21 cze 2025

Światowy Dzień Muzyki

Muzyka na całym świecie ma dzisiaj swoje święto. Obchody Święta Muzyki wymyślił Marcel Landowski, francuski kompozytor polskiego pochodzenia, a pierwsze uroczystości miały miejsce w 1982 roku, a od 2001 roku odbywają się transmisje koncertów na żywo w Internecie. Aktualnie święto obchodzone jest w pond stu krajach. Muzycy każdego gatunku mogą świętować grając na ulicach, placach, w parkach angażując przechodniów i przygodnych słuchaczy. Szkoda, że tylko kilka miast w Polsce włączyło święto do swojego kalendarza wydarzeń kulturalnych. W Toruniu grają już od wczoraj, a dzisiaj w różnych miejscach plenerowych zagrają lokalni muzycy. Zwieńczeniem obchodów będzie jutro plenerowy koncert symfoniczny na Bulwarze Filadelfijskim. Także w Elblągu tegoroczne Święto Muzyki zaplanowano na trzy dni: 20 - 22 czerwca. Wszystko, niestety, daleko. Pozostają nagrania, Internet, transmisje... 

No to świętujmy - piękny koncert w plenerze, gra Adam Kośmieja. 

18 cze 2025

Boże Ciało w Wilnie

W wydanej w Kijowie w 1860 roku książce Józefa Zawilejki znajduje się wspomnieniowy wiersz o obchodach święta Bożego Ciała w Wilnie. Czytając go, sama wspominałam pobyt w Wilnie i przynajmniej niektóre kościoły wymienionych w utworze zakonów. Procesja zmierza do Ostrej Bramy, do Tej, do Której w Panu Tadeuszu - na równi z MB Częstochowską - zwraca się Mickiewicz. O samym autorze na razie nic nie wiem, poza tym, zę jego nazwisko w mianowniku brzmi - Zawilejka. Pewne jego utwory zostały opublikowane w zbiorowej książce obejmującej innych poetów wileńskich, jak Czeczota czy Zana, ale jeszcze do niej nie dotarłam. Literackie "śledztwo" wciąż przede mną.

A jednak coś się rozjaśnia. Niewiele jeszcze. Nie Zawilejka, a Zawilejko Józef A. Na dodatek to raczej pseudonim. Umieszcza go w swoim spisie Słownik pseudonimów pisarzy polskich XV w. - 1970 r.  pod red. Edmunda Jankowskiego (1996), niestety, jak brzmi prawdziwe nazwisko - nie ma.   
Może jednak to nie pseudonim, ponieważ w różnych pracach naukowych autorzy powołują się na twórczość Zawilejki, chociaż o nim samym nic nie piszą. Na utwory Zawilejki powołuje się na przykład Ksenofont Letska - białoruski filolog z Uniwersytetu Państwowego w Grodnie - w rozprawie Źródła biblijne i geneza romantyzmu białoruskiego XIX wieku w kontekście białorusko-polskiego bilingwizmu, zamieszczonej w tomie materiałów IX Międzynarodowej Konferencji Naukowej "Droga ku wzajemności" wydanych pod tytułem Polskie i białoruskie związki językowe, literackie, historyczne i kulturowe (Białystok 2002). Fragmenty wierszy z kolei cytuje Anna Marta Dworak z Uniwersytetu Rzeszowskiego w pracy Europa miejsc i Europa przestrzeni - o mapie wyobrażonej Starego Kontynentu w twórczości polskich pisarzy doby międzypowstaniowej ("Tematy i Konteksty", nr 8/2018). 

Widzę, że jak na razie jedynym źródłem wiedzy o poecie byłby tom II Zbioru poetów polskich XIX wieku opracowany przez Pawła Hertza i wydany przez PIW w 1961 roku. Tylko że nie mam go i nie mam dostępu. 






12 cze 2025

Czasopisma literackie i kulturalne w Polsce

Artykuł opublikowany w "Listach z Daleka", nr 150/ kwiecień - maj 2025










7 cze 2025

haiku

wiosenny powrót
bociany zasiedlają
stare gniazda


szukając gniazda
niestrudzony wędrowiec
zamieszkuje świat


słońce po deszczu
korkowe łódki płyną
w kałużach


w dalekim kraju
na starych fotografiach
domowe kąty


okrążam ziemię
globus na stole
wszędzie kulisty


biesiadny toast
spotkajmy się ponownie
w gościnnych progach

3 cze 2025

Autor urodzony 3 czerwca 1793 roku...

.... napisał jedno z najsłynniejszych zdań rozpoczynających utwór: Ej! Ty na szybkim koniu, gdzie pędzisz, kozacze?

Chodzi oczywiście o Antoniego Malczewskiego i jego powieść poetycką, pierwszą  poetycką powieść w polskiej literaturze, Marię

Bez znajomości tego utworu nie można było podchodzić do egzaminu z literatury romantycznej u prof. Aliny Aleksandrowicz. Niemal każdy otrzymywał pytanie z Marii. I jeśli ktoś nie przeczytał, nie miał żadnych szans na pomyślny wynik. 

Kanoniczne zdanie, kanoniczny początek utworu... Jest kilka takich zdań otwierających. Jak choćby Żeromskiego Ogary poszły w las z Popiołów. Ale o tym innym razem. Wracając zaś do dzisiejszej rocznicy urodzin pisarza, kilka ilustracyjnych portretów tajemniczego kozaka na szybkim koniu.  

1. Ilustracja sprzed 1846 roku, autorem jest Jan Maksymilian Fredro


2. Ilustracja Stanisława Łukomskiego z 1867 roku


3. Pocztówka wydana ok. 1930 roku, której autorem jest Walery Eljasz Radzikowski



4. Ilustracja z 1933 roku - Stanisław Ostoja - Chrostowski









29 maj 2025

wiersze na Pisarzach.pl

W najnowszej edycji Pisarzy.pl moje wiersze. Wybrałam starsze i nowsze, te, które samej mi się podobają. 


Wierszy jest dziewięć: nie jestem Dydoną, pokaż mi Paryż, aleja róż, gdy będziemy uciekali, w południe, mistyka kamieni, Mona Lisa, krótka historia romansu, powrót Orfeusza

powrót Orfeusza

nad ranem wraca niemy Orfeusz
na łąkę złotych dziurawców
za podróż zapłacił tęsknotą
powrót okupił zwątpieniem
świat pozostał taki sam jak przedtem
ani bardziej ani mniej podobny do raju
kąkole w zbożu osty raniące stopy
i chmury gromadzą się nie wiadomo skąd
dzień za dniem będzie mijał
do czasu aż bogowie podziemi
zapomną że kiedyś płakali
po drugiej stronie piekła
nadal piekło

23 maj 2025

Odkrywcy Norwida

      23 maja 1883 roku zmarł Cyprian Norwid. Jak prorokował: syn minie pismo, lecz ty spomnisz, wnuku... (Klaskaniem mając obrzękłe prawice...), został odkryty i udostępniony czytelnikom dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Przyczynili si do tego dwa wielbiciele jego twórczości: Zenon Przesmycki "Miriam", wydawca i redaktor "Chimery" oraz literaturoznawca i pisarz Wiktor Gomulicki
          "Przegląd Bibliograficzny" z czerwca 1912 roku donosił, że ukazał się pierwszy tom dziel zebranych Cypriana Norwida w opracowaniu Zenona Przesmyckiego. Projekt zakładał w sumie osiem tomów. 



        Najsłynniejsza chyba fotografia Cypriana Norwida z 1856 roku znajduje się w zbiorach specjalnych Biblioteki Narodowej PAU i PAN w Krakowie


        Późniejszy portret rysunkowy Józefa Łoskoczyńskiego opublikowany w 1883 r. w roku śmierci Norwida


       Trzecim niejako odkrywcą i inspiratorem zainteresowania spuścizną Norwida był malarz Pantaleon Szyndler. Z relacji Juliusza Wiktora Gomulickiego wiadomo, że to właśnie Szyndler zainspirował jego ojca, Wiktora Gomulickiego do poszukiwania rękopisów autora Quidama. 
Jednym z obrazów, na którym Szyndler uwiecznił poetę jest Norwid śpiący (1879 r. ) zamieszczony w VIII tomie "Chimery".


Szyndler prawdopodobnie poznał Norwida w 1874 roku zaraz po swoim przyjeździe do Paryża, gdzie zapisał się do pracowni Alexandre`a Cabanela. Znajomość Norwida z Szyndlerem wkrótce przerodziła się w przyjaźń. Norwid prosił młodszego kolegę o pośrednictwo  sprzedaży swoich rysunków, śledził jego karierę,  a na krótko przed przeprowadzeniem się Norwida do domu św. Kazimierza zamieszkiwał w atelier Szyndlera mieszczącym się  przy Rue Fonaine St. Georges 42. 
        Drugim dziełem Szyndlera, w którym uwiecznił poetę jest Portret Cypriana Norwida (1882) namalowany na rok przed śmiercią autora Vade-mecum


Dziś oba obrazy znajdują się w Muzeum Narodowym  w Warszawie i są dostępne w repozytorium cyfrowym MNW. 



20 maj 2025

rocznica

20 maja 1862 roku na podstawie Ustawy o Wychowaniu Publicznym w Królestwie Polskim powołano Muzeum Sztuk Pięknych, obecnie Muzeum Narodowe w Warszawie 
Z tej okazji prezentuję ze zbiorów MN litografię Leona Wyczółkowskiego Anemony w wazonie, data powstanie dokładnie nieznana, po 1924 roku. 



16 maj 2025

Sześć wykładów Borgesa o pięknie

        W wieku 68. lat powiedział do słuchaczy na wkładzie wygłoszonym w Harvardzie: „Poświęciłem większość życia literaturze, a mogę przekazać tylko wątpliwości”. Dzielenie się nimi zajęło kolejnych pięć wykładów, z których ostatni Jorge Luis Borges wygłosił 10 kwietna 1968 r. Dopiero w roku 2000 taśmy z nagranymi wykładami zostały odnalezione w uniwersyteckiej bibliotece i opublikowane przez uczelnię. Czytanie ich po latach sprawia niesamowitą przyjemność podążania niezwykłymi ścieżkami skojarzeń i fascynacji wielkiego argentyńskiego pisarza, poety, eseisty, a także wybitnego myśliciela.

        Sześć harwardzkich wykładów zawiera kwintesencję poglądów Borgesa na temat poezji. Sedno tkwi w zacytowanej frazie „tylko wątpliwości”. Jednakże Borges na zakończenie wygłosił także swoje poetyckie credo, w którym wyznaje: „Wierzę tylko w aluzję”. Jest to konsekwencja wcześniejszej konstatacji autora, który uważał, że bycie pisarzem oznacza bycie „wiernym swojej wyobraźni”. W innym miejscu Borges używa metafory snu jako kategorii decydującej o literackości dzieła. W każdym razie chodzi o to, że to, co chcemy nazywać literaturą, nie powinno być literalnym zapisem realiów, lecz wizją, aluzją, sugestią, której odczytanie jest zadaniem czytelnika. Opis, opowiadanie, powieść to nie odwzorowanie, lecz metafora rzeczywistości. Nie przypadkiem więc jeden z wykładów Borges poświęcił właśnie metaforze.

        Materiałem ilustracyjnym w wykładach są liczne i bardzo różnorodne cytowane (z pamięci!) przez Borgesa fragmenty utworów od starożytnego Homera po współczesnego Joyce`a, od poezji angielskiej, przez skandynawską, po hiszpańską, od myślicieli chrześcijańskiej Europy po filozofów hinduskich. Czasem zdobywa się na zabawne komentarze, jak o wierszach boliwijskiego poety Ricarda Jaimesa Freyre, które są „w piękny, absolutnie rozkoszny sposób pozbawione sensu”. Jeśli zaś chciałoby się znaleźć potwierdzenie zacytowanych na początku wątpliwości, do których Borges tak szczerze się przyznaje, najlepszym przykładem jest zdanie: „Sądzę, że zgadzam się ze Stevensonem, ale myślę, że moglibyśmy chyba wykazać, iż się myli”.

Niemniej znajduję w tych wykładach, mimo że miały w założeniu być teoretycznymi rozważaniami o literaturze, pokłady czystej poezji. Raz ze względu na cytowane perełki z licznych autorów znanych, jak Homer, Vogelweide, Keats, Yeats, Byron, Whitman, Hafiz, Tennyson, Frost, i mnie przynajmniej nieznanych, jak ów Freyre, Rossetti, Lugones, Meredith, Browning i wielu innych. Borges uspokaja ewentualne wyrzuty sumienia czytelników (słuchaczy) z powodu ewentualnej ignorancji, gdyż to nie autorzy ostatecznie zapadają w pamięć, lecz ich utwory, bohaterowie, opowieści, anegdoty. W zabawnym fragmencie wykładu „Myśl i poezja” zaczyna wymieniać swoich przyjaciół: Don Kichot, pan Pickwick, pan Sherlock Holmes, doktor Watson, Hucleberry Finn, Peer Gynt… „Nawet gdyby mi ktoś powiedział, że nigdy nie doszło do tych wydarzeń, nadal bym wierzył w Don Kichota, jak wierzę w osobowość jakiegoś przyjaciela”.

       Jeśli zaś zastanowić się nad relacją między czytaniem a pisaniem, okaże się, że bycie czytelnikiem jest znacznie ważniejsze niż bycie pisarzem. Wręcz nie można zostać pisarzem, nie będąc czytelnikiem: „Uważam się zasadniczo za czytelnika. Jak wiecie, ośmieliłem się pisać; ale uważam, że to, co przeczytałem, jest znacznie ważniejsze niż to, co napisałem. Bo czytasz to, co chcesz, lecz nie piszesz tego, co byś chciał, tylko to, co możesz”. Powiedział to jeden z najwybitniejszych autorów XX wieku, od dzieciństwa dwujęzyczny (hiszpańsko-angielski), maturę zdawał w liceum francuskojęzycznym, niemieckiego nauczył się sam ze słowników. Autor „Powszechnej historii nikczemności”.


Opublikowane na portalu Pisarze.pl

14 maj 2025

Majowy wiersz sprzed stulecia

       W wydanej w 1920 roku poetyckim zbiorze Ewarysta Narwowskiego znajduje się nastrojowy wiersz podpisany datą - 14 maja 1919 r. Wiersz powstał więc 106 lat temu. Dziś brzmi on młodopolskim zrytmizowaniem podkreślonym rymem męskim i zarazem trochę dekadenckim poczuciem cierpienia, złagodzonym tęsknotą za ukojeniem duszy w kontakcie z przyrodą. 


Ksiądz Ewarsyt Narwowski (1875 - 1948) przed wojną należał do poznańskiego oddziału Związku Zawodowego Literatów Polskich, do którego został przyjęty w 1924 r. Od 1916 należał do Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. W latach 1914 - 1918 pracował w parafii w Wągrowcu, gdzie poznał Dorotę i Wacława Przybyszewskich: matkę i brata pisarza Stanisława Przybyszewskiego. Ks. Narwowski informował Przybyszewskiego o losie rodziny, między innymi pisał do niego o śmierci brata Wacława, a potem śmierci matki. Stanisław Przybyszewski nie mógł przyjechać na pogrzeb, ale odpisywał z wielkim podziękowaniem za opiekę nad jego bliskimi, wysyłał księdzu pieniądze, aby ksiądz zadbał o lepsze wyżywienie jego matki, która żyła bardzo skromnie, niemal w biedzie. 
      Wiersz Czeremchy pachną... znajduje się w trzecim z kolei poetyckim tomiku Ku blaskom. Poezye, opublikowanym w Poznaniu. 

 

Tomik debiutancki pod pseudonimem Ewan (zapewne od początkowych liter imienia i nazwiska)  opublikowany został w r. 1904 w Krakowie. Wiersze Narwowskiego ukazywały się także w prasie i antologiach. Większość jego twórczości ma charakter religijny, niemniej zamieszczony wyżej utwór nie odnosi się wprost do Boga. Jedyni wzmianka o szczęściu "w wiecznej chwale" można uznać za poetycką metaforę wiecznego zbawienia w raju. Wśród wierszy ks. Narwowskiego znajdują się także utwory patriotyczne, ale nieobce mu były motywy samotności, przemijania, smutku. 
       Od 1930 roku był proboszczem w Zaniemyślu, gdzie w kwietniu 1941 aresztowało go gestapo.  Zwolniony w lutym 1942 został wydalony do Generalnej Guberni. Zamieszkał w klasztorze oo. Franciszkanów w Krakowie. W kwietniu 1945 powrócił do parafii w Zaniemyślu. 
       Poza wierszami ks. Narwowski pisał też opowiadania oraz pamiętnik dotyczący 1817 roku: Z roku życia. Pamiętnik opublikowany w 1919 w Księgarni św. Wojciecha. Ostatnią swoją literacką pracę opublikowaną jeszcze przed wojną w 1937 r.  poświęcił parafii, w której pracował: Zaniemyśl. Jego przeszłość i piękno. 

8 maj 2025

Sonet majowy

Sonet majowy


Dmuchawce tracą lekkie korony,
ich czas panowania kończy się w maju.
Ostatnie berła znad kierownicy
roweru chłopiec wiezie. Sypie się

za nim puch siwą smugą. Bielinki
na wiotkich skrzydłach unoszą zapach
konwalii. W kącie kurze matrony
przymknęły po jednym złotym oku.

Niosą się w liściach pieśni lęgowe,
spośród ukrycia zdradliwe arie.
W zielonym gąszczu bez wychylony
wzrok przykuwa głębią fioletów.

Cień skrzydeł szerokich na powieki
napłynął bezszelestnym zaćmieniem.



Wiersz z tomiku Zakola leniwych rzek opublikowany na portalu Poeci w sieci: https://poeciwsieci.pl/sonet-majowy-iwony-danuty-startek/

5 maj 2025

Na piątego maja - rocznicowo

Piątego maja 1629 roku zmarł Szymon Szymonowic. Autor znany przede wszystkim z sielanek. 


Pochowany w Kolegiacie zamojskiej

Osiadłszy w Czernięcinie, pisał o szczęśliwym życiu na wsi






1 maj 2025

maj

bzami pachnie ogród
narcyzami bieleje klomb
pszczołami mlecze drżą 
ptaków śpiew przenika gąszcz

białym kwiatem jabłonie
sypią na ziemię płatki snów
magnolia w fioletowej koronie
króluje nad talerzami rabarbaru

na krosnach wiatru przędzie maj
bujne dywany traw
w gniazdach pisklęta niecierpliwe
żarłocznie pchają się na świat

27 kwi 2025

Dziś Światowy Dzień Grafika


Grafik się namyśla


jego myśli krążą zawzięcie


zaczyna krystalizować się pomysł


no i efekt 


a może by coś poprawić???....




23 kwi 2025

święto książki

wieczorne plany czytelnika


Tadeusz Cieślewski (1895 - 1944) - Kompozycja z książek, projekt drzeworytu





20 kwi 2025

zielone Zmartwychwstanie

zielone Zmartwychwstanie
głos dzwonów po drzewach się niesie
do wtóru ze śpiewem porannych ptaków
woda wartko płynie
zbiera twarze z brzegów rzeki
odpływają wspomnienia 
w kwietniowym ogrodzie zielono
ścielą się dywany rozchodników
czupurnie nastroszone kępy szczypiorku
między pachnącymi połaciami macierzanki
ścieżki zielone przez łąki prowadzą
za melodią rezurekcyjnych dzwonów
w kolorowej procesji trzepot feretronów
wiatr Alleluja pochwycił
zaczepił na chwiejnych szczytach topoli
Zmartwychwstał Zmartwychwstał
szepczą liście zielone
sięgając nieba i jaśniejącej w blasku chmury
ukwiecone biało wiśnie i czereśnie
sypią płatki na życiodajną ziemię
zielone jeszcze trwa Misterium


12 kwi 2025

O malarstwie Beksińskiego w Ypsilonie

Publikacja w czasopiśmie literacko-artystycznym Ypsilon, nr 12/2025

Katedry nie płoną. Apokaliptyczne malarstwo Zdzisława Beksińskiego - Ypsilon

Katedry nie płoną. Apokaliptyczne malarstwo Zdzisława Beksińskiego

Zdzisław Beksiński stworzył w swoich obrazach odrębny, rozpoznawalny świat. Świat nieustannej apokalipsy. Człowiek karłowacieje, kurczy się, usycha na szkielet, zmienia się w kupkę poskręcanych kości obciągniętych skórą lub przeobraża w rachityczny owadzi zewłok. Zanim dosięgnie go ostateczna zagłada, czasami zdąży jeszcze założyć kombinezon podobny do stroju płetwonurka z rurką dostarczającą tlen. Gdyby zaś chciał spojrzeć na świat, zobaczy wokół pustkę, jak postać stojąca na balkonie na jednym z obrazów. Obraz jak negatyw sceny balkonowej z Szekspira. Tam pożegnanie kochanków, tutaj ostatni rzut oka na pusty świat, w którym już nie ma z kim się żegnać.

            W rekwizytorni Beksińskiego roi się od znanych kulturowych toposów: trumna, medalion, skrzydła (anielskie?), maska z dziobem ptaka – obraz dżumy, Doktora Plagi, inne maski rodem z greckich tragedii, piszczel, krzyż, sznur, czerwona wstęga … Zestawione razem lub jako pojedynczy element kształtujący określoną wizję martwej natury w skali kosmicznej. Czasem zwielokrotnione, tworzące perspektywę nieskończoności. Zawsze niepokoją, zawsze wciągają widza w głąb odniesień prowadzących do własnych odczuć i własnych skojarzeń. Na styku artystycznej wizji wyłaniającej się z obrazu i odkodowania znaczeń przez widza, dochodzi do porozumienia malarza z odbiorcą w poczuciu, że oto widzimy, jak na naszych oczach dokonuje się codzienna apokalipsa, codzienne unicestwienie trwałych podstaw ludzkiej cywilizacji.

            Ciemne korytarze nieznanych budowli pokrywają wydarte kartki i rachityczne owadzie stworzenia, grube mury i strzeliste wieże katedr rozwiewają się w dymie, rozpływają w falującą przestrzeń sinych smug, architektoniczne bryły tracą ostrość, wybebeszone krzyże odsłaniają nietrwałą strukturę belkowania lub zwiesza się na nich ażurowa konstrukcja korpusu z owadzimi długimi kończynami, ale pozbawionego dolnej części ciała, między mury katedry pozbawionej dachu wpada deszcz kamieni. Trudno oprzeć się wrażeniu, że już to widzieliśmy: w opowieściach proroków wieszczących koniec świata, w pradawnych mitach, w wierszach barokowych poetów lubujących się w gromadzeniu okropności, w sennych koszmarach. Być może nawet pewne sceny rozpoznamy jako widziane naocznie tu i teraz, tuż obok, w naszej rzeczywistości.

            Kamienne katedry średniowiecza wydawały się wiecznotrwałą kapsułą czasu aż do dnia, gdy w 2019 r. dzięki transmisji na żywo mogliśmy patrzeć, jak płonie katedra Notre Dame w Paryżu. Obraz ten nie dlatego był tak niecodzienny, że współcześnie kościoły nie płoną, lecz dlatego, że był to pożar symbolu europejskiej kultury. I dopiero ten spektakularny widok uświadomił wielu, że pewne wartości są bezcenne, a ich zniszczenie jest nieodwracalne. Notre Dame zostanie odbudowana, a mimo to zniszczone zostało coś, co wydawało się wiecznotrwałe. Myśl, modlitwa i praca: niematerialne fundamenty tego dzieła. Anonimowe osiągnięcie ludzkości, kogoś, ,,kto wymyślił tę przepaść i odrzucił ją w górę”.  Ludzka praca, ludzki wysiłek włożony w zbudowanie stropu i więźby dachowej, na które przeznaczono 1300 dębów. O wycinkę nowych dębów przeznaczonych do odbudowy, trwała batalia ze środowiskami ekologicznymi.

           Na obrazach Beksińskiego katedry nie płoną. Ich mury i wieże nikną, rozpływają się we mgle i dymie, tracąc kontury. Tracą swój materialny wymiar. Zamieniają się w nicość. Z niematerialnego źródła – zalążka architektonicznej wizji zbudowanej na fundamencie wiary i dążenia do Boga – katedra powraca znowu w wymiar niematerialny. Kosmiczny dym zasnuwa jej wieże, filary, rozety i strzeliste mury. Zostajemy sami. Bez katedry, bez materii, bez przeszłości. Obrazy Zdzisława Beksińskiego wcale nie są fantastyczną wizją tego, co nastąpi. Przeciwnie, to wierna, niemal drobiazgowo-realistyczna dokumentacja tego, co dzieje się z nami dzisiaj. Co dzieje się z człowiekiem, w co przemienia on swój świat, swój cywilizacyjny, kulturowy dorobek i swoje dziedzictwo.

4 kwi 2025

w antologiach i na płycie

        Jest już w całości płyta Fundacji Ypsilon Art pt. Skórka pomarańczy a na niej dwa moje wiersze w muzycznych aranżacjach.  Co prawda piosenki są dostępne na YouTube (linki w poprzednim poście), ale zawsze warto mieć płytę osobno na półce. Cieszę się z tego, że mogę dołączyć ją do swojej płytoteki. Wiersze w muzycznej oprawie brzmią inaczej i odkrywa się w nich może nie całkiem inne, ale nieco inne niuanse znaczeniowe. 


       Centrum Kultury Powiatu Słupskiego wydało już dwudziestą antologię poezji twórców wsi. Obecnie jestem już w pełni wiejską mieszkanką, zresztą kontakt z naturą, z wiejskim pejzażem zawsze był i jest obecny w mojej twórczości. Toteż i w najnowszej słupskiej antologii Na rozstajach, gościnnie otwartej dla wszystkich piszących z całej Polski oraz z zagranicy, znalazły się moje utwory: styczniowy poranek; wiejskie kundle; tropy snu; wioskowi święci. 




tropy snu 

tropy snu gasną o świcie
wstaję z mapą białych plam nieodkrytych lądów
jawa rządzi się innymi prawami
liderzy mównic maskują wciąż te same tajemnice
sezonowych sojuszy i kompromisów z sumieniem
nie zdarzy się nic poza banałem życia
wydaje się że trzymamy w garści końce wszystkich sznurków
po rozwarciu dłoni zostają supełki rozczarowań
na moim podwórku życie toczy się tak samo od tysiącleci
pomiędzy źdźbłami trawy pod korą drzew
w kopcach kretów pod stertą kamieni
wśród gnijących konarów zwalonych przez wicher
poranna cisza z kosem żerującym w liściach
on znajdzie swoje rajskie spiżarnie pełne dżdżownic
wpadłam tu tylko na chwilę zaraz wyruszam
szukać swojej wyspy szczęśliwej
gdzieś daleko

             
          W otrzymanej paczce dostałam także antologię poprzednią Wiatr w strunach, ponieważ tak się złożyło, że jej nie miałam dotąd. Znalazły się w niej moje utwory: kapliczki Lasów Janowskich; grudniowe wschody słońca; u schyłku dnia; wszyscy oni; Wielcy i mali


Wielcy i mali

            "Ludzie więc chlubią się, ze wielkich znali,
                                            K`temu jedynie,
                Iż nie poznają się na wielkim mali
                                            Pierwej, aż zginie."
                        (C. K. Norwid: "Wielkość")


Któż wielkim dziś, gdy najwięksi
sponiewierani
na tabloidach
głosów szczekaniem głośniejszym
niż prawdy cichość.

Cud pokory zaiste zbyt niewiarygodny,
aby dać wiarę - 
wielcy są niewidzialni
dla poszukiwaczy sensacji,
a jeśli zbyt mali
na pierwsze strony donosów,
w wirtualnej chmurze niewiedzy,
otoczą ich błotem domysłów i podejrzeń.

Na wszelki wypadek
lepiej o nikim nie mówić dobrze,
w tysięcznych zastrzeżeniach
ukryć swoją trywialną zazdrość.

Gdy z licznego tłumu,
z których i jednej kostki nie zostanie,
Wielkość przetrwa w samotności,
a Wielcy wielkimi pozostaną - 
z daleka widoczni olbrzymami,
jakby nigdy nie umierali.

        Jak można zobaczyć na zdjęciach, antologie słupskie są wydane pięknie, w twardych okładkach, z przepięknymi grafikami. Obie liczą po 400 stron, prezentując kilkudziesięciu autorów z powiatu słupskiego oraz innych stron Polski i spoza kraju. Redaktorem całości sprawującym pieczę nad tekstami, biogramami, terminami i organizacją jest Zbigniew Babiarz-Zych, uhonorowany odznaką "Zasłużony dla Kultury Polskiej" założyciel przy słupskim starostwie grupy Wtorkowe Spotkania Literackie. Autorką wstępu w obu antologiach jest Czesława Długoszek z Objazdy w powiecie słupskim, autorka dwóch reportażowych książek: Jeśli będziemy jak kamienie (2018) i Mury żyją dłużej (2023). 
         Słupskie antologie mają długą tradycję, jak wspomniałam, Na rozstajach jest już jubileuszową dwudziestą.  Są w niej, jak i w poprzednich, biogramy opublikowanych autorów oraz ich zdjęcia. Pokaźne rozmiary antologii  - jednej i drugiej - to, mówić potocznie, kawał polskiej poezji, często mało znanej, a będącej świadectwem przemian i refleksji o tradycji i współczesności. 

21 mar 2025

Poetycka płyta

Z okazji Światowego Dnia Poezji Fundacja Ypsilon Art wydała płytę z poetyckimi piosenkami. Na płycie znalazły się 23 utwory w różnych muzycznych aranżacjach. Wśród nich dwa moje teksty: biegnąc za tramwajem i podróżnicy






Don Kichot biegnie

zgubił Rosynanta

stawia długie kroki

podnosi wysoko chude kolana

wiatr rozwiewa mu siwą brodę

żaden hełm nie chroni jego głowy

przed deszczem i pogardą

Don Kichot mruży oczy od świateł

niezdarnie szuka drogi w tłumie

z daleka próbuje dostrzec numer tramwaju

który zawiezie go do Dulcynei

ona nie czeka

zajęta wrzucaniem zdjęć na Instagram

poprawia makijaż

nauczyła się już czytać i wie

że może zostać boginią Internetu

wystarczą odpowiednie znajomości w świecie biznesu

i retuszowany wizerunek

chudy marzyciel niech gubi marzenia

biegnąc za tramwajem



wyruszają z różnych stacji i portów

wszędzie u siebie nigdy na długo

mijają się w tych samych miastach

w obszarach zachłanności zamknięci

jak ślimak w skorupce swojego świata

 

jedni dokumentują każdy krok i gest

wklejając zdjęcia na Instagramie

nikt ze znajomych przecież nie może

ani na chwilę zapomnieć że świat

jest do zwiedzania a życie to podróż

 

stołują się w przydrożnych barach za grosze

lub restauracjach na tarasach niebotycznych hoteli

czekają na fart może następnym razem

zabiorą się jeszcze dalej gdzie kolorowy szaman

wywróży im z kłębów dymu dokąd zmierzają

 

inni jak zgubiony grosz który wypadł

z dziurawej kieszeni między kostki chodnika

śpią pod gołym niebem milczą niewidzialni

stołują się w przydrożnych barach za grosze

lub na śmietnikach za darmo

dzieląc miskę z psem kotem i wróblami

 

nigdy nie zapominają że życie to podróż

ale czekają na fart może następnym razem

uda się znaleźć miejsce i czas na rozmowę

i początek długiej przyjaźni