśni ("Na Kujawach powiadają..."), walców, fokstrotów i kolęd.  Aż się prosi, żeby to wydać. Na razie zdigitalizowany zeszyt udostępnili w Internecie krakowscy współbracia zakonni.


Muzyczny talent chłopca z przedwojennej wioski wcale nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę, że jest to zagłębie wciąż żywej muzyki ludowej. Konstantów znajduje się bowiem na środku linii od Godziszowa, przez Dzwolę i Kocudzę w powiecie janowskim, do Łukowej w powiecie biłgorajskim, która wyznacza tereny o bogatej tradycji muzyki ludowej co roku obecnej między innymi na Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym.

Z Dzwoli, obecnie gminnej miejscowości, do której należy Konstantów, pochodzi laureat Złotej Baszty w 1997 r., skrzypek Stanisław Głaz. Jak sam o sobie mówi, w życiu robił wiele rzeczy, był rolnikiem, cieślą, szewcem, stolarzem, murarzem, ale zawsze też muzykantem, najpierw kolędującym, potem grającym na klarnecie w orkiestrze dętej, ostatecznie zaś na skrzypcach U takiego zapewne wiejskiego muzykanta, w którego sękatych dłoniach wciąż pachnie tutejsza gleba, uczył się w dzieciństwie dwunastoletni Staszek. I tutaj także słuchał archaicznych pieśni śpiewanych podczas wesel i pogrzebów.

Po ukończeniu seminarium i uzyskaniu święceń kapłańskich w 1958 r. ksiądz Świś pozostał w Krakowie i tam rozpoczął studia w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej (obecnie Akademia Muzyczna im. Krzysztofa Pendereckiego), z czym związane były pewne perypetie, bowiem w ówczesnych czasach jako duchowny nie mógł swobodnie uczestniczyć w zajęciach w stroju zakonnym, toteż otrzymał specjalne pozwolenie na używanie stroju świeckiego. Koledzy i koleżanki na studiach nie wiedzieli, że studiuje z nimi osoba duchowna. Ks. Świś studiował między innymi pod kierunkiem prof. Tadeusza  Machla, który wykładał kompozycję i instrumentację, natomiast pod kierunkiem prof. prof. Jana Jargonia i Franciszka Widełki doskonalił grę na organach. Ks. Świś bardzo dobrze grał też na skrzypcach. 

W 1963 roku rozpoczął się, można by rzec, światowy etap biografii przyszłego organisty w Bazylice Bożego Ciała. Najpierw wyjechał do Francji, gdzie przebywał w klasztorze w Beauchene, w Normandii. Znajduje się tam Sanktuarium Matki Bożej, którym kierują Kanonicy Regularni sprowadzeni w 1872 r. Wspólnota zakonna w Beauchene jest mała, ale międzynarodowa. Mają stronę internetową w pięciu językach, w tym po polsku. Już w roku następnym 1964 ks. Świś przebywa w klasztorze św. Agnieszki w Rzymie i pełni funkcję organisty pomocniczego w Bazylice św. Agnieszki za Murami.  Kolejny rok 1965 i kolejny etap duszpasterskich peregrynacji to Birmingham w Wielkiej Brytanii, gdzie Kanonicy Laterańscy prowadzą polską parafię wśród Polonii od zakończenia II wojny światowej, gdy wielu Polaków pozostało za granicą. Od 1971 roku pracował w duszpasterstwie polonijnym w Stanach Zjednoczonych. Ostatecznie do kraju powrócił w 1977 roku, a lata spędzone za granicą owocnie wykorzystał także na doskonalenie znajomości języków obcych, gdyż w zakonnym seminarium prowadził zajęcia z języka angielskiego, włoskiego i łacińskiego.

W Bazylice Bożego Ciała po powrocie do kraju dał się poznać przede wszystkim jako organista pomocniczy, prowadził także chór klasztorny. Skomponował muzykę do wielu pieśni, hymnów i modlitw zakonnych, w tym hymnów do patronów Bazyliki Bożego Ciała, czyli św. św. Augustyna i Stanisława Kazimierczyka oraz hymny na nieszpory, do modlitw na Ciemne Jutrznie. W 1991 roku podjął posługę w Sanktuarium w Gietrzwałdzie, opracował i wydał zbiór pieśni maryjnych. Z przeprowadzką też jest anegdota, którą sam opowiadał, jak to pakował swoje rzeczy. Oczywiście jako zakonnik składał śluby ubóstwa, ale pasja do języków obcych, praca wykładowcy i tłumacza wymaga przecież zaplecza słowników. Toteż nazbierał ich sporo i opowiadał, jak to spakował je w "siedemnaście pudeł ubóstwa" - same słowniki.  Pozostawił też w rękopisach różne utwory, m.in. preludia organowe. Podczas corocznych odwiedzin rodzinnej wioski grał na organach parafialnego kościoła w Dzwoli. Odwiedzał bliskich i przyjaciół z dzieciństwa, opowiadał anegdoty z lat posługiwania za granicą i w Krakowie. Zmarł w 2003 roku zupełnie niespodziewanie, pozostawiając wspomnienia i niewydane kompozycje religijne.


Lublin. Kultura i Społeczeństwo. Nr 3-4/ maj-sierpień 2024 


8 gru 2024

Identyfikacja autorów poezji XIX wieku w kalendarzu z 1878 roku

    Jednym z XIX-wiecznych drukarzy, współautorów i wydawców warszawskich był Jan Jaworski, którego obszerne kalendarze są dzisiaj wydawane i poszukiwane jako reprinty oryginałów.  Kalendarze Jaworskiego są jak antologie, encyklopedie i roczniki statystyczne  w jednym. Obok właściwej części z dniami, miesiącami i świętami zawierały części naukowe, poradnikowe i literackie z poezją i prozą. Z takiego kalendarza nie wydziera się kartek i nie wyrzuca go wraz z końcem roku, lecz dokłada do domowej biblioteczki. Niektóre miały oddzielnie numerowane części: właściwą kalendarzową, literacką i informacyjno-statystyczną. Toteż były to całkiem pokaźne książki po 300 i więcej stron. Do dzisiaj mogą stanowić nieocenione źródło informacji, np. o mieszkańcach poszczególnych ulic Warszawy, o działających wówczas zakładach usługowych, o cenach biletów na kolei, ba, jest nawet cały rozkład pociągów z Warszawy, terminaż jarmarków w poszczególnych guberniach z podziałem na miasta powiatowe, wykaz adresów gminnych sądów i nazwiska sędziów, spis spożywczych stowarzyszeń i ich przychody... Słowem, kopalnia informacji. Bardzo bogate pod tym względem są kalendarze z roku 1873 i roku przestępnego 1876, który ma ok. 350 stron (około, ponieważ strony z reklamami zakładów usługowych nie są numerowane). 


Na uwagę zasługują piękne rysunki wewnątrz. Każdy miesiąc opatrzony znakiem zodiaku i bogatymi zdobieniami, artykuły wzbogacone rycinami, czasem wykresami. 

Widok na Warszawę z kalendarza z 1876 roku

Widok na Lublin z kalendarza z 1873 roku

Strona kalendarzowa grudnia z 1873 roku

Portret Józefa Ignacego Kraszewskiego z artykułu o literaturze polskiej (kalendarz 1873 r.)


Rysunek ilustrujący prace w tunelu kolejowego Świętego Gotarda z artykułu o wynalazkach i postępie technicznym w kalendarzu z 1876 r.  Budowę ukończono w 1881 r. 

       Obszerne części literackie prezentują poezję i prozę XIX wieku. Gromadząc kalendarze, czytelnik mógł przy okazji zgromadzić pokaźną literacką biblioteczkę. Nie wspominając o obszernych omówieniach zjawisk z różnych dziedzin sztuki (malarstwo, muzyka, literatura) w Europie. Obok zaś sprawozdań z literatury można natrafić na przyczynki historyczne, analizy filozoficzne i naukowe, reportaże podróżnicze i materiały o szkolnictwie. 
       Jednakże w Kalendarzu Rodzinnym na rok zwyczajny 1878 cały dział poezji jest jedną wielką zagadką: nie ma nazwisk autorów zamieszczonych wierszy.  Przy niektórych tytułach widnieją w nawiasach dopiski "z Szyllera", "z Moora" sugerujące, że są to przekłady. Ale czyje? Na podstawie publikacji prasowych i literackich z pierwszej połowy XIX wieku można jako autorów wszystkich wierszy zamieszczonych w tym numerze kalendarza zidentyfikować Juliana Korsaka (1807 - 1855) oraz Aleksandra Chodźkę (1804 - 1891). 
        Oryginalnym utworem Juliana Korsaka jest Pielgrzym


Jest to tez jeden z utworów, do których muzykę napisał Stanisław Moniuszko zamieszczając w swoim Śpiewniku Domowym

Skąd jednak zaczerpnął tekst kompozytor? Okazuje się, że Julian Korsak w 1836 roku opublikował Poezye zawierające jego własne wiersze, listy oraz tłumaczenia. 


Oprócz Pielgrzyma znajdują się tam także dwa zamieszczone w Kalendarzu Rodzinnym 1878 tłumaczenia: Łza (z Moora) oraz Nadzieja (z Szyllera). Wiersz Nadzieja (z Szyllera) zamieściły także "Rozmaitości Warszawskie" w numerze 23 z 13 czerwca 1827 roku, powołując się na "Dziennik Wileński".  Poetycki zbiór kalendarzowy otwiera wiersz Wszędzie dobrze, lepiej między swemi, który również znajduje się w tomiku Korsaka jako jego oryginalny utwór. 
        

Pozostałe utwory poetyckie z kalendarzowego zbioru są autorstwa Aleksandra Chodźki. Rozstanie i Księżyc to tłumaczenia z Byrona. Oba utwory znajdują się w zbiorze Poezye Aleksandra Chodźki wydanym w Petersburgu w 1929 roku. 


Interesujące, że w kalendarzu z 1878 roku wiersz Byrona ma nadany tytuł Rozstanie, gdy sam Chodźko w swoim zbiorze nie nadał polskiego tytułu, lecz zamieścił je pod oryginalnym angielskim z nagłówkiem Elegija z Byrona

Tłumaczeniami są także utwory: Czeczeniec (z A. Puszkina) oraz Święty Bazyli (legenda) należący do zbioru Pieśni Nowogreckich zamieszczonych w Poezyach z 1829 roku. I na koniec wiersz Zmrok, będący oryginalnym utworem Aleksandra Chodźki zamieszczonym w tymże zbiorze. 
       W zasadzie więc autor kalendarza mógł korzystać tylko z dwóch źródeł do skompletowania utworów poetyckich. Były to Poezye Aleksandra Chodźki z 1929 roku i Poezye Juliana Korsaka z roku 1836. Czy miał je w domu i często czytał? Czy też wpadły mu w ręce i postanowił dokonać wyboru? A może były to ulubione wiersze? Tak ulubione, że "zapomniał" podać autorów licząc, że czytelnicy czy rozpoznają lub domyślą.  

© Kalendarze oraz publikacje z domeny publicznej.

4 gru 2024

kalejdoskop

odmierzam życie według rocznych kalendarzy

skrupulatnie odhaczam lata miesiące i dni

niektóre daty zakreślam obwódką do zapamiętania

stare roczniki wciąż zapełniają szuflady

gdy w pamięci z biegiem lat przeszłość kurczy się

do kilku znaczących dat  

ot, sceny z życia bez początku i końca

rozwieszam je na osi czasu

jak pranie do wysuszenia z łez

dawne słowa nie ranią

wyznania nie wiadomo czyje

gniew wypalony jak popiół w starym kaflowym piecu

mogę dowolnie obracać wspomnieniami

jak szkiełkami w dziecięcym kalejdoskopie

pod światło kolorowe fragmenty układają się

w zachwycające barwne desenie

niepowtarzalne eony mojej własnej przeszłości

zamknięte w jednej dacie

lub słowie "minęło"