28 sty 2011

sypie i sypie

sypie i sypie
nad zaspami
przelatują ptaki

21 sty 2011

kamienne schodki


Po sugestii Adama:


20 sty 2011

Idąc razem z nimi...

Thomas Stearns Eliot: Podróż Trzech Króli

"Mroźna to była wyprawa;
Najgorsza pora roku
Na podróż, zwłaszcza tak długą:
Drogi tonące w śniegu i lodowaty wiatr,
Najokrutniejsza zima."
Rozdrażnione wielbłądy, pokaleczone, zbolałe,
Kładły się w mokrym śniegu.
I było nam czasem żal
Letnich pałaców na wzgórzu, osłonecznionych tarasów,
I jedwabistych dziewcząt roznoszących napoje.
Poganiacze wielbłądów klęli i złorzeczyli,
Żądali napitku, kobiet, przepadali bez wieści,
Nocne ogniska gasły, nie było gdzie się schronić;

















(G. Moryciński, Pustynia z ptakami i demonami)


A miasta były wrogie, mieszkańcy nieprzyjaźni,
Wioski brudne i chytre, za wszystko żądano złota.
Ciężka to była próba.
Wędrowaliśmy w końcu już tylko w ciągu nocy,
Śpiąc byle gdzie i płytko,
I słysząc w sobie głos, który powtarzał w kółko:
To jest czyste szaleństwo.


















 Aż któregoś poranka, 
          śniegi mając za sobą, zjechaliśmy w dolinę,
Łagodną, żyzną, wionącą zapachem wielu roślin,
Gdzie nad strumieniem stał młyn i młócił kołem ciemność,
A dalej, pod niskim niebem, wznosiły się trzy drzewa,
I stary, siwy koń biegł łąką, galopem, w dal.
Stanęliśmy przed gospodą porosłą liśćmi wina;
W otworze drzwi sześć rąk rzucało raz po raz kośćmi
         i zgarniało srebrniki,
Stopy zaś uderzały w puste bukłaki po winie.
Nikt jednak tam nic nie wiedział; ruszyliśmy więc dalej
I dopiero pod wieczór, prawie w ostatniej chwili,
Trafiliśmy w to miejsce - można powiedzieć - właściwe.

Pamiętam, było dawno;
Dziś postąpiłbym tak samo, tylko trzeba zapytać
Trzeba zapytać
O to: czy cała ta droga nas wiodła
Do Narodzin czy Śmierci?
Że były to narodziny, to nie ulega kwestii,
Mieliśmy na to dowody. Bywałem świadkiem narodzin 
          i byłem też świadkiem śmierci,
I było dla mnie jasne, że są to różne rzeczy; jednak 
          te narodziny
Były dla nas konaniem, ciężkim jak Śmierć, śmierć nasza.
Wróciliśmy do siebie, do naszych starych Królestw,
Ale w tym dawnym obrządku jakoś nam już nieswojo,
Obco wśród tego tłumu zapatrzonego w swe bóstwa.
Rad byłbym innej śmierci.

przeł. Antoni Libera


Wiersz i obrazy zaprezentowane na wystawie "Podróż Trzech Króli" w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie, styczeń 2011


13 sty 2011

...tak więdnie mak pobity deszczem...

     Ileż smutku i tkliwości w tym obrazie! Jeśli prawdziwa poezja to maksimum uczucia wywołanego przy minimum słów, to niewątpliwie jest to WIELKA  POEZJA. Czyja? Wergiliusza oczywiście. Przy wydatnym udziale tłumacza Tadeusza Karyłowskiego.
     Och, nieważne, że Teukrzy z Rutulami równo wyrzynali się nawzajem bez litości, że najdzielniejsi męże twardą ręką potrafili wroga na pół rozpłatać od czubka głowy do siodła, że w zastraszającym tempie rosły po obu stronach stosy trupów, skoro... żaden dzień u potomnych nie ujmie im chwały, a umierali - trzeba przyznać - tak pięknie:
  
     Tak upada pod pługiem ścięty nieoględnie
     Kwiat różowy na wątłej łodydze, tak więdnie,
     Skłaniając lekko głowę, mak pobity deszczem...
                                                         
Wergiliuszowy (tak jak i Homerowy) bohater wie, że idzie na śmierć, ale ani ta wiedza nim nie zachwieje, ani go nie zatrzyma. Fatum wypełnić się musi. Pobitym ufność jedna: nie żywić nadziei!... Może to wydaje się zbyt okrutne, jak na naszą wrażliwość, ale przecież nie ma tutaj rozpaczy. 

     ... zuchy rosłe jak góry i jodły,
    Zwierzoną sobie bramę, nie znając co trwoga,
    Otworzą i w głąb szańców przyzywają wroga.
    Na prawo i na lewo, niby wieże sami
    Stoją, zbrojni żelazem, błyszczący kitami,
    Wyniośli...
                                              
Potęga, męstwo, sława i honor ich prowadzą czy zgoła sroższy gniew w piersiach walczących wybucha, trudno dociec. A jednak trzeba mieć nie tylko podziw dla męstwa, litując się nad człowieczą ułomnością: Czemu szarpiesz biednego? Krew ta nie z drzewa wytryska żali się Polidor uwięziony w krzewie łamanym przez Eneasza. Nizos zaś, dobiegając  niemalże do mety, potknął się i wylądował w gnoju, tracąc pewne zwycięstwo, a mimo to otrzymał od wodza cenną nagrodę dorównującą najlepszym. Do rywalizacji w zapasach z potężnym i młodym Daresem stanął stary Entel. I kiedy
    Entel podniósł prawicę na zamach wichrowy,
   Wysoko; ów - cios pięści, grożący od głowy,
    Przewidział i wnet ciało uchylił obrotnie:
    Entel w próżnię uderzył i o ziemię grzmotnie
    Ciężko całym brzemieniem ogromnego ciała...
cóż wtedy się dzieje? Jakoś ani nikt się nie śmieje, ani nie drwi z niefortunnego zapaśnika: pierwszy Acest pomyka i litośnie podnosi druha-rówieśnika. 
     Oj, bo też zdarzają się dzielnym rycerzom kuriozalne pomyłki, jak Turnowi, którego we śnie pod postacią staruszki nawiedza z ostrzeżeniem najstraszniejsza z Erynii - Allekto. Młodzian zaś, nie rozpoznając okrutnej bogini, drwi sobie z jej przestrogi i obraża pozorną troskliwością:

    Lecz ciebie, matko, starość przygniata nieczule
   Próżną troską i kiedy chwytają miecz króle,
   O posążki się bogów troszcz, zajmuj się chramami,
   Wojnę i pokój męskie niech sprawują dłonie!

O, nieźle się wkurzyła Allekto za te obraźliwe słowa! Zaraz pokazała się w prawdziwej swojej groźnej postaci i nasz bohater obudził się zlany potem ze strachu.
     Biedny Eneasz, ścigany w te i we wte gniewem Junony, nie może trafić do celu wieloletniej podróży. Obiecano mu bezpieczny port, nową ziemię, nową ojczyznę, a tymczasem proroctwa są coraz groźniejsze, wyjaśnienia bogów niejasne, a wszystkowiedząca Sybilla pisze swoje tajemnicze wyrocznie na liściach, które  wiatr rozwiewa. Chyba mu współczujemy, gdy zdesperowany prosi: ale nie pisz na liściach twych wierszy. 

Wiersze na liściach. Iście poetycki pomysł. Akurat tyle miejsca, żeby zmieściło się haiku. Może by tak spróbować?... 
    

nokturn

nokturn
na pustej ulicy
cichnące kroki

nowe okulary

nowe okulary
szarość
w pogłębionej perspektywie

9 sty 2011

Dzisiaj umarłam

      Człowiek nie żyje po to, żeby tylko żyć. Ziemia 
i Kosmos za małe są, aby pomieścić całego człowieka. 
A mimo to, czy nie jest tak, że już powiedziane zostało wszystko, tylko trzeba na nowo czytać i słuchać? Bach to odkrył? Bo skąd inaczej znalazłby właściwą harmonię? 
      Dzisiaj umarłam. Bo człowiek nie żyje po to, żeby tylko żyć.

8 sty 2011

Z płomieni czeluści będę cię ścigać...

     Odkąd Wergiliusz napełnił serce Dydony najpierw wielką miłością, a potem nienawiścią i rozpaczą, która doprowadziła do samobójstwa, jej lament ściga nie tylko wiarołomnego Eneasza, ale i każdego, kto czytał jej historię. W porównaniu z cyklonem emocji targającym Dydoną wykalkulowane, chłodne słowa pożegnania Eneasza pozbawiają go niemal ludzkich cech, na podobieństwo Kaukazu z twardej skały.
Nie można uwierzyć, że ktokolwiek z czujących byłby w stanie oprzeć się słowom:

O marną chwilę błagam, aż spocznie me łono,
Aż los mnie mój nauczy cierpieć – zwyciężoną.
                                         (Eneida)
     Ale bogowie są głusi na lament Dydony, tak samo Eneasz, który przecież jest synem bogini. Co z tego, że twardy los uczynił go mężem walecznym, tkliwym i pełnym poświęcenia synem kulawego ojca Anchizesa, litościwym nawet dla greckiego wroga Troi, Achamenidesa, którego zabiera na swój statek ratując przed niechybną śmiercią, jaka czekałaby go w krainie Cyklopów? Co z tego, że pobożność i posłuszeństwo wyrokom Przeznaczenia uodporniły go na klęski, skoro nie nauczył się kochać kobiety? Jej przekleństwo będzie go ścigać po najdalsze czasy, rujnując nowe państwo, sprowadzając wojny, mszcząc się za sponiewierane uczucie:

Niech ludów nie kojarzy miłość ni przymierze,
A kiedyś niech powstanie mściciel z naszych kości,
Co z ogniem do Dardanów i mieczem zagości,
Dziś, jutro, skoro tylko w ramieniu sił stanie!
Brzeg brzegowi, przystaniom wrogimi przystanie
Niech będą! Miecze mieczom! Niech wnuki w bój staną!
                                                          (Eneida)
     Wykrzyczane w rozpaczy Fatum wciąż brzmi w naszych uszach, wciąż nas – współczesnych – z głębokości dosięga jak miecz Archanioła wskazujący drogę w jedną tylko stronę: na wschód od Edenu. Klątwa jest nieodwracalna, musi się wypełnić do końca.

Płacz, matko, kochanko, przebacz,
bo nie anioł, nie anioł prowadzi.
Wy te same drżące u nieba,
wy te same róże sadzić jak głos
na grobach przyjdziecie i dłonią
odgarniecie wspomnienia i liście, jak włos
siwiejący na płytach płaskich.
                           (K.K.Baczyński)   
     Są chwile na pozór szczęśliwe, kiedy się zapomina, że mieszkamy na gruzach upadłych cywilizacji, domy budujemy na cmentarzach, oddychamy powietrzem, w którym wciąż słychać krzyk śmierci i lament sprzeciwu na okrutny los. Od czasu do czasu głos Dydony dociera wyraźniej, przebijając się przez zgiełk ulicy, niestrudzenie żądając należnego jej miejsca w naszej pamięci. 

When I am laid in earth,
may my wrongs create
no trouble in thy breast.
Remember me,
but ah! forget my fate.


     Podobnie jak trojańskie bitwy, które w kształt zaklęła rozgłośna sława. B y ł a Troja, lecz sunt lacrimae rerum wciąż materią sztuki, jak w „Trojanach” Berlioza, których premierę właśnie przygotowała (11 stycznia) Opera Narodowa. I porzucona królowa znowu przeklnie Eneasza.
     Kiedy płacze Dydona, płaczemy razem z nią; kiedy rozpacza, my jej towarzyszymy; kiedy przeklina – razem z nią zstępujemy do piekła.

(…) Z płomieni cię będę czeluści
Ścigać, gdy dusza zimne twe ciało opuści,
Jak cień zgonię cię wszędy, kara nieprzewlekła
Dojdzieć, zdrajco! – Wieść o niej usłyszę z dna piekła!
                              (Eneida)

Inspiracją może być wszystko

Udzieliłam wywiadu :)

NOWa Gazeta Biłgorajska - Kiedy powstał Pani pierwszy wiersz?
Iwona Danuta Startek - Pierwszy wiersz napisałam, będąc w szkole podstawowej. Nie miało to żadnego znaczenia dla późniejszej mojej twórczości.  Ani jego forma,  ani tematyka nie zasługuje na uwagę.  Zwyczajny uczniowski wierszyk. Później jeszcze w czasach szkolnych pisałam coś od czasu do czasu, ale na poważnie zajęłam się poezją dopiero po ukończeniu studiów. Wtedy świadomie zadecydowałam, że będę pisała stale, że będę rozwijać swój warsztat, że jest to ta dziedzina sztuki, którą będę się parać
NGB - Na kiedy więc przypadł Pani debiut?
IDS -  W biografiach twórczych przyjęło się za początek uznawać datę debiutu prasowego czy książkowego. W moim przypadku jest to rok 1991, w którym równolegle zadebiutowałam w dwóch regionalnych gazetach. Wiersz „gałązka głogu” ukazał się w 6. numerze „Tanwi” 1991 r., natomiast  „Głos Ziemi Kraśnickiej” w 9. numerze tegoż roku opublikował dwa wiersze: „Parki” oraz „mój dzień”.
NGB - Jaka jest tematyka Pani wierszy?
IDS - Kwestia tematyki mojej twórczości dla mnie samej, jako autorki, jest skomplikowana i powinni się o niej wypowiadać raczej czytelnicy.  Przejrzenie tomików, które wydałam pozwoli poczynić pewne konstatacje i zauważyć wyróżniające się tematy. Niemniej osobiście żadnego z owych wątków ani nie uważam za najważniejszy, ani też żadnego nie umniejszam.  Na pewno da się dostrzec liczną grupę utworów nawiązujących do szeroko rozumianej tematyki kresowej.  Jednakże czy to w aurze kresowej, czy pejzażowej, czy w utworach wyrastających z inspiracji innymi dziedzinami sztuki, z życiowych obserwacji czy przeżyć, zawsze chodzi o to, żeby tekst był ponadczasowy.  Nie piszę wierszy okolicznościowych, poezja nie jest do opisywania stanu bieżącego ani mojego osobistego życia, ani życia społecznego. Dlatego dość wyraźny jest kontekst filozoficzny i etyczny moich wierszy.
NGB - Jak przebiega proces tworzenia wiersza?
IDS . Zdradzanie tajemnic procesu twórczego uważam za zbędne. To nie jest temat do opowiadania. Proces twórczy jest sprawą indywidualną nie tylko każdego autora, ale nawet w odniesieniu do każdego wiersza. Nie ma reguły. Każdy wiersz powstaje inaczej, z innych pobudek, ma swoje specyficzne inspiracje. Cokolwiek się na ten temat powie, będzie niepełne i mylące.  Z tego też powodu uważam, że nie istnieje żadna recepta na uprawianie poezji. Każdy autor musi poszukiwać własnej drogi.
     Mogę tylko powiedzieć, że nad wierszem, jak nad każdym dziełem artystycznym, trzeba trochę popracować. On się nie bierze z niczego, z sufitu, bez wysiłku. Wiersz powstaje czasem bardzo długo, bywa wielokrotnie przerabiany, szuka się odpowiedniego wyrazu, konstrukcji metrycznej, buduje określoną kompozycję. Wymaga to intelektualnego wysiłku i czasu.
NGB - Skąd czerpie Pani inspirację do napisania wiersza?
IDS - Inspiracją może być wszystko: rozmowa z kimś, przeczytana książka czy artykuł, czasem nawet jedno zdanie, muzyka, obraz, wydarzenie, pejzaż, całe otoczenie, jakieś zaobserwowane zjawisko…. Dlatego to nie inspiracje zewnętrzne są najważniejsze, ale sposób patrzenia na nie.  Przecież wszyscy żyjemy w tym samym świecie, stykamy się z tymi samymi ludźmi i dotykają nas te same wydarzenia, ale tylko nieliczni są poetami. Nie dlatego, że żyją w innej rzeczywistości, lecz dlatego, że inaczej na nią patrzą i inaczej ją rozumieją.
NGB - Jakie są Pani najważniejsze sukcesy na tym polu?
IDS - Od czasu debiutu, czyli roku 1991, zdobyłam ponad trzydzieści nagród w ogólnopolskich konkursach za twórczość literacką, nie tylko poetycką.  Łatwo policzyć, że właściwie co roku wpada jakaś nagroda czy wyróżnienie, a bywają lata, że pojawia się ich kilka. Najbardziej prestiżowe są oczywiście nagrody główne:
 I miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim Cztery Pory Roku w Parku Narodowym „Bory Tucholskie” – 2010 r., Złoty Radomir w VI Otwartym Konkursie Poezji im. Zbigniewa Herberta w Radomiu – 2008 r., I miejsce w III Ogólnopolskim konkursie Poetyckim im. Władysława Sebyły w Kłobucku – 2008 r., I miejsce w XVI Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „U progu Kresów” w Chełmie – 2004 r., I miejsce w XV Ogólnopolskim Konkursie Literackim na wypowiedź o Bolesławie Leśmianie w Iłży – 2002 r.
NGB - Jednak to nie wszystkie osiągnięcia?
IDS - Do tego dochodzą nagrody drugi i trzecie,  w niektórych konkursach byłam laureatką kilkakrotnie, np. w Chełmie czterokrotnie, w Iłży trzykrotnie, w Zielonej Górze trzykrotnie zdobywałam nagrody za poezję i raz za prozę.  Odkąd prowadzę blog literacki, zapisuję w nim na bieżąco nie tylko swoje osiągnięcia, ale też nagrodzone wiersze, recenzje oraz opisuję działalność Biłgorajskiej Plejady Literackiej, której jestem współzałożycielką.
     Do osiągnięć należy też zaliczyć opublikowanie mojej twórczości w najbardziej prestiżowych ogólnopolskich czasopismach literackich i społecznych, jak „Odra”, „Więź”, „Integracje” oraz stałą wieloletnią współpracę z redakcją czasopisma polonijnego „Listy z Daleka”, wydawanego w Belgii.
NGB - Dziękuję za rozmowę.
EZ

NOWa Gazeta Biłorajska. Tygodnik Lokalny, nr 51/2010 r.



    Puszcza Solska

Kolumnadą katedr leśnych wyrosły
w górę, pnąc się dumnie, między obłoki
poszarpane wiatrem, mknące przed wzrokiem,
na przekór im trwają, polskie sosny.

Brązowymi pniami zawrotnie proste
wznoszą, uciekając z cienia, namioty
zielone, nieszczelne, z promieni złotych
od igły do igły rozpięte mosty.

Od piasku do nieba, wzwyż, utrącone
przez lata gałęzie, kikuty ramion,
chroniły tę ziemię, teraz zmęczone

wspominają przeszłość, nie tęskniąc za nią,
trwalsze niż historia. Początek i koniec
pamięci naszej w nich, one nie skłamią.


NOWa Gazeta Biłorajska. Tygodnik Lokalny, nr 51/2010 r.



Haniu, specjalnie dla Ciebie to wklejam. Wiem, że tu zaglądasz :)

1 sty 2011

noworoczne plany

spróbujmy abstrakcji
     w karnawale zdejmę maskę
     i Diogenes znajdzie wreszcie człowieka
     do Wielkanocy schudnę
     i zrobię porządek w szafach
     potem wygram milion w totolotka
     odwiedzę koleżankę w Nowym Jorku
     powieszę nad biurkiem
     "Babie lato" Chełmońskiego
     zaśpiewam arię z Upiorem w operze
     i przestanę bać się myszy

wróćmy do pewników
     rok przeminie
     podatki wzrosną

                       Lidia Kotuła

kanonada

kanonada
niebo nad miastem zakwitło
pióropuszami