14 gru 2025

Adwentowa wyszukiwarka

        Przeglądając polskie zasoby cyfrowe, można natrafić na ciekawe zapisy adwentowych treści. Pocztówki, zdjęcia, wiersze... Roratnie świece zapowiadają kolejne adwentowe niedziele.

1947 rok

       Władysław Syrokomla (1823 - 1862) napisał na przykład cykl wierszy pod tytułem Staropolskie Roraty.  Pierwodruk w 1858 roku w Wilnie. 


Z tego cyklu drugi wiersz:

A zanim przyjdzie właściwa pora, ośnieżone choinki czekają w lesie.


Pocztówka z 1907 roku

Dziś już nie ma zwykłych świeczek na choinkach jak na jak na grafice z 1933 roku, choć jeszcze pamiętam, jak trzeba było uważać, żeby choinka się nie zapaliła.


1933 rok

9 gru 2025

Co oferuje czas przedświąteczny?

      Okazuje się, ze nawet dużo, nie licząc - rzecz jasna - ofert handlowych, bo te są namolne i zniechęcające. Mam na myśli, co oferuje czas  przedświąteczny w sferze kultury. Sobotnio-niedzielny pobyt w Lublinie miał być muzyczną medytacją adwentową, a okazało się, że natłok wydarzeń przekroczył fizyczną zdolność organizmu bycia wszędzie, gdzie by się chciało. Najpierw jednak drugie w przeciągu dwóch tygodni święto książek. Tym razem XXVI Targi Wydawców Katolickich na KUL. 


Załapałam się na ostatni dzień, 6 grudnia. Akurat mikołajki, to i zakupy mikołajkowe, książkowe prezenty. Bez zbędnej teologii, po prostu to, co fajne, ciekawe... Na przykład reprint książeczki z początku XX wieku: Kantyczki z nutami. Pójdźmy wszyscy do stajenki Wydawnictwa WAM.


      Książeczka wydana w Krakowie w 1911 roku staraniem Jana Kaszyckiego, kierownika Szkoły Ludowej w Krakowie oraz w muzycznym opracowaniu Feliksa Nowowiejskiego, wybitnego kompozytora, autora między innymi muzyki do Roty Marii Konopnickiej oraz opery Legenda Bałtyku. Feliks Nowowiejski w latach 1909 - 1914 mieszkał w Krakowie, pełniąc funkcję dyrektora artystycznego krakowskiego Towarzystwa Muzycznego. Kantyczki zawierają duży zbiór kolęd, pastorałek, dzisiaj już zapomnianych, wyrastających z ludowej tradycji, często humorystycznych. 
     A poza tym na targach - poza stricte religijnymi pozycjami - duży wybór albumów z dziełami sztuki,  klasyka literatury polskiej, dużo atrakcyjnych książeczek dla dzieci, kalendarze, notesy, historyczne publikacje IPN. Zarzuciłam sieć na interesujące rozważania o tym, dlaczego człowiek współczesny nie umie odpoczywać oraz mądrość mnichów z góry Athos. No i w holu obowiązkowo kawiarnia, z czego ochoczo skorzystałam. 
      W dwa dni miały miejsce cztery koncerty z muzyką klasyczną i nawet - gdyby nie fizyczne ograniczenia - dałoby się jakoś na wszystkich być. W bazylice Dominikanów dwa koncerty z cyklu Muzyka polskiego renesansu. Tabulatura Jana z Lublina. W sobotę wieczorem koncert chóru Mus Arietes z Warszawy w repertuarze chóralnym z takimi kompozytorami, jak Josquin des Pres, Dufay, Palestrina, Mikołaj Zieleński, Grzegorz Gerwazy Gorczycki, Jan Sebastian Bach i inni. Z tego samego cyklu organizowanego przez Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego kolejny koncert w niedzielę, tym razem organowy również z Tabulatury Jana z Lublina
       Równocześnie trwa czwarta edycja Ekumenicznego Festiwalu Wokalnego Adventus i także w niedzielę wieczorem zaplanowano koncert chóru "Zoria" w kościele Rektoralnym Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Natomiast tuż po południu, o 13:30 w kościele akademickim KUL Jubilate Deo - specjalny koncert w rocznicę śmierci Mozarta.


Wybór więc duży, tylko czasu i siły nieco mniej. Aczkolwiek muzyczne i w ogóle kulturalne bogactwo propozycji bardzo cieszy. Jeśli zaś ktoś wolałby bardziej świąteczne nastroje, to i kiermasz świąteczny pod Zamkiem można odwiedzić, i przespacerować się po Starym Mieście i Krakowskim Przedmieściem wśród świątecznych iluminacji, a nawet podziwiać bajkowy mapping na Wieży Trynitarskiej. Aż żal, że dla osoby przyjezdnej czas nie jest z gumy i zmusza do drastycznych wyborów. 


1 gru 2025

Poetyckim językiem o miłości


Poetyckie słowo jako azyl dla miłości (fragment)

W zbiorze Jacka Żybury monolog lirycznego wyznania, rozpisany na dwadzieścia dwa utwory z epilogiem „a za rok…”, tworzy opowieść o pewnej relacji między dwojgiem ludzi. Kolejne jej etapy rozgrywają się na realistycznym tle miasta,  ulic, latarni, drzew, wieczornego nieba, polnych kwiatów. Jednak elementy realnego świata nie istnieją samoistnie, ale niejako wyłaniają się z wewnętrznej przestrzeni emocjonalnej bohatera bądź są urealnieniem jego pożądania, jak w wierszu „XI – więc zatrzymuję myśli…”

pod dachem

gdzie często chowamy się przed deszczem

spełniam żądania twojej skóry

(…)

uczę się

jeszcze

twoich pochmurnych dni

kapryśnych łąk

niecierpliwych rzek

(…)    

            Elementy natury (rzeki, wiatr, kwiaty, zielone liście, smak wiśni i inne) tracą w tym zestawieniu swój realistyczny wymiar, stając się metaforami stopnia bliskości między bohaterami oraz nieuchwytnych zmiennych stanów emocjonalnych. W efekcie to nie konkretna przestrzeń potwierdza prawdziwość uczuć, lecz odwrotnie: uczucia dają gwarancję istnienia świata.

            Kolejne wiersze wprowadzają czytelnika w podwójną przestrzeń. Realną przestrzeń miasta i emocjonalną przestrzeń doznań dwojga zakochanych. Wieczorne spacery, stukot butów, zapach chleba z piekarni, świecące latarnie, groźne cienie sosny, chaszcze, ulice wyznaczają granice świata zamkniętego, w którym bohaterowie się spotykają. Na przeciwnym biegunie znajdują się światy wewnętrzne, światy emocji i przestrzenie pozbawione wyrazistych granic. Jak zauważa Dorota Korwin-Piotrowska w „Poetyce. Przewodniku po świecie tekstów”: „nawet jeśli prezentowany świat wydaje się nam pod wieloma względami znajomy, zupełnie realny, to tym bardziej wpadamy w pułapkę – jakbyśmy wierzyli, że można się potknąć o opisany kamień” (Str. 242). Tymczasem jest to wynik określonego sposobu opisu, językowego obrazu świata, któremu bliżej do „imaginacyjnej przestrzeni snu, wyobraźni, przenośni czy mitu, niż do trójwymiarowego świata, w którym żyjemy” (Tamże, str. 242). W wierszu „II – wciąż słyszę butów twoich stukot…” bohater opisuje ukochaną konkretyzując to, co nieuchwytne: „spod twoich rzęs wyfrunął zielony motyl snu”, a w wierszu „V – tamtego wieczoru…”: nam się nie spieszyło/ jakbyśmy z oczu nagle stracili czas”. [....]

         Pomiędzy pierwszym a ostatnim wierszem cyklu następuje kondensacja czasu, w którym rozgrywa się kilka porządków bytu. Porządek mitycznego początku wyznaczony stwórczym spojrzeniem na wzór stwórczej mocy Boga; porządek miłości między dwojgiem ludzi stopniowo odkrywających siebie nawzajem; porządek poznawania siebie przez podmiot mówiący dokonujący introspekcji, w wyniku której odkrywa tajemne zakamarki swojej psychiki; na koniec porządek słowa, poetyckiego języka zorganizowanego w celowe ukształtowanie tekstu. Stwórcza moc pierwszego spojrzenia za sprawą frazy „na początku” wiąże się nierozerwalnie ze stwórczą mocą samego słowa. Na początku bowiem „Bóg stworzył niebo i ziemię”, ale także „na początku było Słowo”. O ile więc początkowe spojrzenie zapowiadało późniejszy nowy porządek świata bohatera, o tyle poetyckie słowo autora jest miarą organizacji wewnętrznej świata przedstawionego. Z tego punktu widzenia nie da się określić stopnia realności ani wspomnianych wyżej elementów przestrzeni, ani nawet samej postaci adresatki, do której skierowane są wiersze. Jej obecność rozmywa się w doznaniach bohatera, który ubiera ją „w różowe mgły zmierzchu/ i dzikich bzów wieczorną woń”, mając przy tym wiadomość, że upływ czasu zmienia perspektywę spojrzenia na drugiego człowieka i na własne uczucia:

na jakich drogach spotkamy się po latach

gdy namiętności codzienność ostudzi

szepty wygasną

oddechy rytm wyrównają

            W coraz szybciej pędzącym świecie, w świecie, gdzie w scenerię miłosną pcha się metropolia, Internet, telefon komórkowy – Jacek Żybura proponuje zwrot do siebie, ucieczkę od zachowań stadnych, poszukiwanie inności uczucia znajduje w powrocie do mikrokosmosu, w tym także do mikrokosmosu sfery uprzywilejowanej dla poety: sfery słowa.

 

Fragment wstępu do tomiku Jacka Żybury Tamtego wieczoru. Biłgoraj 2025. 

28 lis 2025

W królestwie książek

     Lubelskie Targi Książki po raz pierwszy, mam nadzieję, że nie ostatni. 


        Podobno 130. wystawców. Nie liczyłam, ale obeszłam prawie wszystkie stoiska. Trzymając się przy okazji za kieszeń, żeby nie wydać za dużo. Już nawet nie o wydawanie chodzi, a raczej o brak miejsca na nowe książki. Więc z żalem ogromnym odwracałam głowę. Przechadzałam się, słuchałam rozmów i szelestu przewracanych kartek. Targi Książek to wciąż dowód na prymat książek drukowanych nad wersjami elektronicznymi. Niektórzy pokonują kilkaset kilometrów, żeby spotkać się z ulubionym pisarzem i kupić jego książkę z autografem. Ja co prawda nie poluję na autografy, ale rozmawiałam z osobami, które w tym celu przyjadą jutro i pojutrze. 
        Przyjazd w piątek był szczęśliwą decyzją, ponieważ nie ma tłoku i bez pośpiechu można spacerować od stoiska do stoiska. Większe tłumy spodziewane są w sobotę i niedzielę. Tymczasem dzisiaj spokojnie zanurzyłam się w królestwo książki. Naprawdę cieszy oko widok młodych ludzi szukających ulubionych pozycji i ulubionych autorów. Mnie co prawda bardziej cieszył Giedroyć i Chopin w Brytanii Petera Willisa niż literatura młodzieżowa, ale to naturalne różnice pokoleń. Istotne jest wspólne zamiłowanie do czytania.  Dłużej przystanęłam przy stoiskach Instytutu Europy Środkowej, Oficyny Wydawniczej Kontynenty, Polskiego Wydawnictwa Muzycznego, CSK w Lublinie oraz stoisk bibliotek: Pedagogicznej i Łopacińskiego. 
         Ochłonąć po pierwszych wrażeniach można w miejscach kawowo-kulinarnych. Zebrać myśli, przeanalizować zasoby, potrzeby i ... własną zachłanność na słowo drukowane, żeby podjąć ostateczną decyzję. Z bólem serca wykreślić z listy jedno, zostawić inne. Nie ma jednak gwarancji, że się podjęło słuszną decyzję. Już w drodze powrotnej żałowałam, że czegoś nie kupiłam, rezygnując zbyt łatwo pod wpływem wizji po sufit zapełnionych półek. Niestety, w pewnym wieku przestaje się kupować książki do jednorazowego przeczytania. Teraz trzeba już się mocno zastanawiać, ile razy po nią sięgnę, żeby warto było ją mieć na własność. Chłodna kalkulacja wygrywa z porywami serca. 
          Targi to mimo wszystko wspaniała sprawa. Jeszcze jedna okazja, aby się przekonać - wbrew ponurym przewidywaniom - że papierowa książka wciąż ma się dobrze. I, o dziwo, nadal przyciąga rzesze czytelników w każdym wieku. 

21 lis 2025

patrzę przez okno

patrzę przez okno
jednostajnie sypie śnieg
ostatnie kępy zielonej trawy
chowają się pod czapką niewidką
znajoma ścieżka straciła kierunek
nie ma początku ani końca
patrzę przez okno
kamienna statyczność drzew
wysoko unosi obnażone gniazda
w nagich konarach czas się zatrzymał
zegary zamknięte w starych szafach
nie ruszą dziś ani jutro
patrzę przez okno
ta chwila rozrasta się w ciszy
tylko z daleka dzwon komuś bije 
ogłasza wieczne odpoczywanie








16 lis 2025

powiało chłodem

powiało chłodem

listopadowe deszcze biczują ziemię
wiatr niesie zapach liści butwiejących w stertach 
zniknęły klucze odlatujących ptaków
tylko wrony wierne płaskim krajobrazom
żerują na świeżej roli kracząc
na pustych polach powiało chłodem
szklą się kałuże nad ranem
słoneczny żar dogasa na chmurnym niebie
jak w spopielałym ognisku wypalona gruda
wczesne zmierzchy zaglądają do okien 
wpraszają się do mieszkań
jak bezdomni szukający schronienia
już pora odłożyć do starych szuflad pamięci
dni wypełnione odkrywaniem świata
gdy dziecięce zabawy prowadziły latem
nad wartkie strumienie w nienazwane morza
cokolwiek było nieznane wtedy
dziś ma imię: minęło nie wróci
chłodem zaciąga noc coraz dłuższa
w bujanym fotelu zasypia podróżnik

4 lis 2025

O poezji Urszuli Kozioł notatki pobieżne

        Urszula Kozioł - urodzona 20 czerwca 1931 roku w Rakówce, zmarła 20 lipca tego roku we Wrocławiu, przede wszystkim poetka – wydała 25 tomików, laureatka Nagrody Nike za ostatni z nich pt. Raptularz; ale także autorka opowiadań, kilkunastu utworów dramatycznych, powieści oraz felietonów publikowanych przez wiele lat we wrocławskim miesięczniku „Odra”, w którym w latach 1972 – 2022 prowadziła dział literacki.

        Te suche fakty, chociaż istotne z punktu widzenia encyklopedycznego, w gruncie rzeczy nie dają żadnego wglądu w osobowość twórczą autorki. My tutaj w Biłgoraju mieliśmy szczęście gościć ją, wsłuchiwać się w to, co ma do powiedzenia w poezji i bezpośrednich rozmowach. Niektórzy z nas uczestniczyli w spotkaniach, gdy przyjeżdżała do Zamościa (pierwszą dedykację w jej tomiku mam z Zamościa z 2002 roku) i Szczebrzeszyna.

        Pokoleniowo Urszula Kozioł należała do generacji urodzonych w ostatnim przedwojennym dziesięcioleciu obok Ernesta Brylla, Jerzego Harasymowicza, Henryka Grynberga, Jarosława Marka Rymkiewicza, Krystyny Miłobędzkiej, Sławomira Mrożka i Włodzimierza Odojewskiego (Anna Legeżyńska, Jaka zmiana warty? Problem pokolenia w dzisiejszej literaturze, „Teksty Drugie”, nr 5 1997). Z prostego zestawienia widać, że Urszula Kozioł w tym gronie żyła najdłużej, do końca zachowując twórczą aktywność, która od 1953 roku - czyli daty debiutu prasowego wierszem Już jesień w czasopiśmie "Sprawy i Ludzie"rozwijała się ponad 70 lat. Jest to więc twórczość ogromna i bardzo różnorodna, zmieniająca się przez lata.

        Małgorzata Mikołajczak w monografii Podjąć przerwany dialog. O poezji Urszuli Kozioł (2000) wyodrębnia kilka kręgów tematycznych jej twórczości: dziedzictwo kulturowe wyrażające się w przekonaniu o nierozerwalnym  związku współczesnej kultury ze światem myśli i sztuki dawnych pokoleń: Poezja jest dla Urszuli Kozioł – pisze Mikołajczak – nieustanną repetycją wzorców przeszłości. Przywołania dzieł sztuki, malarzy, filozofów, literatury tworzą w jej poezji nasyconą kulturowo przestrzeń intertekstualną, w której tłoczą się Renoiry/ Manety Monety i Sisleye (Impresja z lata, W rytmie korzeni), a otaczający świat zanurzony jest w heraklitejsko-bergsonowskiej płynności wyznaczanej przez antynomie światła i mroku, trwania i przemijania, pamięci i niepamięci, przeszłości i teraźniejszości oraz istotnej dychotomii ruchu i postoju. 

        Innym aspektem jest odczytywanie szyfru przyrody, odczuwanie jedności świata, w którym człowiek jest tylko jednym z elementów, drobiną w kosmosie

        Ja

        kot, muszla

        czy kosmos

        jednako zwinięci w kłębek

        na tej samej drodze

        mlecznej

                         (Ze zmiennym cieniem, Wielka pauza, 1996)       

        Stale obecny w poezji Kozioł jest także nurt autobiograficzny, w którym kraj lat dziecinnych podniesiony zostaje do rangi życiowej busoli, jak w wierszu Inwokacja. Wspomnieniowa powieść Postoje pamięci i tomik Postoje słowa łączy wspólny temat powrotu do korzeni. Ziemia rodzinna poetki pojawia się w wielu utworach: przykładowo w tomiku Żalnik (1989) wiersze takie, jak Pamięć o pierwszych latach życia, Biłgorajszczyzna po latach, Powrót do pierwszych lądów; w tomiku Horrendum (2010): Ogrodniczka.

        Rangę twórczości Urszuli Kozioł stale obecnej w wielu publikacjach, w tym antologiach poezji XX wieku, potwierdza choćby Wolny wybór. Stulecie wierszy 1918 – 2018 - zbiór specjalnie wybranych przez Piotra Śliwińskiego stu reprezentatywnych zdaniem autora wierszy opublikowanych w latach 1918 – 2018. Znalazł się tutaj utwór Urszuli Kozioł Z przyrody z tomiku Lista obecności (1967). Nie można więc mówić o polskiej poezji współczesnej, nie uwzględniając obecności i znaczenia poetki z Rakówki.     

        Trudno w kilku słowach ująć jej fenomen. Określano tę twórczość jako poezję wyobraźni, poezję lingwistyczną, refleksyjną, kobiecą, telluryczną. Także z punktu widzenia form gatunkowych i wersyfikacyjnych jest to twórczość różnorodna: od wierszy krótkich miniaturowych po dłuższe sprozaizowane poematy. Stąd mimo wielu publikacji twórczość Urszuli Kozioł nadal nie poddaje się jednoznacznym klasyfikacjom i ocenom. Bogactwo językowe wierszy Kozioł, inwencja słowotwórcza poetki stawia ją obok Leśmiana czy Białoszewskiego. Neologizmy takie jak "przedpamięć", "nadpamiętam", "przedpowitanie", "przedczas" znacząco wzbogaciły poezję współczesną podobnie jak Leśmianowski "bezśmiech", "zniszczota" czy "niedowcielenie".  Z kolei rozczłonkowanie wyrazów w wierszu Znikopis przypomina zmagania bohatera Białoszewskiego, który jest "słów niepotraf".

      wiersze mi się porozpra-

      szały w proch spro-

      szyły mi się szer-

      sze mi się popro-

                         (Znikopis, Wielka pauza)

        Wydaje się, że takim nadrzędnym wyróżnikiem, łączącym wszystkie wymieniona wcześniej tematy, mogłaby być zaproponowana przez Annę Legeżyńską postawa elegijno-ironiczna. Elegijność rozumiana jako typ nastroju lirycznego oraz ironia, pojęta jako dystans podmiotu wobec opisywanego świata. Także autoironia. Zwłaszcza w odniesieniu do procesu starzenia się, gdy przedmiotem ironicznej obserwacji staje się własny, odmawiający posłuszeństwa organizm:

        Oddech nie może przedrzeć się przez zagracone przejścia

        Potyka się o coraz to inną przeszkodę

        Krew przez ciasne przesmyki jazy i przewody

        Niemal cudem do serca przeprawia się wrót.

                                                           (Co dolega, Żalnik)

       Oswajanie starzenia się odbywa się poprzez dystans, humor i ironię, jak w wierszu Surrealizm ucodzienniony (Żalnik), w którym to nie pomiot się zmienia, ale świat złożony z drobnych przedmiotów zaczyna znikać, chować się przed człowiekiem wchodzącym w kolejny etap życiorysu.

        Obie perspektywy pojawiają się od wczesnych wierszy i są stale obecne przez wszystkie lata jej twórczości. Krytycy nazwali poezję Urszuli Kozioł „elegią o przemijaniu”:

        Przemija życie jak noc: w oka mgnieniu

        Przemija ziemia w ułamku promieni

                                                   (Nie mijaj ranku, Raptularz)

               Chciejmy dziś i w przyszłości odczytywać twórczość Urszuli Kozioł jako poetyckie uniwersum, jako drogę prowadzącą od narodzin aż do momentu, w którym będzie za późno na cokolwiek, jak napisała poetka w wierszu Tempus fugit (Raptularz). Niech naszemu zasłuchaniu się w twórczość Urszuli Kozioł przyświecają słowa samej Poetki:

        … główną zasadą organizującą całe moje pisanie, przy poczuciu narastających zagrożeń, klęsk i dojmującym odczuciu przemijalności czasu oraz końca epoki – jest bezustanne ponawianie pytań o to, jak mimo wszystko godnie żyć pod niebem, które może okazać się puste; jak przeciwstawiać się bezwładowi, który nas zagarnia, narastającej si apatii i rozpaczy, jak dodawać sobie odwagi, jak uchronić przed zerwaniem więzi z innymi ludźmi, więzi z naturą i wspólnym dziedzictwem choćby europejskiej kultury, czy wreszcie – z uniwersum.

                                                                   (Wstęp do Poezji wybranych, 1985)

31 paź 2025

haiku jesienne - 14. Konkurs Andrzeja Dembończyka

temat: jesienne liście

spadają liście
w Chopinowskim Konkursie
Nokturn e-moll

                        (5 pkt)


deszczowy dzień
papierowe ptaki w oknie
zamiast firanki

                     (4 pkt)

27 paź 2025

czerwona jesień w muzeach


Ignacy Protaszewicz, Jesień, altana w parku, pocz. XX wieku
Muzeum Narodowe w Warszawie


Ludwik Misky, Jesień, 1905 
Muzeum Narodowe w Lublinie


Władysław Wankie, Jesienne drzewa, 1920 
Muzeum Narodowe w Warszawie


Rafał Malczewski, Jesień, pejzaż, 1926 
Muzeum Narodowe w Szczecinie


Alfred Lenica, Nudna jesień, 1957
Muzeum Narodowe w Szczecinie

15 paź 2025

Chopin i okolice, czyli październikowe święto muzyki

      XIX Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina - ok. 600 zgłoszeń, 84. uczestników dopuszczonych do I etapu, których już można było bezpośrednio na żywo oglądać i słuchać. W etapie II wystąpiło już tylko 40. z nich, a do III etapu przeszło 20. utalentowanych młodych wirtuozów. Z każdym etapem emocje coraz większe i coraz gorętsze dyskusje wokół decyzji jury.  O ile jeszcze na temat II etapu i tego, kogo jury do niego przepuściło większych i zbyt wielu protestów nie było, to już teraz wciąż rozlegają się głosy dezaprobaty, zdziwienia, niezadowolenia, wręcz zdumienia. W dyskusjach radiowych najczęściej mówiło się o żalu z powodu niedopuszczenia do II etapu Hao Rao i Mateusza Dubela, teraz zaś salon odrzuconych znacznie się powiększył i większe są pretensje do jury. Wiele osób żałuje odpadnięcia Włocha Gabriela Straty, Japonki Yumeki Nakagawy, Niemca Jonasa Aumillera, Chinki Yanyan Bao. Także inni mieli swoich fanów liczących na ciąg dalszy. Niemniej szkoda każdego z nich, wszyscy włożyli w przygotowania mnóstwo pracy, więc tutaj z czysto ludzkiej sympatii i podziwu za ogrom pracy, za wysiłek, za godziny żmudnych ćwiczeń, za zaangażowanie i miłość do muzyki Chopina szkoda każdego bez wyjątku, że ich przygoda z konkursem kończy się zbyt wcześnie. Niestety, takie są reguły konkursowej rywalizacji i dobrze, że nie jestem w jury, bo nie umiałabym nikogo wskazać do odpadnięcia. 
       Z trzynaściorga Polaków do II etapu przeszło czterech, a teraz w III zaprezentuje się trzech: Piotr Alexewicz (który startował tez w poprzedniej edycji Konkursu w 2021 roku), Piotr Pawlak (również uczestnik poprzedniego XVIII Konkursu im. F. Chopina  oraz laureat II nagrody w  II Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim na Instrumentach Historycznych w 2023 r.) oraz Jehuda Prokopowicz. W sumie tych 84 uczestników występujących w I etapie reprezentowało 20 krajów, w tym takich jak Gruzja, Malezja czy Wietnam, bo liczni pianiści z Chin i Japonii to już od lat norma. 
        Jednym z ciekawszych pozamuzycznych zjawisk związanych z konkursem jest bezpośredni czat w trakcie transmisji na platformie YouTube Chopin Institute. Czytając komentarze internautów można czasami się pośmiać. Gdy na przykład jest wykonywany Marche funebre, internauci wstawiają w komentarzach trumny, piszczele, płaczące buźki, latające duszki; podczas Preludium op. 28 nr 15 "deszczowego" pojawia się mnóstwo ikonek deszczu i parasolek. Także dialogi bywają zabawne. Podczas wspomnianego Marsza żałobnego padają pytania typu: Kto umarł? lub wpisy: RIP. W bezpośredniej transmisji słychać nieraz różne hałasy z widowni, kaszlanie, trzask upuszczanych przedmiotów (przypuszczam, że to telefony) i wówczas pojawiają się w kontekście pytania Kto umarł takie odpowiedzi: Ktoś na widowni właśnie spadł z krzesła, pewnie padł na zawał. Gdy któryś wykonawca mocno przyspieszył w utworze, który z założenia ma być grany wolno, jak w Andante spianato, internauci prześcigają się wymyślaniu zabawnych określeń, jak: spianato speedy Gonzales albo: to raczej presto spianato. 
        O światowym zasięgu Konkursu i możliwości oglądania transmisji świadczą wpisy, w których uczestnicy czatu podają nazwy swoich państw: od Argentyny, USA, Japonii, Korei Południowej, po kraje europejskie. W przypadku internautów polskich w przerwach transmisji lub podczas oczekiwania na werdykt jury wpisywano nazwy miejscowości od Bałtyku po Tatry, skąd są słuchacze. I właśnie oczekiwanie po II etapie było stresujące i dłuższe niż zakładano. Po zakończeniu I etapu jury podało wyniki zgodnie z harmonogramem, punkt 23:00, tymczasem po etapie II, gdy trzeba było wybrać dwudziestkę, jury obradowało znacznie dłużej i wszyscy się niecierpliwili. Niektórzy popędzali jurorów: Podajcie te wyniki, bo mam rano pierwszą zmianę i muszę iść spać!
       Na stronie Konkursu Chopin Competition można znaleźć wszelkie informacje: o uczestnikach, harmonogram i repertuar wystąpień, regulamin, skład jury, nagrania wszystkich wystąpień, wywiady, filmiki, a nawet specjalny "Kurier Chopinowski" w PDF do poczytania i pobrania na pamiątkę. Laureatów poznamy po ostatnim finałowym wystąpieniu 20 października. Jak znam życie i pamiętam z poprzednich edycji, jury może obradować długo i ogłosi werdykt nawet po północy, czyli już 21 października. A w dniach 21 - 23 października odbędą się koncerty laureatów. Na luzie i z bez stresu rywalizacji. 


6 paź 2025

październikowo

na wąskim niebie stłoczone chmury
na polach żerują stada wron
pod mlecznobiałą mgieł powłoką
chłodne noce księżyc rozpina
na załzawionych rosą pajęczynach

październikowe pytania
pozostają bez odpowiedzi


Józef Rapacki, Październik, 1930 r.


Piotr Stachiewicz, Październik, przedwojenna pocztówka z postacią św. Urszuli - wspomnienie świętej w kalendarzu liturgicznym 21 października

Władysław Żurawski, grafika z 1930 r. , św. Brygida, której wspomnienie przypada 8 października; 
grafika znajduje się w zasobach Biblioteki Uniwersyteckiej w Toruniu
 

29 wrz 2025

Zaproszenie



W piątkowe popołudnie, 3 października o godz. 17:00 w sali wystawowej BCK na tle najnowszej wystawy malarstwa i rękodzieła wystąpią poeci Biłgorajskiej Plejady Literackiej. Swoje wiersze czytać będą Ewa Bordzań, Piotr Kupczak, Halina Ewa Olszewska, Mariusz Sokołowski oraz Iwona Danuta Startek. 

22 wrz 2025

jeszcze by pobiegł

gdzie zielone pastwiska po horyzont lasu
tam popędzi jeszcze między trawy
wyszuka kretowisko i postraszy bażanta
zanurzy pysk w pajęczynę rosy
przyniesie na sierści nowe zapachy
pędem pobiegnie z wiatrem w zawody
w rozwarte nozdrza wchłonie aromaty
łąk kwitnących i polnych ścieżek
zaniesie się szczekaniem pod niebo
żegnając ptaki ciągnące w obce kraje
on tu zostanie gdzie wierność go trzyma
pobocza do spacerów i kość na trawniku

jeszcze by rankiem wyruszył
krok w krok towarzyszyć dniu
co się budzi jaskrawym słońcem
a potem urwałby się ze smyczy
i obszedł krańce świata
obłaskawione nosem przy ziemi

jeszcze by pobiegł...




19 wrz 2025

tamten czas

nad ścieżką przez pola i łąki
powiewały letnie sukienki
ponad kłosami zbóż
ze wschodu i zachodu
niosły się niedzielne dzwony
koniki polne przeskakiwały
między źdźbłami trawy
gotowe zacząć koncert
zielony koncertmistrz przysiadł 
z batutą na liściu łopianu
niewidzialni orkiestranci stroją skrzypce
znad mokradła wdarł się krzyk czajki
powietrze drżało fatamorganą
za przepastną głębią czasu
nikną niewyraźne sylwetki
w kolorowych sukienkach


11 wrz 2025

mgły

Józef Czechowicz - Lublin z dala

Na wieży furgotał blaszany kogucik,
na drugiej - zegar nucił.
Mur fal i chmur popękał
w złote okienka:
gwiazdy, lampy.

Lublin nad łąką przysiadł.
Sam był
i cisza.

Dokoła 
pagórków koła,
dymiąca czarnoziemu połać.

Mgły nad sadami czarnymi.
Znad łąki mgły.
Zamknęły się oczy ziemi
powiekami z mgły.

(z tomiku Stare kamienie, Lublin 1934 r.)

Mgły, Stefan Popowski, 1912

Mgły poranne, Józef Rapacki, 1912

Józef Rapacki, brak daty

Morze mgieł w Beskidach, fot. 1917

Worochta, mgły w dolinie Prutu, fot. 1925


Jesienne mgły, Michał Rouba, 1938

4 wrz 2025

poranna kawa z deszczem




pod ciemnym niebem drzewa
chylą się pod ciężarem deszczu
zmatowiałe brzoskwinie
szykują się do upadku z gałęzi
w głęboką trawę
strugami sieką chmury ciężkie 
jak cebry na koromysłach
ptaki opuściły już gniazda
pożegnały obfite pola i łąki
w grzmotach i burzy
kończy się lato
przemija ogród
w przekwitłych kwiatach
wartkim strumieniem odpływają 
zwiędłe liście niepotrzebnych dni 
zasycha przeszłość w zapomnieniu
coraz więcej zamkniętych skrzyń
nie da się otworzyć
coraz mniej potrzeba czasu
na życiowe plany
z dawnych strategii układania się
z rzeczywistością
pozostała tylko poranna kawa
z widokiem na deszcz 

2 wrz 2025

I już wrzesień


Józef Rapacki, Wrzesień, przedwojenna pocztówka, ok. 1930 r.

27 sie 2025

Skecz dożynkowy

Dopisek 7 września

Skecz został przedstawiony 31 sierpnia w Batorzu podczas powiatowych dożynek janowskich oraz 7 września na dożynkach parafialnych w Krzemieniu. 


Występują: Żona, Mąż

 

Wchodzi Mąż w odświętnym garniturze, mucha, chusteczka w klapie

Żona - lustrując Męża

- Coś się tak wystroił jak na odpust? Nie miałeś jechać w pole?

Mąż

- A jadę, właśnie jadę.

Żona

- W takim stroju??

Mąż

- A w takim, jest w sam raz. Żniwa to wielkie święto.

Żona zdegustowana

- Nie myśl sobie, że będę potem twój garnitur czyścić, jak go całkiem zakurzysz…

Mąż

- Nic się nie bój, będzie jak nowy, ani pyłek nie siądzie. Nie po to  kupiłem nowy kombajn, żeby się kurzyć. Najnowocześniejszy! Z klimatyzowaną kabiną. Ani się spocę, ani zakurzę. Będę tylko patrzył jak zboże się kładzie pokotem, a potem ziarno się sypie…

Żona

- No, no…. Żeby nie wyszło jak w zeszłym roku, że na sąsiadowe się sypało…

Mąż zirytowany macha ręką

- Eee tam… niewłaściwy przycisk nacisnąłem… pola w Krzemieniu wąskie, to i poleciało… Teraz będzie inaczej. Wszystko pod kontrolą. Włączam jeden guzik i resztę sztuczna inteligencja ustawia: skanuje zboże, ustawia kierunek i prędkość, nawet segreguje ziarno na bardziej i mniej suche… Włączam autopilota, maszyna sama jedzie, a ja w tym czasie mogę film obejrzeć.

mówi z dumą:

- Technologia na najwyższym poziomie. Chińska!

Żona z przekąsem

- Chińska? A to na pewno do zboża kombajn? Może do ryżu?...

Mążpoirytowany macha ręką

- Co ty tam wiesz, nie znasz się…

Żona

- A skąd ty wiesz, który guzik nacisnąć? W poprzednim z angielską instrukcją nie wiedziałeś, to teraz z chińskich znaczków się niby dowiesz?

Mąż z pewnością siebie

- A wiem, na szkoleniu byłem…

Żonaz niedowierzaniem

- Na jakim szkoleniu?? Przez całą zimę i wiosnę się z domu nie ruszałeś!

Mąż – z wyższością

- A byłem… on-line oglądałem…

Żona - kpiąco

- I co? Po polsku mówili? – z ironią - Może na migi tłumaczyli?

Mąż

- Nie, ale widziałem, który guzik nacisnąć, żeby samo jechało…

poprawia muchę pod brodą

- No dosyć gadania! Jadę! A ty byś może jakiś dobry obiad przygotowała na nasze święto żniwa.

Żonasarkastycznie

- O, co to, to nie! Skoro taki pojętny jesteś, tak od jednego on-line się nauczyłeś guzik wciskać… to się dobrze składa, bo kupiłam właśnie automat kuchenny, przyjedziesz wypoczęty po obejrzeniu filmu w kabinie kombajnu, włączysz sobie program i zrobi ci, co zechcesz..

 Podaje Mężowi książeczkę  zapisaną drobnym druczkiem

- Ooo, tu masz instrukcję, jest nawet po polsku… tylko 15 programów, łatwo się nauczysz…

Mąż nieco oszołomiony

- No co ty, Jadzia, ja do roboty jadę… a ty gospodynią jesteś, domu pilnuj, obiad przygotuj…

Żonaprzerywając energicznie

- Mowy nie ma! Nie po to kupiłam automat, żeby warzywa skrobać i paznokcie w cieście łamać… Automat wszystko za ciebie zrobi: obierze, oskrobie, wymiesza, ugotuje i upiecze , co zechcesz…  wciśniesz tylko guzik. Mówię ci, najwyższa technologia, sprawdzi nawet ile kalorii po ciężkiej pracy potrzebujesz i dobierze dietę odpowiednią dla ciebie…

z ulgą

- A ja sobie wreszcie odpocznę…

Mąż

- I co będziesz robiła w tym czasie? Nie zanudzisz się?

Żona

- Jak to co? To samo, co ty:

będę filmy oglądać, piwo pić

i o wyspach bananowych śnić!

bierze torebkę i wychodzi

- To na razie! Umówiłam się u kosmetyczki.

Mąż

- Czekaj, czekaj, jak to? To kto w tym domu będzie pracował?

Żona wzruszając ramionami

- Jak to kto? Sztuczna inteligencja!


20 sie 2025

Twórczość dożynkowa

Modlitwa żniwiarzy
(na melodię "Czarna Madonno")

Nasze prace pokończone, 
wszystkie zboża zżęte z pól.
Trud codzienny nagrodzony,
błogosławił nam sam Bóg.
Przynosimy dziś w podzięce
przed świątyni Twojej próg
owoc pracy naszej święcić
w kłosach zbóż.

      Ref. Składamy przed Twym ołtarzem
              pachnący świeży chleb,
              modlitwę i wiarę w darze,
              którymi chwalimy Cię.

W porach roku zatrudnieni
wypełniamy Boży plan,
czynić ogród z matki ziemi,
aby dojść do nieba bram.
Boża łaska nie zawiedzie
w gąszczu zaplątanych dróg,
prostym szlakiem nas powiedzie
do Twych stóp.

      Ref. Składamy przed Twym ołtarzem...


6 sie 2025

Muza Claudela

      6 sierpnia 1868 roku urodził się Paul Claudel, francuski poeta i dramaturg. Pozostawił ponad 50 tomów twórczości. Pisał też o Polsce, o naszej historii, o rozbiorach i męczennikach, jak np. o Andrzeju Boboli. Rozbiory Polski nazwał "grzechem śmiertelnym Europy".  Był wielkim przyjacielem Polski, znał Paderewskiego, na którego koncercie w Białym Domu był obecny, a nad drzwiami swojego gabinetu zawiesił wizerunek Czarnej Madonny, Matki Bożej Częstochowskiej.  
      Claudel w swojej twórczości łączył tradycję antyczną z głębokim mistycyzmem i religijnością. W poemacie Muza, która jest łaską antyczna strofa służy do wyrażenia osobistego zmagania poety z materią słowa. W przeciwieństwie do pełnych szacunku inwokacji Homera, bohater Claudela stawia Muzie warunki, żądania i polemizuje. 

- O, Muzo, starczy czasu aby innego spać dnia!
Lecz jakże wielka ta noc wszystka jest nasza,  
I żem pijany jest nieco, tak, że odmienne słowo niekiedy
Przepycha się na miejsce właściwego, w ów sposób, który miłujesz,
Pozwól, bym obrachunek uczynił z tobą, 
Dopuść, bym zepchnął cię w strofę tę, zanim naskoczysz na mnie, ja fala z krzykiem drapieżcy! 

(tłumaczył Stefan Napierski)

23 lip 2025

Cóż po poecie w czasie marnym?

na latawcach wierszy

Cóż po poecie w czasie marnym?*
w zasadzie nic
cóż może poeta w czasach niepoetyckich
atmosfera nie sprzyja ulotnym słowom
wypuszczanym w świat
na latawcach wierszy

nie zmienimy czasu ani tego marnego czasu**
może tylko dwa razy na sto lat
może tylko raz okazuje się
że poezja bywa najpilniejszą potrzebą
ludzkości

nieodgadniony wiersz nagle się rozwiewa***
nikt go nie napisał
nikt nie przeczytał
bo jak czytać niewypowiedziane
w dodatku w obcym języku poezji
którego prawie nikt już nie rozumie

w tym wieku marnym
marnością są słowa długiego trwania
i śmierć Poetki**** nie robi wrażenia
na wyznawcach strategii sukcesu




* Hölderlin, Chleb i wino
** Urszula Kozioł, wywiad w "Odrze"
***Urszula Kozioł, wiersz Momenty z tomu Raptularz
****20 lipca w wieku 94 lat zmarła Urszula Kozioł






10 lip 2025

lipcowe reminiscencje



Józef Rapacki. Lipiec. Pocztówka. 1930 r. 


Wieża ciśnień na Placu Wolności w Lublinie. Obecnie nieistniejąca. Pocztówka z 1914 r. Wieża budowana w latach 1897 - 1899, oddana do użytku 1 lipca 1899 r. Spłonęła podczas walk w lipcu 1944 r. w stopniu nienadającym się do odbudowy, została rozebrana w 1946 r. 


Tomik poetycki Józefa Czechowicza Kamień, opublikowany w lipcu 1927 r. w Lublinie


Poemat Mieczysława Dukszty opublikowany w rocznicę bitwy pod Grunwaldem w 1908 roku w Lublinie. Poniżej fragment poematu:









6 lip 2025

Horyniec w deszczu

Horyniec w deszczu

            Człowiek odnajduje siebie na przekór
               wszelkim prawom biosfery. On, 
               nieustraszony i zwycięski samobójca.

                                        Włodzimierz Sedlak

niekoszona łąka 
tysiące istnień ukrytych 
przed wzrokiem zdobywcy świata
uzurpatora podążającego ku gwiazdom
i po co mu daleki kosmos
jeśli nie widzi tego co za progiem
pełza pod nogami
chowa się w kołysaniu traw
co przyczajone w gęstwienie zielonych korytarzy

las rozśpiewał się mimo deszczu
symfonia bez adresata
może to dla mnie ten śpiew ptaków
których imion nie znam
pozostanie ze mną aż do ostatniego dnia
wraz z proroctwem Sedlaka
rzuconym jak kamień w głuchą studnię

grube krople bębnią w liście
strumienie zmywają kurz z ulic i chodników
ciemniejąca ulewa podchodzi coraz bliżej
horyzont się kurczy 
zza drzew przedostał się sygnał towarowego pociągu
kres jest tuż tuż...
pobrzmiewa przez chwilę nad niekoszoną łąką
i znowu śpiew wdarł się w strugi deszczu

za siwą kurtyną znikł kolejny las