Czuję się trochę zażenowana, ale jednocześnie cieszę się, że mogę napisać Ci, że to haiku, gdybym brała wtedy udział w konkursie dostałoby 3 punkty. No takie zrobiło na mnie wrażenie! :-) Opisałaś akurat obrazek, kiedy poszłam na długi spacer. Nie byłam tam chyba ze 3 lata, ale wiedziałam, że rósł tam pełny, ciemnofioletowy i silnie pachnący bez. Przede mną zieleń chaszczy i czuję, ale nie widzę kwiatów. Przedzieram się, szukam i... poznaj Stachu po zapachu ;-))
No proszę, zawsze zaskakuje mnie, że ktoś w moim utworze znalazł opisane SWOJE doświadczenie. To jednak niezwykłe, ale i budujące, bo okazuje się, że są ludzie o podobnej wrażliwości. Ja zaś napisałam to mając w pamięci obraz z bardzo wczesnego dzieciństwa, które spędzałam w pięknym starym ogrodzie, gdzie rosły wszelkie możliwe drzewa: bzy, włoskie orzechy, morwy, jabłonie, grusze, śliwy węgierki, czereśnie, a także brzozy, topole i nie pamiętam, co jeszcze. Tego ogrodu już nie ma. Wszystko zostało wycięte. Żal ogromny. Iwona
Dziękuję, Andrzeju. Ten ogród, choć nieistniejący, jeszcze nieraz mnie zainspiruje. A właściwie należy powedzieć, że zainspirował mnie na całe życie. Tylko się obejrzeć wstecz i korzystać
Piękne haiku, Iwono:) Do mnie też przemawia, tym bardziej, że mam do dziś w ogrodzie bez fioletowy (stary jak świat), nie mam pojęcia ile lat sobie liczy... Wiosną znoszę go do domu, uwielbiam ten zapach... I śliczne, drobniutkie kwiatuszki. A mama ściga mnie za to:))), gdyż woli, żeby kwitł sobie spokojnie w ogródku.
Czytałam gdzieś, że bez jak najbardziej trzeba przycinać i nawet nalezy obcinac kwitnące gałęzi, podobno wcale mu to nie szkodzi, a nawet pomaga bujniej kwitnąc w nastepnych sezonach.
To prawda Iwono. Ale spróbuj przekonać o tym moją mamę:). Zwyczajnie się nie da. Pozostaje mi tylko robić swoje, co też czynię z wielką ochotą, znoszę wszystkie ogrodowe kwiaty do domu:).
7 komentarzy:
Czuję się trochę zażenowana, ale jednocześnie cieszę się, że mogę napisać Ci, że to haiku, gdybym brała wtedy udział w konkursie dostałoby 3 punkty. No takie zrobiło na mnie wrażenie! :-)
Opisałaś akurat obrazek, kiedy poszłam na długi spacer. Nie byłam tam chyba ze 3 lata, ale wiedziałam,
że rósł tam pełny, ciemnofioletowy i silnie pachnący bez. Przede mną zieleń chaszczy i czuję, ale nie widzę kwiatów. Przedzieram się, szukam i... poznaj Stachu po zapachu ;-))
pierwszy bez
w zatrzęsieniu
wszystko drży
Pełne dynamiki, zapachu, koloru i chciwości wiosennej haiku.
Odebrałam chyba wszystkimi zmysłami. Normalnie - zatrzęsienie!
:D
Czasem to nie wiadomo kiedy i czym zaskoczy się czytelnika.
No proszę, zawsze zaskakuje mnie, że ktoś w moim utworze znalazł opisane SWOJE doświadczenie. To jednak niezwykłe, ale i budujące, bo okazuje się, że są ludzie o podobnej wrażliwości. Ja zaś napisałam to mając w pamięci obraz z bardzo wczesnego dzieciństwa, które spędzałam w pięknym starym ogrodzie, gdzie rosły wszelkie możliwe drzewa: bzy, włoskie orzechy, morwy, jabłonie, grusze, śliwy węgierki, czereśnie, a także brzozy, topole i nie pamiętam, co jeszcze. Tego ogrodu już nie ma. Wszystko zostało wycięte. Żal ogromny.
Iwona
Ogrodu nie ma ale jest piękne haiku :)
Dziękuję, Andrzeju. Ten ogród, choć nieistniejący, jeszcze nieraz mnie zainspiruje. A właściwie należy powedzieć, że zainspirował mnie na całe życie. Tylko się obejrzeć wstecz i korzystać
Iwona
Piękne haiku, Iwono:)
Do mnie też przemawia, tym bardziej, że mam do dziś w ogrodzie bez fioletowy
(stary jak świat), nie mam pojęcia ile lat sobie liczy...
Wiosną znoszę go do domu, uwielbiam ten zapach... I śliczne, drobniutkie kwiatuszki.
A mama ściga mnie za to:))), gdyż woli, żeby kwitł sobie spokojnie w ogródku.
Pozdrawiam,
Emilia
Czytałam gdzieś, że bez jak najbardziej trzeba przycinać i nawet nalezy obcinac kwitnące gałęzi, podobno wcale mu to nie szkodzi, a nawet pomaga bujniej kwitnąc w nastepnych sezonach.
Iwona
To prawda Iwono. Ale spróbuj przekonać o tym moją mamę:). Zwyczajnie się nie da.
Pozostaje mi tylko robić swoje, co też czynię z wielką ochotą, znoszę wszystkie ogrodowe kwiaty do domu:).
E.
Prześlij komentarz