młody Bułhakow rwał jabłka w
sadzie
śmierć zamieszkała przez
trzydzieści dni i nocy
ulice puste przestrzelone na
wylot
obok zatrzymanego roweru ciało z dłońmi na kierownicy
rowerzysta wciąż jechał wzdłuż
ulicy
do domu? do sąsiada? do
sklepu? gdy nadeszła śmierć
inni nie zdążyli dobiec do
chodnika
zatrzymani w biegu na brzegu
szosy
jeszcze krok do bramy na
podwórko do piwnicy
nie zdążyli wśród desek i
potrzaskanych cegieł
podcięci strzałem ogłuszeni
świstem
chłopak z głową na krawężniku jak na poduszce
śni mu się wielka łąka pełna
kwiatów
albo miasto tętnice śmiechem
dzieci
jeszcze niedawno na brzegu
jaru pod skarpą ukryci
przed wzrokiem ciekawskich spotykali się zakochani
teraz z piasku do połowy
zagrzebani
w niebo zamordowani patrzą
ślepymi twarzami
matka ojciec i dzieci na
rodzinnym spotkaniu
na zawsze tutaj zostali
z gryzącymi ziarnami piasku pod
powiekami
Publikacja w Listach z Daleka, nr 134, kwiecień - maj 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz