"Mroźna to była wyprawa;
Najgorsza pora roku
Na podróż, zwłaszcza tak długą:
Drogi tonące w śniegu i lodowaty wiatr,
Najokrutniejsza zima."
Rozdrażnione wielbłądy, pokaleczone, zbolałe,
Kładły się w mokrym śniegu.
I było nam czasem żal
Letnich pałaców na wzgórzu, osłonecznionych tarasów,
I jedwabistych dziewcząt roznoszących napoje.
Poganiacze wielbłądów klęli i złorzeczyli,
Żądali napitku, kobiet, przepadali bez wieści,
Nocne ogniska gasły, nie było gdzie się schronić;
(G. Moryciński, Pustynia z ptakami i demonami)
A miasta były wrogie, mieszkańcy nieprzyjaźni,
Wioski brudne i chytre, za wszystko żądano złota.
Ciężka to była próba.
Wędrowaliśmy w końcu już tylko w ciągu nocy,
Śpiąc byle gdzie i płytko,
I słysząc w sobie głos, który powtarzał w kółko:
To jest czyste szaleństwo.
Aż któregoś poranka,
śniegi mając za sobą, zjechaliśmy w dolinę,
śniegi mając za sobą, zjechaliśmy w dolinę,
Łagodną, żyzną, wionącą zapachem wielu roślin,
Gdzie nad strumieniem stał młyn i młócił kołem ciemność,
A dalej, pod niskim niebem, wznosiły się trzy drzewa,
I stary, siwy koń biegł łąką, galopem, w dal.
Stanęliśmy przed gospodą porosłą liśćmi wina;
W otworze drzwi sześć rąk rzucało raz po raz kośćmi
i zgarniało srebrniki,
i zgarniało srebrniki,
Stopy zaś uderzały w puste bukłaki po winie.
Nikt jednak tam nic nie wiedział; ruszyliśmy więc dalej
I dopiero pod wieczór, prawie w ostatniej chwili,
Trafiliśmy w to miejsce - można powiedzieć - właściwe.
Pamiętam, było dawno;
Dziś postąpiłbym tak samo, tylko trzeba zapytać
Trzeba zapytać
O to: czy cała ta droga nas wiodła
Do Narodzin czy Śmierci?
Że były to narodziny, to nie ulega kwestii,
Mieliśmy na to dowody. Bywałem świadkiem narodzin
i byłem też świadkiem śmierci,
i byłem też świadkiem śmierci,
I było dla mnie jasne, że są to różne rzeczy; jednak
te narodziny
te narodziny
Były dla nas konaniem, ciężkim jak Śmierć, śmierć nasza.
Wróciliśmy do siebie, do naszych starych Królestw,
Ale w tym dawnym obrządku jakoś nam już nieswojo,
Obco wśród tego tłumu zapatrzonego w swe bóstwa.
Rad byłbym innej śmierci.
przeł. Antoni Libera
Wiersz i obrazy zaprezentowane na wystawie "Podróż Trzech Króli" w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie, styczeń 2011
4 komentarze:
"...do Narodzin,czy Śmierci.."
-ponadczasowe pytanie.
Nigdy nie jest za wcześnie,żeby zamyśleć się nad jednią tej drogi. Twoje Iwonko artykuły na blogu są zawsze przyczynkiem mojego zamyślenia. Pozdrawiam. hf
Haneczko, do refleksji i zamyślenia zaprasza Eliot;\0 ja tylko przeczytałam i przepisałam. Akurat ten utwór wydał mi się bardzo współczesny i nic nie stracił na swej aktualności. \cóż powiedzieć? Trzeba się zastanowić...
Iwona
milo mi tutaj u Ciebie goscic.
Twoje zdjecie traw A.Durera na stronie glownej mnie zatrzymalo takze,gdyz na jego podstawie zrobilam kiedys witraz.
Pozdrawiam
dsdm.bloog.pl
Witaj, przegapiłam Twój komentarz. Dopiero teraz zauważyłam, jestem gapa, przepraszam i dziękuję za odwiedziny. Durer bardzo mi pasuje do mojej filozofii poezji:-)
Iwona
Prześlij komentarz