21 lis 2025

patrzę przez okno

patrzę przez okno
jednostajnie sypie śnieg
ostatnie kępy zielonej trawy
chowają się pod czapką niewidką
znajoma ścieżka straciła kierunek
nie ma początku ani końca
patrzę przez okno
kamienna statyczność drzew
wysoko unosi obnażone gniazda
w nagich konarach czas się zatrzymał
zegary zamknięte w starych szafach
nie ruszą dziś ani jutro
patrzę przez okno
ta chwila rozrasta się w ciszy
tylko z daleka dzwon komuś bije 
ogłasza wieczne odpoczywanie








Brak komentarzy: