Podobno 130. wystawców. Nie liczyłam, ale obeszłam prawie wszystkie stoiska. Trzymając się przy okazji za kieszeń, żeby nie wydać za dużo. Już nawet nie o wydawanie chodzi, a raczej o brak miejsca na nowe książki. Więc z żalem ogromnym odwracałam głowę. Przechadzałam się, słuchałam rozmów i szelestu przewracanych kartek. Targi Książek to wciąż dowód na prymat książek drukowanych nad wersjami elektronicznymi. Niektórzy pokonują kilkaset kilometrów, żeby spotkać się z ulubionym pisarzem i kupić jego książkę z autografem. Ja co prawda nie poluję na autografy, ale rozmawiałam z osobami, które w tym celu przyjadą jutro i pojutrze.
Przyjazd w piątek był szczęśliwą decyzją, ponieważ nie ma tłoku i bez pośpiechu można spacerować od stoiska do stoiska. Większe tłumy spodziewane są w sobotę i niedzielę. Tymczasem dzisiaj spokojnie zanurzyłam się w królestwo książki. Naprawdę cieszy oko widok młodych ludzi szukających ulubionych pozycji i ulubionych autorów. Mnie co prawda bardziej cieszył Giedroyć i Chopin w Brytanii Petera Willisa niż literatura młodzieżowa, ale to naturalne różnice pokoleń. Istotne jest wspólne zamiłowanie do czytania. Dłużej przystanęłam przy stoiskach Instytutu Europy Środkowej, Oficyny Wydawniczej Kontynenty, Polskiego Wydawnictwa Muzycznego, CSK w Lublinie oraz stoisk bibliotek: Pedagogicznej i Łopacińskiego.
Ochłonąć po pierwszych wrażeniach można w miejscach kawowo-kulinarnych. Zebrać myśli, przeanalizować zasoby, potrzeby i ... własną zachłanność na słowo drukowane, żeby podjąć ostateczną decyzję. Z bólem serca wykreślić z listy jedno, zostawić inne. Nie ma jednak gwarancji, że się podjęło słuszną decyzję. Już w drodze powrotnej żałowałam, że czegoś nie kupiłam, rezygnując zbyt łatwo pod wpływem wizji po sufit zapełnionych półek. Niestety, w pewnym wieku przestaje się kupować książki do jednorazowego przeczytania. Teraz trzeba już się mocno zastanawiać, ile razy po nią sięgnę, żeby warto było ją mieć na własność. Chłodna kalkulacja wygrywa z porywami serca.
Targi to mimo wszystko wspaniała sprawa. Jeszcze jedna okazja, aby się przekonać - wbrew ponurym przewidywaniom - że papierowa książka wciąż ma się dobrze. I, o dziwo, nadal przyciąga rzesze czytelników w każdym wieku.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz