11 lis 2024

znicz pod pomnikiem

Kozak Kordian Konar
nad rzeką gdzie błędne drogi
okrążeni niemiecką obławą
nasłuchiwali pękających nad lasem bomb
a tu żołnierz głodny
trzy dni maszerował o samej wodzie
paląc skręty z gazet
Wichura Wrona Wieża
gonili hurra hurra grzmiały haubice
szeptali nocą wśród szelestu sosen
szperacze i saperzy na przodzie
Poraj Gruszka i Wiewiór
z lasem zaprzyjaźnieni
do bagien przygnieceni kanonadą
w szarych twarzach źrenice
szeroko otwarte
szukają przejścia przez szczelinę kordonu
syczały bagna gasząc ogień artylerii
świadkiem były mgły poranne
i gasnące gwiazdy
niesione na plecach zgarbionych 
po nienazwanych drogach
przez las przez stepy przez tajgę
przez syberyjskie mrozy
przez więzienne cele 
powojennych losów  
Ajaks Oczko Długi...
Poraj Korski Ryś...
Orzeł Iskra Bruzda...
Bezimienny... Bezimienny... NN... 
na leśnym cmentarzu krzyże czarne
pod pomnikiem czerwony znicz




31 paź 2024

antologia z Gniewina







krótka historia romansu

 

żyją a jakby nie żyli nie oddychali

żywią się powietrzem

czasami robią sobie sałatkę z porów i marchewki

to wystarczy aby nie słuchać

burczenia w brzuchu

zagłuszającego motyle

 

patrzą a jakby nic nie widzą

błądzącym wzrokiem szukają się ciągle

jak ślepcy wodząc oczami za głosem i zapachem

w pieszczotach i milczeniu szukają potwierdzenia

że czas nie ma nad nimi władzy

a oni będą wieczni

aż do kolejnego poranka

 

na jawie a jakby we śnie

budzą się i zasypiają z tym samym portretem pod powiekami

pieczołowicie uzupełnianym

o potajemne uśmiechy ukośne spojrzenia

i niesforny włos nad czołem

stopniowo wzrasta liczba piegów na nosie

gestów zawieszonych bez dotyku

i słów zbędnych wezbranych w rzekę

rozlaną jak wiosenna powódź

 

z czułością stygnącą jak lawa

na zboczu gasnącego wulkanu czekają

dogodnej chwili na rozstanie

bez zbędnych pretensji i wyrzutów

parę słów na pożegnanie

odchodzę było miło

najlepiej esemesem i bez odbioru



PS Niestety, w druku w antologii zniknęła kursywa w przedostatnim wersie.




29 paź 2024

sto lat temu urodził się Zbigniew Herbert

dlaczego Herbert

                        w stulecie urodzin

 

wędzidło sztuki stawia granice

ujarzmiona myśl tropi znaki przeszłości

na obrazach mistrza z Delft

w przedmiotach zapisany rytuał

codzienności

 

zwyczajny świat w geście skupienia

światło i cienie to cała prawda

język rzeczy widzialnych

i niewidzialne znaczenia słów

zapisanych z wyczuciem smaku

 

martwa natura i rękopisy

złamana pieczęć na pergaminie

otwiera to co zakryte

Arkadia czeka i Ona w niej

gotowa na spotkanie

 

dawni mistrzowie niepokoją

przenikliwym wzrokiem

ponad ciemnością wieków

nigdy nie kończy się

stąpanie po śladach

wieczna wędrówka do mądrości

być z tyłu i patrzeć w przyszłość

bez strachu

 

 

26 paź 2024

konkursowe haiku jesienne

temat - kasztany



powrót po latach
przed budynkiem szkoły
zbieram kasztany

13 pkt


temat - babie lato


już jesień
rozczesuję we włosach
babie lato

3 pkt


12 paź 2024

Kiedy sen jest grzechem




       „Kiedy sen jest grzechem” stanowi zaproszenie do wspólnej podróży przez wydarzenia kulturalne w regionie, w kraju i za granicą. Zachęcam do śledzenia festiwali i koncertów w Warszawie, Krakowie, Lublinie czy w Lloret de Mar w Hiszpanii. Współczesne obszary kultury Wilna, Budapesztu, Girony czy kresowych rubieży widziane przez pryzmat historii stanowią wciąż obecne dziedzictwo teraźniejszości. Muzyka Moniuszki, reportaże Lundkvista, twórczość Parnickiego to tylko niektóre z filarów, z których wyrasta kultura współczesna. Pochodząc z Konstantowa koło Janowa Lubelskiego zahaczam o tereny obecnego powiatu janowskiego, Lasów Janowskich, a także Puszczy Solskiej, Biłgoraja, Zamojszczyzny aż po Kresy dawnej Rzeczpospolitej. 

    „Kiedy sen jest grzechem” jest w zmierzeniu i formie lekkiego felietonowego stylu kontynuacją poprzedniej publikacji pod tytułem „Z Szekspirem w torebce”. Książki zawierają teksty publikowane na autorskich blogach, internetowych portalach literackich, czasopismach polonijnych i krajowych. 
        Warto dodać, że obie książki zostały wydane przez Zespół Szkół Budowlanych i Ogólnokształcących w Biłgoraju, który dysponuje własnymi numerami ISBN nadanymi przez Bibliotekę Narodową. 

1 paź 2024

wiersz zakwalifikowany do druku

      W XXIII Ogólnopolskim Konkursie Literackim "Gniewińskie Pióro" jeden z trzech moich wierszy został zakwalifikowany do druku w pokonkursowym almanachu.

krótka historia romansu

żyją a jakby nie żyli nie oddychali
żywią się powietrzem
czasami robią sobie sałatkę z porów i marchewki
to wystarczy aby nie słuchać
burczenia w brzuchu
zagłuszającego motyle
 
patrzą a jakby nic nie widzą
błądzącym wzrokiem szukają się ciągle
jak ślepcy wodząc oczami za głosem i zapachem
w pieszczotach i milczeniu szukają potwierdzenia
że czas nie ma nad nimi władzy
a oni będą wieczni
aż do kolejnego poranka
 
na jawie a jakby we śnie
budzą się i zasypiają z tym samym portretem pod powiekami
pieczołowicie uzupełnianym
o potajemne uśmiechy ukośne spojrzenia
i niesforny włos nad czołem
stopniowo wzrasta liczba piegów na nosie
gestów zawieszonych bez dotyku
i słów zbędnych wezbranych w rzekę
rozlaną jak wiosenna powódź
 
z czułością stygnącą jak lawa
na zboczu gasnącego wulkanu czekają
dogodnej chwili na rozstanie
bez zbędnych pretensji i wyrzutów
parę słów na pożegnanie
odchodzę było miło
najlepiej esemesem i bez odbioru


27 wrz 2024

czas jesieni

jesienna aura deszczowe dni
do sadu zlatują sójki i kwiczoły
pachnie szarlotka
w ulach zasklepiają się pszczoły
pola w szarych płaszczach
zapięte na guziki z dyń
na półkach w piwnicy
żółty dżem w słoiczkach
zrudziałe słoneczniki mokną
zwieszając głowy
suną powoli chmury sine
koszyki gotowe czekają na grzyby
bulgocze butla z winem
w trzasku polana dojrzewa czas






22 wrz 2024

żurawie odlatują

już ścielą się mgły nad łąkami
chłodem zaciąga porannym
na poboczach połyskują bażanty
na szarych polach tylko dynie
pysznią się słonecznie
ucichły śpiewy ptaków 
tyko liście żółciejące szeleszczą
jeszcze na drzewach
gdy wiewiórka zwinnie zbiera
orzechy z gałęzi leszczyny
wieczory wczesne pachną 
dymem ognisk na kartofliskach
w pełni księżyca klucz żurawi
odlatuje znad rzeki w stronę
niewidocznego horyzontu


18 wrz 2024

wielka woda

na początku była woda

w nurcie rzeki płynie czas

gdy wdrapywaliśmy się na twardy ląd

fale huczały za naszymi plecami

jeszcze dzień miesiąc rok cały wiek

i znowu płynie woda

w rwącym nurcie niesie nasz los

odpływa w niej nasz dobytek

czyjeś domy czyjeś zdjęcia

pokrzywiony wózek dziecka

krzesła stoły pamięć życia

woda płynie płynie wciąż

rośnie rośnie smutek nasz i rozpacz

ląd nasz stał się wodą morzem łez

na początku była woda

woda zmywa po nas ślad

9 wrz 2024

na skraju

na skraju życia
świat oddala się
wydarzenia tracą kontury
zamazują się daty
telefon milczy uśpiony

poduszka wabi sny
które nie nadchodzą
rozwiały się
skamieniały
w milowe słupy zapomnienia

jeszcze tyka zegar
jeszcze zza okna sączy się
biała poświata 
kogut ogłasza kolejny dzień
tu się kończy zasięg
wzroku i słuchu

co dalej - już nieważne
na skraju życia
wszystko blaknie
jak atrament na kartce 
na której ktoś pisał wiersz


4 wrz 2024

Taki prezent

Taki prezent dostałam. Wspaniale uchwycona moja osobowość, mój charakter, moje zamiłowania. Dziękuję, Jolu! 



31 sie 2024

Nadszedł dzień

Nadszedł dzień wyczekiwany,
czas pracy zawodowej pożegnany.
Teraz laba i swoboda,
wolny duch lata po bezdrożach.
Choć czas wolny się wydłużył,
raczej się nie będę nudzić.
Nie wiem, gdzie poniesie wena:
literackie szranki, może scena,
póki co dla głowy szukam cienia,
ćwiczę sztukę nicnierobienia, 
dzień zapełniam od niechcenia
czym popadnie, jak to w lecie,
dystansuję się od spraw na świecie.
Od pierwszego dnia emeryturki
karmię kurki i słodkie wiewiórki. 

20 sie 2024

Jest książka

Już jest, świeża pachnąca z drukarni. Moja najnowsza książka.







18 sie 2024

Nocny seans

Karciane strategie podczas nocnego seansu gry w brydża. 




Niestety, karta nie przyszła, robra nie ugrałam. 


3 sie 2024

z kościelnej wieży


z kościelnej wieży bije dzwon
ponad polami niesie głos modlitwy
w ciszy chylą się kłosy zadumane
słoneczniki sypią ziarno
jeszcze się kurzą polne drogi
pozdrawiane przez cykorie
kwiatkami chabrów i bodziszków
stroją się łany zbóż 

z kościelnej wieży bije dzwon
ponad domami niesie pożegnanie
w ostatnią drogę odprowadza 
pamięć przeszłości żal przemijania
pamiątki których nikt nie rozpoznaje
do mogiły składa



18 lip 2024

zabawy w upał

Nic robić się w taki upał nie chce. Najlepiej nie wychodzić z domu. Nawet filiżanki zachowują się dziwnie:


Bezpieczniej jest eksperymentować z kolorami:




12 lip 2024

upalne lato

Upały dają się we znaki. 



Szukanie wody i ochłody to obecnie priorytet. 


A życie toczy się swoim rytmem i zaczyna być ciasno. Ponieważ nie potrzeba ogrzewać domu, można chwilowo zasiedlić komin, gdy w gnieździe panoszy się dorastająca młodzież. 





12 maj 2024

Projekty

Zmagam się z projektami grafik , rysunków, okładki. W każdym razie taki tytuł będzie miała moja nowa książka.



25 kwi 2024

w partyzanckim lesie

w partyzanckim lesie

między sosnami wiosenna zieleń jagodziska
rozświetla mroki czasu
od krzyża do krzyża od kapliczki do kapliczki
wiodą leśne ścieżki
prosto w przeszłość nasiąkniętą krwią 
tutaj się ukrywali tutaj walczyli
tutaj padli w huku pocisków
tutaj się modlili tutaj kochali
życie i ojczyznę
między sosnami wiosenna zieleń runa
bujnie wyrasta na polu bitwy
za drzewami słychać żurawie na bagnach
kolejna wiosna odżywa
po zimowej żałobie 
ucichały strzały pogasły znicze
zamilkł śpiew i krzyk agonii
między sosnami zieleń płonie

5 kwi 2024

Dostałam długopisik

Ulicami Biłgoraja przechadzają się kandydaci i ich "dobermany", tfu! ekipy. Rozdają czekolady, długopisy, cukierki, naklejki i oczywiście własne portrety na ulotkach wyborczych. Jedna taka ekipa zastąpiła mi drogę na całą szerokość chodnika. Wyszłam z tego starcia cało i z fantami. Dostałam długopis z nazwiskiem kandydata na burmistrza i cukierek. Obserwujący moje stracie przygodny starszy człowiek zapytał, co dostałam. Mówił, że inni rozdają czekolady. Czy to przekupstwo czy agitacja przedwyborcza? 



17 mar 2024

Relacja z podróży na Podlasie

          W najnowszym numerze "Listów z Daleka" (nr 144 luty - marzec 2024) relacja z mojego wyjazdu na Podlasie do Romanowa, gdzie rozstrzygnięto XXXIX Ogólnopolski Konkurs im. Józefa Ignacego Kraszewskiego. 

Droga na Podlasie

Płaskie widoki z rządkami dyń ułożonymi na polach. Przejazdy przez miasta o historycznych konotacjach: Kock, Radzyń Podlaski, Międzyrzec Podlaski, wreszcie Biała Podlaska. W Radzyniu z trzech stron oglądany pałac Potockich. I drugi pałac Potockich -  w remoncie - w Międzyrzecu Podlaskim. Przystanek mam jednak jeszcze dalej - pod pałacem Radziwiłłów w Białej Podlaskiej. Ale to nie wielkie magnackie rezydencje będą celem podróży, a skromniejsze dobra Kraszewskich.

        Najpierw rodzinny grobowiec w Wisznicach, gdzie zapalamy znicze. Na rodzinnym grobowcu Kraszewskich. Co prawda samego Józefa Ignacego Kraszewskiego tutaj nie ma, ale są pochowani jego krewni. 



Znicz zapalamy także na osobnym grobie matki pisarza. Odwiedzamy jeszcze przyległe nagrobki, które udało się odrestaurować, między innymi jest tu pochowana siostra Tadeusza Kościuszki, który tutaj bywał. Pod stopami szeleszczą liście i toczą się jesienne kasztany. Kilka z nich zabieram na pamiątkę.  Jedziemy dalej, żeby wkrótce zobaczyć po prawej stronie w głębi za starodrzewiem biały pałac Kraszewskich. Obecnie siedziba Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego. Przechodząc przez bramę mijamy po obu stronach jakby minibaszty - czyżby stanowiska dla strażników? Jedziemy dalej, żeby wkrótce zobaczyć po prawej stronie w głębi za starodrzewiem biały pałac Kraszewskich. Obecnie siedziba Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego. Przechodząc przez bramę mijamy po obu stronach jakby minibaszty - czyżby stanowiska dla strażników? Zanim tam dojdziemy, mijamy parkowe drzewa. Olbrzymią Jagę - czeremchę z dziuplastymi wydrążeniami u samej nasady pnia.



Tymczasem gwar się wzmaga, pstrykają smartfony i aparaty fotograficzne, operator kamery umieścił się po prawej, mając wszystkich na widoku. Sień pałacyku się zapełnia, w korytarzykach zdejmujemy płaszcze i kurtki. W salce naprzeciwko wejścia ustawiono krzesła, salę boczną zajęli aktorzy na garderobę. Zanim zacznie się widowisko oglądamy eksponaty. Przedmioty codziennego użytku pisarza: fajkę, zegarek, tabakierkę, filiżankę... Odkrywamy talenty tego niepospolitego twórcy, który nie tylko pisał, ale i malował wybornie. Podziwiamy malowane przez niego porcelanowe talerze z widokami Wołynia.

             Już, już wchodzą aktorzy, rozpoczyna się przedstawienie na poły baśniowe, na poły legendarne, ale z postacią historyczną w centrum: "O bialskim smoku". Smok był udawany i przebrany, a postacią historyczną był Radziwiłł "Panie Kochanku" urządzający burdy w swoim pałacu w Białej Podlaskiej. A tak naprawdę rzecz cała opowiadała o bialskich przekupkach, które sprzedawały jaja od koguta i niewiędnące kwiatki.

        Główny bohater całego zamieszania, czyli sam Józef Ignacy Kraszewski -  w sędziwym już wieku będący, umknął do ciszy swojego parku i przysiadł z książką na ławeczce. Zdaje się całkowicie pogrążony w rozmyślaniach, w innym świecie. A może nasłuchuje rozmów z wnętrza pałacu, gdzie ogłaszany jest werdykt XXXIX Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. J. I. Kraszewskiego. Czy wśród laureatów znajdzie się ktoś, kto podejmie jego trud i będzie kontynuował wielkie dzieło opisania ludzi, ich życia, emocji, marzeń i rozczarowań? 


Iwona Danuta STARTEK 
21 października 2023 r. Romanów - Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego

Listy z daleka Nr 144 02/2024- 03/2024

15 mar 2024

Oberwałam rykoszetem...

    Wczoraj podobno awaria Internetu odcięła od świata niemal połowę Afryki. Podejrzewa się przecięcie kabla. Na razie winnych nie znaleźli. Ale chyba i ja mieszkam w Afryce, o czym nie wiedziałam dotąd, ponieważ również  w tym samym czasie odcięło mnie od Internetu. Nie było połączeń z żadnym portalem, z żadną stroną, przepadło mi spotkanie online na ZOOM-ie, bo ZOOM był nieosiągalny. Na żadną pocztę nie mogłam wejść i żadnych wiadomości przeczytać. Błogi spokój zapanował w laptopie. Czyż to nie piękne? Nie musieć niczego sprawdzać, przeglądać, śledzić wiadomości, doniesień, połączeń? 





6 mar 2024

szuflady

otwieram szuflady wypełnione po brzegi 
przeszłością wspomnieniami szpargałami
przeglądam bilety wstępu i karnety
nie pamiętam już do czego dawały przepustkę
ale świadczą że byłam gdzieś i po coś
stare zdjęcia też są dowodem istnienia
zapomnianych miejsc i nieznajomych twarzy
ten obrazek z dedykacją tworzył więzi
między nami a tamta porcelanowa figurka
dziewczynki śledziła nasze spojrzenia
i chowała do koszyczka urywane słowa
między książkami chowają się kartki
z wyblakłym tekstem pozdrowień
życie rozpisane na strzępy rupieci
spakowane do worka na  śmieci
nowa twarda rzeczywistość nie pomieści
ulotnych lat spisanych na straty 

18 lut 2024

Postęp do tyłu

    Mamy liniowy przyrost informacji w Internecie, a ilość bzdur rośnie wykładniczo. Jedną z nich jest lansowane przekonanie, że wiedza i umiejętności są dane na zawsze i nie trzeba ich utrwalać, powtarzać ani pogłębiać. Bo są. Niestety, nie są. Bywają i znikają. Najpierw jest oczywiście problem z ich nabyciem. Mózgi młodego pokolenia nie działają inaczej, jak to próbują przekonywać zwolennicy nowinek i radośni twórcy futurystycznych wizji człowieka-cyborga. One po prostu nie działają, bo zostały rozregulowane. Nie potrafią się skupić na jednym konkretnym bodźcu, tracą umiejętność czytania dłuższych tekstów, ba, dłuższego zdania nawet. Neuropsychologia jest bezlitosna w diagnozie współczesnych możliwości umysłowych młodego pokolenia. Czytanie i liczenie nadal, jak od wieków, są podstawowymi umiejętnościami pozwalającymi rozwijać inteligencję i cały potencjał intelektualny. Rzecz jasna czytanie i liczenie w sposób pogłębiony. A więc nie po łebkach, nie na odwal, nie prosta rachunkowość, tylko ze zrozumieniem znaczeń metaforycznych. Tymczasem młode pokolenie metafor po prostu w tekście nie widzi a najczęstsze pytanie po obejrzeniu ekranizacji "Chłopów" dotyczyło sposobów zabezpieczania się Jagny przed ciążą. 
     Nacisk na kreatywność wyrządza edukacji szkolnej katastrofalne szkody. Uczeń ma być kreatywny, a nie wkuwać szablonowe definicje, schematy i wzorce. Podstawowy błąd myślenia! Bo na czym polega kreatywność?  Na znajdowaniu nieszablonowych rozwiązań, zwłaszcza  nowych sytuacjach. Jak jednak znaleźć NOWE rozwiązanie, jak się nie zna starych dotychczasowych? Jak się zachować w nowej sytuacji, nie mając podstawowej wiedzy, nie umiejąc rozwiązywać sytuacji prostych i banalnych? Brak wiedzy o tym, co było, co wynaleziono dotąd, jakie rozwiązania stosowano, prowadzi do regresji podstawowych umiejętności. Zanika umiejętność odnajdowania się w lesie, bo brakuje wiedzy o sposobach odczytywania znaków przyrody, a są miejsca, gdzie nie ma zasięgu dla GPS i sztuczna nawigacja nie pomoże. Brak utrwalania dotychczasowych rozwiązań i stawianie na kreatywność, aby broń Boże nie przeciążać młodych umysłów wiedzą, to droga do wyważania otwartych drzwi. Za jakiś czas może się okazać, że po raz kolejny ktoś wynalazł koło, bo zapomniano, że ludzkość wymyśliła je dawno temu. 

9 lut 2024

Odwiedziny w PRL-u

        W ubiegłym roku Lublin jako pierwszy w Polsce uzyskał tytuł Europejskiej Stolicy Młodzieży.  Miało się dziać dużo, młodzież miała królować na ulicach, dla młodzieży miały postawać nowe propozycje ze strony instytucji kulturalnych i organizacji. Czyli Lublin miastem młodości w każdym calu? Zapewne tak też było. A jak nie było cały czas, to bywało często. Można więc oczekiwać, że miasto od strony ulicy, od strony infrastruktury również odmłodziło oblicze. 
         Po czym jednak młodość lub młodzieżowość miasta rozpoznać? Po poetyckich graffiti na budynkach szkół? Te, owszem, przyciągają uwagę, zachęcają do krótkiej chociażby refleksji nad urodą poetyckiego słowa, może też przywołają wspomnienia z lekcji polskiego, na których omawiało się wiersze Czechowicza, Anny Kamieńskiej, Julii Hartwig,  Józefa Łobodowskiego. A może właśnie nie omawiało i patrząc na wiersze wyeksponowane na elewacjach warto dowiedzieć się, kim byli ich twórcy. Obawiam się, że wspomniane wyżej nazwiska raczej starszemu pokoleniu prędzej coś powiedzą niż współczesnej młodzieży.  Niekoniecznie więc zjawisko poezji na ulicy, na budynkach jest oznaką współczesnej młodości. Nie jest to też ewenement młodzieżowej postawy życiowej właściwej dla naszych czasów. Raczej realizacja futurystycznych haseł sprzed stu lat, gdy Bruno Jasieński wzywał w manifeście do wyjścia artystów na ulicę i głosił potrzebę organizowania poezokoncertów pociągach, tramwajach, jadłodajniach, na placach i dworcach, w parkach i na balkonach. 
        Jaka ulica będzie wic dzisiaj oznaką młodzieńczości miasta i społeczeństwa? Czy wystarczy brak na przestrzeni kilku kilometrów kiosków, w których można by było kupić gazetę i zwykły papierowy bilet na miejską komunikację? Podczas ostatniej bytności  Lublinie przeszłam trzy km piechotą w poszukiwaniu takiego kiosku. Nie ufam biletomatom stojącym przy przystankach, a tym bardziej automatom wewnątrz pojazdów. Oszukują, zawieszają się, nie wydają reszty, nie drukują biletów. Są bardziej awaryjne niż poczciwa kioskarka odrywająca kartoniki. Z tego punktu widzenia faktycznie, nie jest to miasto dla starych ludzi, którzy wolą kontakt w okienku z żywym człowiekiem, chociaż do starych się jeszcze nie zaliczam, skoro nie posiadam uprawnień do zniżek dla seniorów. 
        Nie wystarczy też wybudowanie nowoczesnego pięknego dworca z darmowymi toaletami, żeby uznać całość urbanistyki miejskiej za nastawioną na młodzieżową nowoczesność. Nawet jeśli postawiono w nim automaty z napojami. To wszystko jest niczym w obliczu potrzeb tak prozaicznych jak zjedzenie posiłku i nocleg. Pełne dania obiadowe i szykowane na wynos nadal dostępne są w tradycyjnych barach rodem sprzed dziesięcioleci. Nie wyobrażam sobie wziąć kebaba na wynos jako kolację do pokoju hotelowego. Toteż istniejące od czasów moich studiów, a więc od lat co najmniej trzydziestu pięciu, bary i knajpki, nawet jeśli większość z nich, zwanych wówczas barami mlecznymi, padła, nadal mają wzięcie. Na Lubartowskiej, na Królewskiej, w Alejach Racławickich stołują się stali mieszkańcy i przyjezdni, chcąc zjeść tradycyjne dania. Można dostać obiadową porcję na wynos, można wziąć sałatkę do kolacji. Nawet układ stolików nie zmienił się tak bardzo. Tyle tylko, że w tradycyjnym menu dodatkowo pojawia się na przykład zapiekanka, pizza lub tortilla. To ukłon w stronę młodszej klienteli, a poza tym królują pierogi, naleśniki, kotlety, kopytka, pyzy, surówki z kapusty,  śledziowe, warzywna sałatka. Nawet kotlety jajeczne, jak za dawnych czasów. Tylko ceraty na stolikach brakuje i aluminiowych łyżek. W tym aspekcie PRL się skończył. 
         Przetrwał za to w hotelu Szukając noclegu zameldowałam się w hotelu, co prawda bez gwiazdek (a może i miał, ale nie widziałam), żeby za bardzo nie wydrenował moich zasobów finansowych, za to z jednoosobowymi pokojami z łazienką i z windą. Pokój - czysty PRL. Szafa w przedpokoju z trzeszczącymi drzwiczkami. Do spania wygniecione i wklęsłe od wieloletniego używania tapczany. Dodatkowe koce w kratę z widocznym zmechaceniem. Tylko łazienka na oko widać, ze młodsza od reszty, chociaż armatura zaśniedziała i już szorstka, a wąż od prysznica rozszczelniony. Na szczęście ciepła woda była. I saszetki z hotelowymi porcjami szamponu i mydełka. Telewizor płaski na ścianie, nie włączałam. Za to telefon - zabytek, ze słuchawką i wciskanymi guzikami. Aż chciało się dotknąć, odświeżyć dłonią pamięć kształtu i gładkość plastiku. Z okna widok na znajome budynki i ulicę, która aż tak bardzo się nie zmieniła, poza tym, że nie ma na niej kiosku, bo w większości miasta już ich nie ma. Gdzieniegdzie jeszcze stoją zabite na głucho, pomalowane przez graficiarzy, a w innych miejscach już rozebrane do cna,  wywiezione, zniknęły z ulicznego pejzażu. 
        Cóż z tego, że powstają nowe osiedla, domy, kościoły, instytucje? Zmieniają się niektóre punkty orientacyjne, ale tam, gdzie była jednostka wojskowa, jest nadal, tylko mniejsza. Część budynków, koszar wojskowych przejęła Politechnika, część inni właściciele. Zmieniło się tylko ostrzeżenie na płocie. Dawniej był zakaz fotografowania wojskowych obiektów, a  teraz zakaz latania nad nimi dronem. Ot, cała nowoczesność. 
        

1 lut 2024

Konwaliowe dzwonki

     W styczniu wreszcie dokonano uroczystego podsumowania II Pedeutologicznej Wiosny Poezji 2023.  Z tej okazji zaprezentowano też pokonkursowy tomik Konwaliowe dzwonki. Jako osoba wyróżniona czekałam, nie wiedząc, który mój wiersz znalazł się w antologii. Jest nim krótki wiersz Pawełek zdobywa świat.  Podobnie jak ten wiersz, także inne są w antologii przepięknie zilustrowane. Solidna książeczka w twardej okładce zachwyca solidnością wydania i kolorami. 



Pawełek zdobywa świat

z rozsypanych kredek wybiera kolory świata
zielonej nadziei i słonecznej radości
Pawełek już wie o czym szumią wierzby na miedzach
i dlaczego jesieni spadają jabłka
uważnie słucha gdy nauczycielka objaśnia
co znaczy przestrzeń aż po horyzont
maluje  niej swój własny dom
z niebieskim dachem marzeń
i dużymi oknami ufnych spojrzeń
Pawełek wróci do domu jak zdobywca
z plecakiem codziennych skarbów:
uśmiechem Dorotki ze szkolnej ławki
i dyplomem za najładniejszy rysunek


Konwaliowe dzwonki. II Pedeutologiczna Wiosna Poezji APS 2023. Wydawnictwo Akademii Pedagogiki Specjalnej. Warszawa 2023. 

29 sty 2024

Jeszcze świąteczne światełka

     Odkąd pamiętam, świąteczne iluminacje, w tym choinkowe światełka włączano do święta Matki Bożej Gromnicznej, czyli do drugiego lutego. Co prawda, trudno utrzymać żywą choinkę tak długo, zwłaszcza gdy nie jest to forma ukorzenionego w doniczce drzewka, ale czasami się udawało. A odkąd część ludzi przerzuciła się na choinki sztuczne, problemu być nie powinno. Tymczasem dowiaduję się, że niektórzy już powyłączali ozdoby, które zawiesili gdzieś przy domach, na balkonach, na drzewkach w ogródku. Z reguły była to cicha rywalizacja, kto piękniej ozdobi i świecenie trwało jak najdłużej. Czemu czas ten zaczyna się skracać? I kto go skraca? Nie wiem, ale miejska iluminacja świąteczna w Lublinie nadal przypomina o magicznym czasie Bożego Narodzenia aż do Święta Ofiarowania, zwyczajowo zwanego Gromniczną. 


choinka nie zmieściła się w kadrze



aniołowie przy Trybunale i na deptaku rywalizują, kto głośniej zatrąbi


A tej romantycznej parze mróz niestraszny


karuzela gra i kręci się


światła nad Starym Miastem