TESTAMENT MÓJ
Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,
Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,
Dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami -
A jak gdyby tu szczęście było - idę smętny.
Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica
Ani dla mojej lutni, ani dla imienia; -
Imię moje tak przeszło jako błyskawica
I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.
Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,
Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode;
A póki okręt walczył - siedziałem na maszcie,
A gdy tonął - z okrętem poszedłem pod wodę...
Ale kiedyś - o smętnych losach zadumany
Mojej biednej ojczyzny- przyzna, kto szlachetny,
Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,
Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.
Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą
I biedne serce moje spalą w aloesie,
I tej, która mi dała to serce, oddadzą -
Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie...
Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb - oraz własną biédę:
Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,
Jeśli Bóg uwolni od męki - nie przyjdę...
Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!...
Co do mnie - ja zostawiam maleńką tu drużbę
Tych, co mogli pokochać serce moje dumne;
Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę
I zgodziłem się tu mieć - niepłakaną trumnę.
Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi
Iść... taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?
Być sternikiem duchami napełnionéj łodzi,
I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?
Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.
ROZŁąCZENIE
WIELCYŚMY BYLI I ŚMIESZNIŚMY BYLI...
Wielcyśmy byli i śmieszniśmy byli,
Bośmy się duchem Bożym tak popili,
Że nam pogórza, ojczyste grobowce
Przy dźwięku fletni skakały jak owce,
A górom onym skaczącym na głowie
Stali olbrzymy - miecza aniołowie.
Ustały dla nas bić godzin zegary,
Duch nie znał czasu - a czas nie miał miary,
Szedł błyskawicą do wieczności progu
Duch - a stał wieczność - kiedy stanął w Bogu.
Zaprawdę powiem bracia moi mili,
Żeśmy się duchem przeświętym popili.
Teraz jesteśmy z ducha wytrzeźwieni,
Bracia rozumni - czciciele pieczeni...
W głowach się nie ćmi jak pierwej słonecznie,
Fletnie nie grają - mogiły spią wiecznie,
Czas nasz zgodzony z ziemi zegarami,
Stoim - i spiemy... a świat spi pod nami.
3 komentarze:
Ooo...!
Przedni pomysł, Iwono.
Wspaniale jest poczytać Słowackiego w jednym miejscu.
Przepiękny język, głębia treści.
Genialny poeta.
Pozdrawiam,
K.
To ja Wam dziękuję, Tobie, Emili, Markowi. Dzięki waszym wpisom pomyślałam, że w takim razie warto się podzielić tym, co lubimy.
Iwona
Miło poczytać ulubione wiersze znajomych z forum:), no i swoje też, nie powiem;).
Dziękujemy Iwono!
Wyszło super. Liczę na to, że jeszcze nie raz będziemy mieć możliwość podzielić się tym, co wszyscy lubimy w poezji.
Pozdrawiam,
Emilia
Prześlij komentarz