jednostajnie sypie śnieg
ostatnie kępy zielonej trawy
chowają się pod czapką niewidką
znajoma ścieżka straciła kierunek
nie ma początku ani końca
patrzę przez okno
kamienna statyczność drzew
wysoko unosi obnażone gniazda
w nagich konarach czas się zatrzymał
zegary zamknięte w starych szafach
nie ruszą dziś ani jutro
patrzę przez okno
ta chwila rozrasta się w ciszy
tylko z daleka dzwon komuś bije
ogłasza wieczne odpoczywanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz