21 gru 2009

Bory Tucholskie

moda na rudy
kita wiewórki, lisa
i rydz


na szlaku
w barwach jesieni
wije się Stążka


III miejsce w konkursie Cztery pory roku w Parku Narodowym "Bory Tucholskie", trzecia edycja: "Skrzyneczka kolorów"


http://www.park.borytucholskie.info/index.php?lg=&a=56&id=554

Biłgorajskie Widnokręgi Nr 1. Almanach, Biłgoraj 2010

18 gru 2009

uff!

uff!
wszystkie meble pachną
różaną pastą

13 gru 2009

przed świętami

przed świętami
wokół pniaka odcięte
głowy kaczek

6 gru 2009

Teodor Parnicki - "Zabij Kleopatrę"

W roku 467 odbywa się proces przeciwko Isokasjosowi o to, że ukrywając wiarę w wielobóstwo, zdobył ważne stanowisko w służbie ówczesnego cesarza Bizancjum. Poprzedziła go inna, jak się okazuje, dla następujących później wypadków znacznie ważniejsza, rozprawa sądowa o uznanie praw spadkowych przez mima Dionizję, o której nie do końca wiadomo kim jest, czego była świadkiem w dzieciństwie, dlaczego została mimem - aktorką i wreszcie znajduje się czy też tylko udaje, że się znajduje w "ciemności dźwiękowej", czyli jest czy nie jest głuchoniema.

Pięć lat później, w roku 472, dwoje uwięzionych w twierdzy Cherrys, Hermanaryk, syn Aspara, i Apolonia, synowa przyszłego cesarza Zenona, wdowa po jego bękarcie, prowadzą ze sobą dziwną korespondencję, przesyłając sobie dialogi w konwencji rozprawy urojonej, załączając do listów wyciągi z przebiegu obu rozpraw sprzed pięciu lat. Analiza owych rozpraw ma doprowadzić do odpowiedzi na pytanie, czy Hermanaryk ożeni się z Apolonią. Kroniki historyczne podają bowiem, że ożeni się z jej córką, wnuczką Zenona.

W roku 1334 niejaki Tarantula, prowadzący rozprawy urojone z Eugeniuszem Tair, Anglikiem w krzyżackim płaszczu, na wezwanie papieża Jana XXII, przyznaje się do napisania powieści "Zabij Kleopatrę", obejmujacą powyższą historię. Służyć ona miała udowodnieniu tezy, że miłość nie zabija, a to w tym celu, aby Eugeniusza Tair powstrzymać przed donosem na Apolonię (inną już, z wieku XIV), którą co prawda kochał, ale, bardziej zajęty zbawieniem jej duszy, zamierzał doprowadzić do spalenia jej na stosie za herezję.

Pojawia się teraz autor drugiej części powieści, opisujący to, co dzieje się w wieku XIV. A dzieją się rzeczy wprost fantastyczne. Autor bowiem drugi musi jakoś dokończyć wątki pozaczynane w części pierwszej. Otóż po ogłoszeniu przez Jana Dwudziestego Drugiego "przeciwzaświatowych kazań" dochodzi do owych zaświatów zamknięcia, więc bohaterowie: Dionizja, Isokasjos , Apolonia i cała reszta zamieszana w sprawy sądowe sprzed stuleci, wylądowali na "pozaświatowej patelni", która mocno grzeje w stopy, zmuszając do piekielnego tańca w podskokach.

A kto by uważał, że to jeszcze za mało komplikacji, może przejść do części trzeciej, której akcja rozgrywa się na przełomie XVI i XVII wieku, a jej treścią główną są rozważania kto też napisał poprzednie części. Do miana autorów pretendują dwaj "kumple" ze szwedzkiego więzienia w zamku Nykoping: Atanazy Diasjus vel Nikitin oraz Aleksander Mateusz Boniecki, przedstawiający się jako dziadek - ni mniej ni więcej, tylko - JANA ONUFREGO ZAGŁOBY.

Tymczasem jednak postacie literackie zyskują świadomość wtórności swojego istnienia i swoich losów przyszłych, potwierdzonych historycznie. Zaczynają prowadzić formalne śledztwo w sprawie swojego domniemanego stwórcy, a raczej dotwórcy i przetwórcy, jak to zostaje określone. Dochodzi niemalże do buntu postaci przeciw autorowi - któremu właściwie? - nie bardzo wiadomo. Zdeterminowany Hermanaryk, wbrew świadectwom historyków, wymusza na Autorze zgodę na poślubienie Apolonii. Wśród kontekstów historyczno-literackich mających obalić lub potwierdzić różne wersje autorstwa powieści, pojawia się cała plejada nazwisk światowej literatury: od Szekspira, przez Waltera Scotta, Schillera, Niemcewicza, Brodzińskiego, Zygmunta Krasińskiego nawet, na samym TEODORZE PARNICKIM - pośrednio - skończywszy, gdyż zostaje przywołany tytuł innej jego powieści "I u możnych dziwny".

A gdzież jest "Zabij Kleopatrę"? Dosłownie rzecz biorąc - nie ma. Nikt nigdy tego nie napisał. Parnicki napisał bowiem powieść o pisaniu powieści po tym tytułem. O trudnościach pisarza historycznego, który musi wybierać między lukami w przekazach historycznych a niemożliwością zaistnienia pewnych wydarzeń; między prawdopodobieństwem a fantastyką.

Szczerze mówiąc, takiej dozy fantastyczności, jaką zafundował Teodor Parnicki w "Zabij Kleopatrę" , trudno znaleźć nawet w klasycznych pozycjach science fiction. A jeszcze doprawiona sosem erudycji, ekwilibrystyką słowa, poczuciem humoru, dowcipnym dialogiem przekraczającym granice powieściowej fikcji, wprawia w zdumienie i ze strony na stronę coraz bardziej zachwyca. W pewnym momencie czytelnikowi nasuwa się pytanie, do czego doprowadzi autora ten niezwykły eksperyment. Dobrego pisarza poznaje się po tym, że nie daje gotowych odpowiedzi. Parnicki jest niewątpliwie pisarzem jednym z najlepszych, być może nawet najlepszym polskim pisarzem XX wieku. Czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam.

2 gru 2009

O słowiku Keatsa

Kiedy Chojnacki śpiewa o słowiku Keatsa, ciarki przechodzą po plecach. Nawet nie dlatego, że słowik śpiewa „aż serce mu pęknie”, i nie dlatego, że śpiewa od stu lat niezmiennie, choć świat się zmienia i mijają pokolenia a wraz z nimi przeminął i Keats. Najważniejszy jest nie słowik, lecz śpiew. Choć to zdumiewające, jak w tak małym i niepozornym ptaszku mieści się taki głos i taka pieśń, że powstały o nim baśnie, wiersze, piosenki…

Refren tak niepodobny do zwrotki, do majowych słowiczych treli. Bo czym jest wolność, jeśli nie poznaniem (…) czym jest prawda, jeśli nie spotkaniem (…) Piękne i straszne. Jak słowik musi śpiewać dlatego, że jest słowikiem; nie ma wyboru - i to straszne; nie ma wyboru - i to jest piękne, bo nikt nie śpiewa tak jak on; tak człowiek nie ma wyboru - musi być człowiekiem, choćby nie chciał - i to jest straszne; pozostanie zawsze człowiekiem - i to piękne, bo jest nadzieja, że kiedyś zajaśnieje światło zrozumienia.

Tak mało koncertów w naszym życiu, mało muzyki i mało słów niosących treść. Za to dużo pustosłowia, zmarnowanych gestów, niepotrzebnych emocji. Złych emocji. Chroń mnie, Panie, od nienawiści i od pogardy ochroń mnie, Boże (...) zbaw mnie, Panie, od nienawiści i ochroń od pogardy… Niech się wola Twoja ziści - to też śpiewa Chojnacki. Cóż więcej dodać? Koniec pieśni. Odkładając czarny mikrofon, w czarnym garniturze, z czarnej sceny wychodzi za kulisy pieśniarz. Tylko ta róża, czerwona róża na tle czerni, jak rana, jak serce, jak krzyk i cisza po nim, jak Tajemnica.

Zostajemy z ostatnim dźwiękiem w pamięci i uszy bombarduje Cisza. Słuchamy. Moment, w którym słowikowi serce pękło, jest jego najpiękniejszą frazą, nutą najdoskonalszą. Ostatecznym spełnieniem konieczności bycia słowikiem. Nie mógł być nikim więcej. I nikim mniej. Był pieśnią nocy, melodią bez materii, śpiewem aż do zapomnienia, upojnym czarem, w którym czas przeobraża się w wieczność. Był głosem ciszy.

1 gru 2009

późna jesień

późna jesień
róże przekwitają
w chochoły

jesienne niebo

jesienne niebo -
w pierzastych chmurach
gołębie